XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 20 godz
  • 40 min
  • 54 sek

Polska mocno straciła w oczach inwestorów. Przegrywamy z Rumunią

Polska mocno straciła w oczach inwestorów. Przegrywamy z Rumunią
- Moce produkcyjne mamy wystarczająco rozwinięte. Teraz będziemy inwestowali w budowanie inteligentnego przedsiębiorstwa, w którym decyzje podejmuje się na fundamencie danych – mówi Robert Stobiński, wiceprezes Amiki. Fot. materiały prasowe Amica

Miano atrakcyjnego miejsca na inwestycję Polska już straciła. Prognozy odnośnie krajowych inwestycji są również umiarkowane. - Dopóki nie zmniejszy się niepewność, dopóty firmy będą ostrożnie podchodzić do inwestowania – wskazuje Robert Stobiński, wiceprezes Amiki.

  • - Moce produkcyjne mamy wystarczająco rozwinięte. Teraz będziemy inwestowali w budowanie inteligentnego przedsiębiorstwa, w którym decyzje podejmuje się na fundamencie danych - podkreśla Robert Stobiński, pierwszy wiceprezes ds. operacyjnych Amiki.
  • Zdaniem wiceprezesa Amiki największą barierą inwestycyjną jest gwałtowny, kilkudziesięcioprocentowy wzrost wartości inwestycji, wynikający ze wzrostu cen komponentów i usług.
  • - Podoba mi się wspieranie określonych postaw konsumenckich, a nie producentów. Mam na myśli takie inicjatywy, jak wspomaganie zakupu elektrycznych aut czy energooszczędnych urządzeń AGD - akcentuje nasz rozmówca.
  • Rozmowa powstała w ramach projektu "Inwestycje w Polsce oczami biznesu. Regres i nadzieje", realizowanego wspólnie przez ING Bank Śląski i Europejski Kongres Gospodarczy (EEC). Premiera raportu przygotowanego na podstawie rozmów z menedżerami kluczowych polskich firm - w czasie EEC w Katowicach (7-9 maja 2024 roku).
  • Na tegorocznym Europejskim Kongresie Gospodarczym kwestie inwestycji - polskich i międzynarodowych - będą szeroko omawiane. To jedna z głównych ścieżek tematycznych EEC.

Jakie inwestycje podjęli państwo w ostatnich trzech latach, a jakie podejmiecie?

- Mniej więcej do końca roku 2022 rozbudowywaliśmy moce produkcyjne oraz inwestowaliśmy w nowe produkty, opierając się na wieloletnim planie, związanym z rozwojem sprzedaży na poszczególnych rynkach, w których oferujemy nasze produkty.

Tymczasem europejski rynek AGD w roku 2023 zanotował znaczący regres. Jego skala była różna dla różnych kategorii, ale największy - sięgający nawet 25-30 proc. - odnotował sprzęt grzejny (kuchnie wolnostojące i do zabudowy). To ogromny spadek, którego odrabianie potrwa znacznie dłużej niż utrata wolumenów.

Rozpatrując w kilkuletniej perspektywie: uważamy, że obecne moce produkcyjne mamy wystarczająco rozwinięte. Teraz będziemy inwestowali w kierunku budowania inteligentnego przedsiębiorstwa, w którym niemal wszystkie decyzje podejmuje się na fundamencie danych.

W praktyce oznacza to zbudowanie całego spektrum narzędzi, które pozwoli nam oceniać na bieżąco potencjalne konsekwencje różnego rodzaju decyzji biznesowych, które podejmujemy - ich wpływ na spodziewany wynik firmy.

Podchodzimy do planowania w myśl zasady stosowanej przez Jacka Reachera, bohatera powieści brytyjskiego pisarza Lee Childa: „Spodziewaj się najlepszego, przygotuj na najgorsze”.

Analizy scenariuszowe pozwalają dostosować się do zmiennych sytuacji

Narzędzia te pozwalają tworzyć tak zwane analizy scenariuszowe. Biorąc pod uwagę niepewność i zmienność sytuacji, jakich doświadczamy przez kilka ostatnich lat, trzeba mieć kilka wariantów scenariuszy postępowania - zależnie od możliwych zmian. Trzeba też wiedzieć, w jakim stopniu konkretne scenariusze można adaptować do przemian, a kiedy trzeba je całkowicie zmieniać.

Kolejna sfera, która wymaga poszerzonej analizy danych, to wiedza na temat tego, co dzieje się w łańcuchach dostaw. Wrażliwość tych łańcuchów pokazały nam w ostatnich latach lockdowny w wielu krajach, problemy z zablokowanym Kanałem Sueskim czy - ostatnio - konflikt na Morzu Czerwonym.

