Rewolucje w OFE niekorzystne dla ich klientów

Na zawieszeniu składki do OFE stracą klienci funduszy. Spadnie wysokość emerytur milionów Polaków. Osoba zarabiająca średnią krajową 3,5 tys. zł, wchodząca do systemu, po 35. latach straciłaby w wyniku zmian ok. 50 tys. zł

Aktualizacja: 22.11.2010 02:43 Publikacja: 22.11.2010 02:41

Rewolucje w OFE niekorzystne dla ich klientów

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Rząd wciąż rozważa kilka scenariuszy przyszłości systemu emerytalnego, bo kondycja budżetu może wymusić na ministrze finansów gwałtowną potrzebę obniżania długu publicznego. Stąd intensywne sondowanie opinii publicznej, czy dobrowolność uczestnictwa w II filarze jest społecznie akceptowalna. Inny pomysł to zawieszenie wpłat składek, które trafiają do OFE na dwa – trzy lata, lub obniżenie ich wysokości z 7,3 do 3 proc. Według wicepremiera Waldemara Pawlaka z taką decyzją nie wolno zwlekać i podjąć ją należy najpóźniej do połowy przyszłego roku.

Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych policzyła, jak wprowadzenie tych zmian może wpłynąć na sytuację przyszłych emerytów. Dla osoby, która zarabia średnią krajową, czyli 3,5 tys. zł, i dopiero wchodzi do systemu, najgorszym scenariuszem byłoby, gdyby jej cała składka trafiała wyłącznie do ZUS. Po 35 latach odkładania pieniędzy na przyszłą emeryturę jej kapitał odłożony na starość, z którego będą wypłacane świadczenia, uszczupliłby się o ponad 50 tys. zł w porównaniu z tym, co mogłaby zaoszczędzić, gdyby nie zmieniać obecnego stanu. A dokładnie zmniejszyłby się z 460 tys. zł do 406 tys. zł. Założenia te jednak nie zawierają możliwych zachęt ze strony państwa związanych z przekazywaniem składek wyłącznie do ZUS. Eksperci uważają, że gdyby się zdecydował na radykalny demontaż systemu II filara, zapewne wprowadziłby odpowiedni system waloryzacji składek.

Zakładając jednak, że takich finansowych elementów by nie wprowadził, to o ponad 30 tys. zł mniej odłoży Polak w sytuacji, gdyby składka do funduszy emerytalnych została trwale obniżona do 3 proc. Dziś do OFE trafia 7,3 proc. wynagrodzenia Polaków, a do ZUS 12,22 proc. Najmniejsze skutki dla wysokości przyszłych świadczeń ma zawieszenie składki do OFE na dwa lata, a potem powrót do 7,3 proc. składki emerytalnej przekazywanej do OFE. Kapitał, z którego zostanie wyliczona przyszła emerytura, w takiej sytuacji obniża się o ok. 7 tys. zł.

W opinii Grzegorza Chłopka, wiceprezesa PTE ING, wprowadzenie zawieszenia składki do OFE będzie w ciągu 30 lat kosztować wszystkich klientów OFE 180 mld zł.

– O tyle mniejszy będzie ich kapitał emerytalny. To jest skok na pieniądze ludzi – przekonuje Grzegorz Chłopek. – Bo to są pieniądze, które co miesiąc płacą.

W Polsce wciąż jeszcze znaczącą część stanowi stary system emerytalny, a ponieważ uczestnicy OFE odkładają swoje składki na przyszłe emerytury, to ZUS otrzymuje mniejsze wpływy na pokrycie bieżących emerytur starego portfela. – Transfery do OFE nie są finansowane przez Skarb Państwa. To stary system kosztuje wszystkich podatników, w tym klientów funduszy emerytalnych – mówi wiceprezes PTE ING.

Dane GUS wskazują, że do 2016 roku ubędzie ponad milion osób w wieku produkcyjnym. Tylko w przyszłym roku będzie to ponad 100 tys., a w 2015 r. – 250 tys. To będzie miało przełożenie na waloryzację składek na koncie emerytalnym w ZUS, która zależy od liczby pracujących i wzrostu płac.

– Oznacza to, że waloryzacja w latach 2015 – 2020 będzie niska. Może być nawet bliska zera – przekonuje Chłopek. – Zatem przyrost oszczędności na koncie w ZUS będzie niski, a to oznacza, że trzeba jak najszybciej wydłużać wiek emerytalny.

