Chodzi gołąb koło drogi, nie ma ręki ani nogi

Nie trzeba być zapalonym obserwatorem ptaków, żeby patrząc na stado miejskich gołębi, dostrzec różnego rodzaju deformacje ich palców, w szczególności całkowity brak palców.

Mimo powszechności zjawisko to nie jest tak naprawdę wyjaśnione. Pojawiają się różne hipotezy ad hoc. Niektórzy podejrzewają odmrożenia. Niektórzy ponoć wielokrotnie widzieli, jak gołębie traciły te palce na torach tramwajowych (czyli zapewne tak jak Berlioz stracił głowę, gdy Annuszka rozlała olej słonecznikowy). Mniej egzotyczne pomysły wiążą to ze zranieniami, np. o kolce zniechęcające ptaki do siadania w danym miejscu.

Najwięcej zwolenników mają dwie hipotezy. Pierwsza – że to wynik infekcji (ewentualnie zatrucia, np. sporyszem), druga – że to autoamputacja po zawinięciu się żyłki wokół palca i dojściu do martwicy tak odizolowanej tkanki. Podejrzewane są różne infekcje – bakteryjne, z gronkowcową na czele, wirusowe, ale przede wszystkim pasożytnicze.

Ostatnio pojawiły się badania sugerujące raczej drugą przyczynę, a czynnikiem owijającym się wokół palców mogą być nie tylko plastikowe sznurki, ale i niby niegroźne ludzkie włosy. Dlatego niedawno grupa francuskich badaczy (głównie badaczek), przyglądając się temu zjawisku u paryskich gołębi, wśród analizowanych czynników zewnętrznych uwzględniła zagęszczenie… salonów fryzjerskich.

Skądinąd wiadomo, że istnieje korelacja między barwą upierzenia gołębi a ich odpornością na patogeny – ciemniejsze osobniki zwykle są zdrowsze. Tymczasem z tego badania nie wynikło, aby ciemniej umaszczone gołębie miały mniej utraconych palców, co pośrednio sugeruje brak związku z pasożytami i innymi biologicznymi czynnikami chorobotwórczymi. Gdyby to czynniki chorobowe miały być kluczowe, można by się spodziewać, że będą zauważalne chore osobniki z kikutami na obu nogach i zdrowe, które nie będą mieć ich wcale – ale tego też nie zaobserwowano.

Korelację za to dało się zauważyć między utratą palców a różnymi wskaźnikami zanieczyszczenia (zanieczyszczenie powietrza, hałas – jako że jest określany jako zanieczyszczenie akustyczne), a więc antropopresji. Obecność zieleni miejskiej też korelowała, tylko odwrotnie. Słaby związek znaleziono również z liczbą salonów fryzjerskich.

Autorzy artykułu sugerują więc, że utrata palców powszechna u miejskich gołębi to głównie skutek przebywania w środowisku ukształtowanym przez ludzi i ich odpady. Co prawda przeskok od słabego związku z liczbą salonów fryzjerskich do wniosku, że to ludzkie włosy są głównym czynnikiem odpowiadającym za martwicę palców, może nie jest karkołomny, ale trochę brakuje mi w artykule zgrabnego wywodu. Statystyka nie powala (wisienką na torcie obciążającą recenzentów i redaktorów pisma jest pomyłka w opisach ilustracji).

Z drugiej strony pomysł, że włosy działają jak opaska uciskowa, nie pojawił się wczoraj. Sama idea, że różnego rodzaju sznurki prowadzą do autoamputacji placów, a nawet kończyn, jest powszechnie znana. Sam w dzieciństwie znalazłem na jakimś poddaszu gniazdo z pisklętami, którym odpadły całe stopy (tzn. to, co anatomicznie służy do podpory reszty nogi, bo ewolucyjnie patrząc: kości kończyn ptaków i ssaków są trochę inaczej zorganizowane). Wśród przyrodników trwa akcja zbierania sznurków od snopowiązałek, które mogą szkodzić bocianom, czy żyłek wędkarskich.

Oczywiście, jak widać (przyznaję, słabo) choćby na powyższym zdjęciu, na którym warszawski gołąb już ma kikuty, a na pozostałych palcach zawinięty kolejny sznurek, ludzie zostawiają po sobie włosy, ale i inne włókna. Sznurki od snopowiązałek czy żyłki to różne plastiki (jeżeli chodzi o sznurki rolnicze, to pamiętam jeszcze całkiem powszechny udział sznurka konopnego czy sizalowego, ale od dawna były też poliamidy i dominuje polipropylen), a więc materiał z jednej strony trwalszy niż naturalne włókna, a z drugiej – taki, z którym ewolucja ptaków dopiero teraz się zderza. Tymczasem ptaki wykorzystują włosy ssaków do wyściełania gniazd od milionów lat. Włosy powinny więc być niegroźne. Niektóre ptaki najwyraźniej słabo sobie z nimi radzą.

Piotr Panek

fot. Piotr Panek, licencja CC-BY-SA 4.o

  • Frédéric Jiguet, Linda Sunnen, Anne-Caroline Prévot, Karine Princé, 2019. Urban pigeons losing toes due to human activities. Biological Conservation, 240, 108241. doi:10.1016/j.biocon.2019.108241