Kilka lat temu wystarczało, że wysłaliśmy zamówienie i dostaliśmy potwierdzenie, kiedy to zamówienie będzie zrealizowane. Dzisiaj to jest już dalece niewystarczające.

Chcemy wiedzieć nie tylko kiedy kontener został załadowany, ale też w jakim miejscu znajduje się obecnie i czy nie zmienia się jego przypuszczalna data dotarcia do celu. To pozwala wcześniej wykrywać i reagować na różnego typu opóźnienia.  

Trzecia kwestia to narzędzia, które pozwalają lepiej zarządzać kapitałem obrotowym przedsiębiorstwa - np. zapasami czy zobowiązaniami (w tym długoterminowymi) z punktu widzenia wysokości ewentualnych odsetek.

Skąd potrzeba posiadania takich narzędzi?

- Ubiegłoroczne spowolnienie na rynku nie dotyczyło tylko AGD. Było globalne w wielu różnych branżach i dotknęło także tych, które sprowadzają towary lub komponenty z Azji. Ten spadek aktywności zmniejszył zapotrzebowanie na kontenery, co także odbiło się na cenach.  

W covidowym okresie cena normalnego kontenera wzrosła od około 1200 dol. do prawie 15 000 dol. Potem nieco spadła, ale - mimo wszystko - była znacznie wyższa niż przed pandemią. W dobie ubiegłorocznego spowolnienia znowu poszła w dół - i w rezultacie doszliśmy do poziomu 1400-1500 dol. na koniec 2023 roku.

Badanie wpływu decyzji na wynik firmy pozwala unikać błędów

Niestety, na początku tego roku cena frachtu znowu urosła - do niemal 5000 dolarów za kontener - ale było to związane z gwałtownym wzrostem niepokojów na Morzu Czerwonym i koniecznością zmiany tras transportowych wokół Afryki.

Mamy zatem sytuację, gdzie przez kilka miesięcy następowały znaczące zmiany elementów kosztowych, przy jednoczesnej stabilizacji cen sprzedaży. Aby nie popełnić błędu, konieczne staje się zyskanie zdolności badania wpływu naszych decyzji na wynik firmy.

Jakie bariery inwestycyjne zauważa pan w obecnej sytuacji?

- Największą jest gwałtowny wzrost wartości inwestycji, wynikający z przyrostu cen komponentów, których dostawcy używają, z inflacji czy wzrostu wynagrodzeń.

To nie są wzrosty kilkuprocentowe, lecz kilkunasto-, a nawet kilkudziesięcioprocentowe. Coś, co dwa lata temu kosztowało - przykładowo - 1 mln złotych, teraz wymaga 1,5-1,6 mln zł.

Spowolnienie zmniejsza pulę dostępnych środków

Istotnie wyższe są zatem sumy potrzebne na inwestycję, a z drugiej strony - mamy spowolnienie, które powoduje, że dostępnych środków jest mniej. Dodatkowo wysokie koszty finansowania kredytów inwestycyjnych ograniczają także wielkość kwot, które firmy mogą w ten sposób pozyskać.

Mamy zatem nożyce: koszt pozyskania kapitału istotnie rośnie, wpływając na mniejszą dostępność środków, ale rośnie też koszt inwestycji, również negatywnie wpływając na możliwości firm.

Czy to ma szansę minąć relatywnie szybko - tak samo jak minęły horrendalnie wysokie ceny frachtu - czy też to są bariery o charakterze przewlekłym, strukturalnym?

- Trudno powiedzieć, bo wysokość stóp procentowych to w części decyzja polityczna - i nie zależy od żadnego przedsiębiorstwa.

Myślę, że politycy sami są trochę w pułapce... Nie mogą dopuścić do kolejnego wzrostu inflacji, ale trochę duszą w związku z tym gospodarkę.

Jak ocenia pan dostęp do proinwestycyjnego finansowania bankowego?

- Banki chętnie udzielają kredytów, bo zarabiają na nich (i to bardzo dobre pieniądze, co widzimy po wynikach, raportowanych przez banki).

Wsparcie inwestycji rozwojowych przez rządy nie powinno polegać tylko na tym, że dostarczą nam gotówkę, za którą trzeba zapłacić wysokim oprocentowaniem. Moim zdaniem ważniejsze są programy grantowe, wspomagające wybrane kategorie inwestycji czy też inwestycje w wybrane kategorie rozwiązań innowacyjnych. 

Jak pan ocenia proinwestycyjne inicjatywy polskich rządów w ciągu minionych 8 lat?