Zawieszenie składek do OFE ma nie tylko negatywny wpływ na oszczędzających, ale także na kondycję i przyszłość towarzystw emerytalnych, które zarządzają funduszami. Przynajmniej niektórych. Ewa Lewicka, szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, mówi, że oznaczałoby to odroczoną w czasie likwidację OFE. – Małe towarzystwa emerytalne nie będą w stanie utrzymać się wyłącznie z opłaty za zarządzanie aktywami, bo dziś żyją głównie z opłaty od składki – twierdzi Ewa Lewicka.

Zdaniem jednego z naszych rozmówców w sytuacji, gdyby zostało wprowadzone zawieszenie składek do OFE, bez opłaty od składki, a jedynie z opłatą za zarządzanie aktywami, poradziłoby sobie siedem, osiem towarzystw z 14 działających na rynku. Z drugiej jednak strony problemy kilku firm trudno porównać z dylematami rządu, który musi się zmagać z ciągłym ryzykiem przekroczenia progu 55 proc. długu publicznego do PKB (jeśli do tego faktycznie dojdzie, oznaczać to będzie, że budżet na kolejny rok musi zakładać zrównoważone saldo; wynagrodzenia w sektorze państwowym trzeba zamrozić, a waloryzacja rent i emerytur nie może przekroczyć wskaźnika inflacji).

Michał Rutkowski, dyrektor w Banku Światowym, współautor koncepcji reformy emerytalnej, uważa, że z pojawiających się pomysłów zmian w systemie emerytalnym najgorszy jest ten dotyczący dobrowolności, a zaakceptować można ewentualnie czasowe zawieszenie wpłat do OFE. – Dobrowolność nikomu nie przyniesie żadnych efektów. Niewiele osób zdecyduje się na ten krok, skutki budżetowe będą zatem znikome – ocenia Rutkowski.

Prof. Krzysztof Rybiński (były wiceprezes NBP) uważa, że przy tak niskim poziomie wiedzy ekonomicznej Polaków wprowadzenie dobrowolności oszczędzania w OFE oznaczałoby często dramatyczne wybory. Powrót do ZUS spowodowałby, że wielu Polakom zabrakłoby pieniędzy na godziwe życie. Zwłaszcza że niewielki procent z nich dodatkowo oszczędza na emeryturę.

[ramka][srodtytul]Boni: demontaż OFE nie rozwiąże problemów [/srodtytul]

Nie unikniemy reform – przyznał Michał Boni, szef doradców premiera, w wywiadzie dla PAP. – System emerytalny nie rozwiąże problemów budżetu. Zaznaczył, że jeśli rozważane jest zawieszenie transferów składek do OFE, to problem polega na tym, na jakich warunkach to zrobić. Na dłuższą metę konieczne będzie przyjrzenie się, jakie dochody wpływają do budżetu państwa, jak wygląda ich ściągalność. Zdaniem ministra Polska potrzebuje dodatkowych źródeł finansowania z partnerstwa publiczno-prywatnego oraz rynku kapitałowego, na którym funkcjonują także fundusze emerytalne. Najważniejszym wyzwaniem dla Polski na najbliższe dwa lata – pięć lat jest pogodzenie stabilizacji sytuacji w finansach z potrzebami rozwojowymi kraju. A to wymaga redukcji wydatków, poprawienia efektywności funkcjonowania państwa i zaoszczędzenia 7,5 – 15 mld zł (0,5 – 1 proc. PKB).

[i]—eg[/i][/ramka]

ZUS

Rząd wciąż rozważa kilka scenariuszy przyszłości systemu emerytalnego, bo kondycja budżetu może wymusić na ministrze finansów gwałtowną potrzebę obniżania długu publicznego. Stąd intensywne sondowanie opinii publicznej, czy dobrowolność uczestnictwa w II filarze jest społecznie akceptowalna. Inny pomysł to zawieszenie wpłat składek, które trafiają do OFE na dwa – trzy lata, lub obniżenie ich wysokości z 7,3 do 3 proc. Według wicepremiera Waldemara Pawlaka z taką decyzją nie wolno zwlekać i podjąć ją należy najpóźniej do połowy przyszłego roku.

Pozostało 91% artykułu
Materiał Partnera
Zainwestuj w przyszłość – bez podatku
Materiał Partnera
Tak możesz zadbać o swoją przyszłość
Emerytura
Wypłata pieniędzy z PPK po 2 latach oszczędzania. Ile zwrotu dostaniemy
Emerytura
Autozapis PPK 2023. Rezygnacja to dobry pomysł? Eksperci odpowiadają
Emerytura
Emeryci ograniczają wydatki. Mają jednak problemy z długami