Bitcoin jest rzadko wykorzystywany w legalnych celach - uważają Ulrich Bindseil i Jürgen Schaaf, analitycy Europejskiego Banku Centralnego. Opublikowana przez nich na blogu EBC ocena sytuacji rynku cyfrowych pieniędzy wywołała wielkie kontrowersje wśród entuzjastów cyfrowych rozliczeń. Zwłaszcza że instytucja jednocześnie pracuje nad emisją własnej waluty, która może odebrać rynek bitcoinowi czy ethereum.
Zdaniem analityków już niedługo możemy się spodziewać całkowitego załamania na rynku kryptowalut. Jeszcze w 2021 r. za bitcoina trzeba było zapłacić 69 tys. dol. W połowie listopada jego kurs załamał się - problemy wywołał upadek giełdy FTX. Okazało się, że prowadzący ją Sam Bankman-Fried defraudował depozyty użytkowników, jednocześnie pompując wartość swoich spółek za pomocą emitowanego przez giełdę tokenu - FTT. Kiedy sprawa wyszła na jaw, inwestorzy zaczęli wyprzedawać token, a jego wartość spadła na tyle, że FTX stał się niewypłacalny. Obecnie w USA toczy się wobec niej postępowanie upadłościowe, Bankman-Fried został wezwany na przesłuchanie w Kongresie, a na Bahamach, gdzie mieszka, toczy się przeciwko niemu postępowanie.
Po upadku FTX branża próbuje walczyć o wiarygodność i zatrzymać efekt domina, jaki mogły wywołać problemy spółki. Największa giełda kryptowalutowa, Binance, ogłosiła np. stworzenie specjalnego funduszu, który miałby pomóc firmom kryptowalutowym przeżywającym kryzysy płynnościowe.
Obecnie wartość bitcoina nieco odbiła, ale zdaniem autorów analizy dla EBC to tylko chwilowa sytuacja. „Bardziej prawdopodobne jest, że jest to sztucznie wywołane ostatnie tchnienie. Było to do przewidzenia, jeszcze zanim FTX upadła” - napisali. Nazwali też kryptowaluty bańką spekulacyjną, opartą tylko na pieniądzach, które nieustannie wpływają do systemu. W dodatku taką, na której utrzymaniu zależy nie tylko jej twórcom, ale przede wszystkim spółkom typu venture capital, które do lipca tego roku miały zainwestować w ten rynek 17 mld dol.
Reklama
Choć Europejski Bank Centralny zastrzega, że poglądy zawarte w publikowanych na jego stronach analizach nie mogą być uznane za stanowisko samej instytucji, tekst krytykujący rynek kryptowalut ukazał się w czasie, kiedy EBC pracuje nad stworzeniem własnego elektronicznego pieniądza.
Digital euro ma być specyficzną formą środka płatniczego. E-waluty emitowane przez banki centralne (CBDC) są rozwiązaniem kompromisowym wobec kryptowalut i tradycyjnych pieniędzy, które użytkownik trzyma w depozycie w banku. Z jednej strony są pełnoprawnym środkiem płatniczym i muszą być akceptowane w wymianie handlowej. Można je też wymienić na zwyczajne pieniądze albo po prostu wypłacić z banku w formie tradycyjnej gotówki. Z drugiej - CBDC są przechowywane w cyfrowym portfelu nadzorowanym przez bank centralny. Aby się nimi posługiwać, nie trzeba więc otwierać konta w banku, wystarczy założyć wirtualną portmonetkę.
Do końca roku ma być gotowy prototyp rozwiązania dla strefy euro, a pierwsze regulacje w tym obszarze mają zostać podjęte przez Komisję Europejską w najbliższym półroczu. Cyfrowe euro ma pomóc w przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i oszustwom podatkowym.
EBC długo rozważał wprowadzenie cyfrowego euro. Kilka lat temu określono wiele warunków, które muszą zaistnieć, żeby prace nad nim zostały zintensyfikowane. Były to m.in.: problemy na rynku kryptowalut, zwiększenie odsetka płatności bezgotówkowych czy prace nad CBDC prowadzone przez inne banki centralne. W ostatnich latach zaistniały wszystkie te czynniki. Obecnie ok. 50 banków centralnych pracuje nad własnymi e-walutami.
Najbardziej zaawansowane prace trwają w Indiach. Bank Rezerw Indii 1 grudnia uruchomił pilotażową cyfrową rupię. Waluta będzie początkowo oferowana przez wybraną grupę banków publicznych i prywatnych w kilku dużych miastach. Będzie można korzystać z niej zarówno w transakcjach między osobami, jak i między instytucjami. Indie chcą w ten sposób uniezależnić się od dolara - prowadzą już rozmowy z Rosją, ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i z Arabią Saudyjską w celu umożliwienia rozliczania handlu w rupiach indyjskich. CBDC ma prowadzić w przypadku Indii do dużych oszczędności - walutę, podobnie jak dziś bitcoina, można przesyłać między cyfrowymi portfelami bez pośrednictwa łańcucha instytucji. Ma to znaczenie zarówno w obrocie między państwami, jak i poszczególnymi obywatelami - Indie mają bardzo wysoki wskaźnik emigracji zarobkowej. Dzięki CBDC mogliby wysyłać pieniądze do domu niemal bezkosztowo. W przyszłości kraj chciałby też zmniejszyć koszty obrotu tradycyjnymi pieniędzmi - ich druku, transportu, dystrybucji. ©℗
ikona lupy />
Kursy bitcoina, ethereum i tokena FTT w ciągu ostatniego roku / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe