Leszek Skiba, prezes Banku Pekao: Zmiana warty. Zostawiamy bank w dobrej kondycji

Nigdy nie ukrywałem swoich sympatii politycznych – mówi Leszek Skiba, prezes Banku Pekao. Jego zdaniem wymiana zarządów spółek z udziałem Skarbu Państwa przez nowe władze jest naturalnym procesem.

Publikacja: 03.01.2024 03:00

Leszek Skiba, prezes Banku Pekao

Leszek Skiba, prezes Banku Pekao

Foto: MAT. PRAS.

Nowy rząd zapowiedział zmianę zarządów wszystkich spółek Skarbu Państwa, czyli również Banku Pekao. Spodziewa się pan zwolnienia?

Oczywiście, że się spodziewam. Uważam, że to pewien standard, że wraz ze zmianą rządu zmieniają się menedżerowie najwyższego szczebla w spółkach Skarbu Państwa. Trudno więc o zaskoczenie, mam jedynie nadzieję, że jak najwięcej osób z naszego zarządu oraz pracowników zostanie na swoich stanowiskach, bo to bardzo merytoryczne osoby. Teraz wszyscy, również ja, robimy wszystko, by ta prawdopodobna zmiana odbyła się w sposób jak najbardziej sprawny i płynny, czyli dobry dla banku, naszych klientów, pracowników i inwestorów. Natomiast nie chciałbym, żeby to było odebrane, że już tylko czekamy na zmianę. Wręcz odwrotnie, prace w Pekao toczą się tak jak dotychczas. W tym biznesie, kto się zatrzymuję, ten się cofa.

Myśli pan, że poszczególni członkowie zarządów będą oceniani pod kątem merytorycznym czy raczej będzie to jedno cięcie dla wszystkich?

Naprawdę ciężko jest przewidzieć, jakie będą kryteria. Powtórzę: moim zdaniem to naturalny proces, nie ma się czemu dziwić. Każda zmiana rządu wiąże się nie tylko z wymianą ministrów czy tzw. funkcjonariuszy politycznych, ale też z wymianą całego zaplecza ekspertów, którzy mogą mieć i mają swoje sympatie polityczne, na ekspertów, którzy będą cieszyć się zaufaniem nowego obozu rządzącego.

Pan postrzega się jako ekspert z sympatiami politycznymi czy jako funkcjonariusz polityczny?

Bez wątpienia jako ekspert. A swoich sympatii politycznych nigdy nie ukrywałem. Kibicowałem rządowi Zjednoczonej Prawicy, byłem przez kilka lat wiceministrem finansów, gdzie pracowaliśmy m.in. nad poprawą ściągalności podatków. W naturalny sposób popierałem wiele działań podejmowanych przez rząd PiS, czego wyrazem były też wpłaty na kampanię wyborczą tego ugrupowania.

Te wpłaty na konta PiS ze strony zarządów spółek SP były dealem typu pieniądze za stanowisko?

To absolutnie żaden deal. Każdy ma prawo do wspierania ugrupowania politycznego takiego, jakie chce. I dobrze, że dzieje się to w sposób jawny, transparentny i legalny, podobnie jak w USA czy Wielkiej Brytanii.

Zgodzi się pan z zarzutami upolitycznienia zarządów i w ogóle spółek Skarbu Państwa za rządów PiS?

Zawsze najważniejszym kryterium wyboru członków zarządów jest kryterium merytoryczne, nie polityczne. Wszyscy menedżerowie spółek SP w sektorze finansowym, z którymi współpracowałem, to wysokiej klasy profesjonaliści.

Gdy premier Morawiecki wiosną zeszłego roku wywierał ustną presję, by banki podniosły oprocentowanie lokat, jako pierwsze zareagowały banki państwowe, w tym Pekao. To nie jest przykład upolitycznienia?

Skąd takie założenie, że kapitał krajowy, czy to prywatny, czy państwowy, ma co do zasady zachowywać się konfrontacyjne wobec rządu? Moim zdaniem to naturalna sytuacja, że firmy krajowe w ramach dialogu z rządem powinny brać pod uwagę również interes publiczny. Nie mówię, żeby realizować wszystko na ślepo, ale głos rządu może być słuchany, jeśli oczywiście nie jest to sprzeczne z interesem spółki. To standard europejski. I z dużą łatwością można by wymienić nazwy banków zagranicznych, które słuchają głosu swojego rządu. Natomiast jak mówiłem wcześniej, nie można działać bez rozsądku. My widzieliśmy w tej decyzji również biznesową korzyść. Ludzie, przenosząc swoje oszczędności, często decydowali się, żeby już z nami zostać albo być na dłużej.

A jak ocenia pan program wakacji kredytowych, które rząd PiS wprowadził na koszt banków?

Przez pewien czas miało to swoje uzasadnienie, bo dzięki niemu również banki uniknęły problemów związanych z gorszą spłatą kredytów, a koszt ryzyka kredytowego wśród klientów detalicznych pozostał na relatywnie niskim poziomie. Niemniej z punktu widzenia banków to rzeczywiście kosztowne rozwiązanie i gdybyśmy mogli wybierać, jako zarząd banku wolelibyśmy nie ponosić tych kosztów. Ale z rozwiązaniami na poziomie ustaw trudno dyskutować.

Jak oceniłby pan kondycję Pekao po siedmiu latach od jego tzw. repolonizacji, czyli odkupienia akcji przez PZU od włoskiego właściciela.

Bardzo dobrze, giełdowe notowania Pekao, przy uwzględnieniu wypłaty dywidendy, ostatnio wzrosły do rekordowego poziomu ponad 150 zł za akcję. Możemy więc pochwalić się najwyższą w historii wyceną giełdową i najwyższymi w historii zyskami. Oznacza to, że rynek dobrze ocenia nasze perspektywy, nawet biorąc pod uwagę bieżące trendy, takie jak obniżki stóp procentowych. I myślę, że pozytywnie oceniane są również systemowe zmiany, jakie zaszły w Pekao przez ostatnie lata. Chodzi głównie o wzrost inwestycji w rozwiązania IT do kilkuset milionów złotych rocznie i przyspieszenie transformacji cyfrowej, co było dużą bolączką banku przed repolonizacją. Dziś pod względem cyfryzacji usług udało się wskoczyć do czołówki rynku. W rankingu Deloitte nasza aplikacja mobilna PeoPay jest ocenia jako jedna z 15 najlepszych na świecie. Staliśmy się efektywnym, nowoczesnym bankiem. I co ważne, ten sukces moim zdaniem w dużej mierze był możliwy dzięki temu, że wszystkie decyzje zapadają tutaj, lokalnie, podejmowane są przez grono menedżerów zaangażowanych, mających poczucie odpowiedzialności za rozwój banku. Dziś bank może pochwalić się bardzo dobrymi wynikami, jeśli chodzi o wzrost we wszystkich segmentach działalności, a szczególnie duży wzrost w przypadku segmentu firm.

Jak rozumiem, to są główne dokonania prezesa Skiby?

Bez przesady. Jeśli już mamy mówić o dokonaniach, to uczciwe jest powiedzenie, że to zespołowa zasługa. W takiej dużej firmie jednoosobowo można zrobić niewiele, a drużynowo – bardzo dużo. Mamy świetnych menedżerów, pracowników – i to ich dokonania. To, co mi się udało zrobić przez ostatnie trzy lata, to utrzymanie stabilności w zarządzaniu i poprawa poziomu zaangażowania pracowników. To bardzo istotne kwestie, dzięki temu całą energię można poświęcić na rozwój banku, na poprawę jego funkcjonowania, rozwiązywanie problemów. Udało się nam wiele rzeczy pchnąć do przodu, choć oczywiście jest jeszcze bardzo wiele do zrobienia, bo przed sektorem bankowym stoi mnóstwo wyzwań, także z zakresu nowych technologii. Ważne, że eksperci, którzy zostają w banku, wiedzą dokładnie, co trzeba zrobić.

Czy pana zdaniem relopolonizacja była wartością samą w sobie, skoro przez większość ostatnich siedmiu lat wycena giełdowa banku była jednak niższa niż przed jego odkupieniem?

Powtórzę, podstawową korzyścią repolonizacji jest to, że kluczowe decyzje zapadają lokalnie, co pozytywnie wpłynęło na rozwój Pekao. Jeśli chodzi o wyceny, trzeba wziąć pod uwagę również fakt, że przed 2017 rokiem sektor bankowy był w ogóle znacznie bardziej dochodowy. Nie było podatku bankowego, składki na Bankowy Fundusz Gwarancyjny były mniejsze, nie było problemu kredytów we frankach, a stopy zwrotu sektora były generalnie wyższe. Ale to właśnie teraz mamy historycznie najwyższe wyceny.

Większość tych problemów dla sektora bankowego stworzył rząd PiS. Jako bankowiec podtrzymuje pan swoją sympatię do tego ugrupowania?

Na pewno nie jest tak, że wszystkie problemy to efekt działań PiS ani nie wszystkie decyzje rządu były niekorzystne dla sektora. Weźmy podatek bankowy, w 2016 roku istniało uzasadnienie do jego wprowadzenia jako jednego ze źródeł finasowania programu wsparcia rodzin 500+, bo sektor był bardziej zyskowny, nie było problemu kredytów frankowych itp. Dziś sytuacja jest inna, co jedynie pokazuje, że żadne rozwiązanie nie jest słuszne raz na zawsze. W ostatnich latach pozytywnie oceniam działania nadzoru rynkowego, przykładowo dzięki dobrej współpracy Ministerstwa Finansów, Bankowego Funduszu Gwarancyjnego i Komisji Nadzoru Finansowego udało się zlikwidować dwa największe ryzyka, jeśli chodzi o upadłość banków w tym czasie – mam tu na myśli problem Idea Banku i Getin Noble Banku – dzięki czemu sektor jest pod tym względem znacznie bezpieczniejszy niż w 2016 roku. Wciąż „rakiem” toczącym banki pozostają kredyty frankowe, ale to temat, który pojawił się niezależnie od polityki, bo to efekt przyjętej w Polsce linii orzeczniczej ustalonej przez TSUE.

W jakim kierunku zmierza Pekao?

Jesteśmy bankiem uniwersalnym, to znaczy, że chcemy rozwijać wszystkie segmenty. W części detalicznej pracujemy nad niezwykle ważnym projektem rozwiązań cyfrowych, które zrewolucjonizują proces udzielania kredytów hipotecznych. Mamy nadzieję, że od 2025 roku, po obniżkach stóp procentowych, popyt na hipoteki wróci do wysokich poziomów i chcemy być wówczas gotowi do szybkiej i sprawnej obsługi klientów. Mamy też świadomość, że zgodnie z analizami rynkowymi popyt na kredyty ze strony firm powinien rosnąć szybciej niż popyt ze strony klientów detalicznych, co może być dla nas kolejnym źródłem wzrostu. Proszę wziąć pod uwagę, że przed polską gospodarką stoi wielkie wyzwanie transformacji energetycznej, co oznacza wielomiliardowe nakłady inwestycyjne. Banki staną się jednym z ważnych źródeł finansowania tych inwestycji, a jako Pekao chcemy tu być liderem.

Podstawowe postulaty sektora bankowego do nowego rządu?

Myślę, że na pewno warto pochylić się nad podatkiem bankowym. Nie mówię, by go w całości zlikwidować z dnia na dzień, ale można stopniowo wprowadzać zmiany, tak by wyłączyć z opodatkowania aktywa stanowiące kredyty inwestycyjne dla firm, a w kolejnym kroku kredyty hipoteczne. Warto też zastanowić się nad zakresem i poziomem składek na BFG. Biorąc pod uwagę cały szereg wyzwań i ryzyka wiszące nad sektorem, myślę, że mamy odpowiedni czas na swoisty reset i zbudowanie w dialogu przemyślanej koncepcji wobec sektora, która uwzględniałaby i potrzeby budżetu państwa, i interesy polskich przedsiębiorców oraz banków.

A jakie jest pana przesłanie do nowego prezesa Banku Pekao?

Najważniejsze jest to, że w Pekao menedżerowie, dyrektorzy, jak i pracownicy to świetni, zaangażowani w pracę fachowcy. Warto ich wszystkich docenić, bo to, co robią, jest dobre z punktu widzenia interesu banku i klientów.

Wie pan już, co pan będzie robił dalej?

Myślę, że zajmę się aktywnością ekspercką, to jest mój pierwszy pomysł na najbliższe lata.

Nowy rząd zapowiedział zmianę zarządów wszystkich spółek Skarbu Państwa, czyli również Banku Pekao. Spodziewa się pan zwolnienia?

Oczywiście, że się spodziewam. Uważam, że to pewien standard, że wraz ze zmianą rządu zmieniają się menedżerowie najwyższego szczebla w spółkach Skarbu Państwa. Trudno więc o zaskoczenie, mam jedynie nadzieję, że jak najwięcej osób z naszego zarządu oraz pracowników zostanie na swoich stanowiskach, bo to bardzo merytoryczne osoby. Teraz wszyscy, również ja, robimy wszystko, by ta prawdopodobna zmiana odbyła się w sposób jak najbardziej sprawny i płynny, czyli dobry dla banku, naszych klientów, pracowników i inwestorów. Natomiast nie chciałbym, żeby to było odebrane, że już tylko czekamy na zmianę. Wręcz odwrotnie, prace w Pekao toczą się tak jak dotychczas. W tym biznesie, kto się zatrzymuję, ten się cofa.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
Saga frankowa drenuje banki. Czy uchwała Sądu Najwyższego coś zmieni?
Banki
Zmiany w zarządzie największego polskiego banku. Nowy wiceprezes PKO
Materiał Partnera
Kredyt Unia to wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO
Banki
Zysk Aliora nieco powyżej oczekiwań
Banki
Strata NBP w 2023 roku poszła w miliardy złotych. Adam Glapiński pod ostrzałem