- Ich rezultaty w realnej gospodarce są daleko niewystarczające...

Czy zmiana rządu stanie się zachętą do inwestowania? Czy nowa władza jest dobrze przygotowana do wyzwań gospodarczych i jej dotychczasowe pomysły dobrze rokują dla inwestycji i wzrostu PKB?

- Na razie mamy tylko deklaracje - a to za mało, by ocenić ich realny wpływ. Trzeba poczekać przynajmniej rok, żeby zobaczyć, ile z tych deklaracji trafi do realizacji.

Oczywiście plusem stało się uruchomienie środków z Krajowego Planu Odbudowy (KPO), ale one są przeznaczone przede wszystkim na wielkie projekty, jak transformacja energetyczna, a mniej na wspieranie rozwoju lokalnego przemysłu.

Gdyby pan miał rekomendować rządowi określone posunięcia, to w którym kierunku ta aktywizacja inwestycji w gospodarce powinna pójść?

- Podoba mi się wspieranie określonych postaw konsumenckich. Mam na myśli takie inicjatywy jak wspomaganie zakupu elektrycznych aut, a nie samych producentów, czy też - przechodząc bardziej na moje podwórko - na przykład wprowadzony w Grecji program wsparcia zakupu sprzętu AGD, zużywającego mniej energii.

Czy relatywnie duży udział sektora MSP, w tym firm rodzinnych, może tłumaczyć niższą aktywność inwestycyjną polskiej gospodarki?

- Wydaje mi się, że w tej kategorii przedsiębiorstw ludzie podejmują bardzo racjonalne decyzje. Jeżeli mają wahania, co do tego, co się będzie działo z "warstwą legislacyjną", to automatycznie są mniej chętni do prowadzenia inwestycji niż duzi gracze, bo bezpośrednio muszą ryzykować swój kapitał.

Niestety, niektóre działania rządu PiS-u były pewnie społecznie słuszne, ale ktoś pominął na przykład dramatyczny wpływ wzrostu wynagrodzeń minimalnych na małe i średnie przedsiębiorstwa...

Małe firmy nie są w stanie skompensować wzrostu wynagrodzeń podniesieniem cen

Te firmy nie są w stanie podnieść cen tak mocno, jak zmieniają się wynagrodzenia. A w ciągu trzech czy czterech lat urosły one prawie o 100 procent. Skompensowanie tego komponentu w kosztach firmy stało się bardzo trudne - zwłaszcza, kiedy dodamy do tego także ogromny wzrost kosztów energii.

Rząd musi ustabilizować gospodarkę. Wówczas dopiero te przedsiębiorstwa będą chciały inwestować.

Czy rynek pracy stanowi barierę dla zwiększenia inwestycji?

- Brakuje nam konkretnych zawodów ze specjalistycznymi technicznymi umiejętnościami. Bardzo trudno znaleźć tu fachowców na rynku pracy, w związku z tym wszyscy się nastawiają bardziej na utrzymanie tych, którzy już u nich pracują.

Zaskoczeniem jest dla mnie to, co się dzieje w tej sferze, nazwijmy to, pracowników po studiach. Ostatnio daliśmy ogłoszenie o naborze na stanowisko key accounta, czyli dla osoby, która się zajmuje klientem i jego biznesem. Otrzymaliśmy ponad 500 zgłoszeń. Byłem zszokowany, bo spodziewałem się maksymalnie 30.  

Wydaje mi się, że dotykamy niezwykle trudnego pytania o to, czy nasza edukacja jest dopasowana do potrzeb.

Wygląda na to, że 10-15 lat temu absolutnie wszyscy nagle poszli na studia, a nikt do szkół zawodowych i do techników. Teraz ponosimy tego konsekwencje: w jednych zawodach mamy braki, a w innych - nadpodaż pracowników.

Bardzo możliwe, że przyjdzie nam się zmierzyć z efektami rozczarowania młodego pokolenia, które wchodzi na rynek pracy bez właściwego przygotowania zawodowego.

Ci ludzie najmocniej odczują niewłaściwe wykształcenie, bo w każdym zawodzie preferowani są kandydaci z kilkuletnim doświadczeniem, a w sytuacji nadmiaru poszukujących pracy ludzie po studiach nie mają najmniejszych szans na zyskanie zatrudnienia, a tym samym - na nabranie potrzebnego doświadczenia.

Możemy się znaleźć w takiej samej sytuacji jak Hiszpania, która w grupie wiekowej poniżej 25. roku życia miała bezrobocie na poziomie niemal 30 proc.

Czy polskie firmy zamroziły kapitał w bezpieczne aktywa w związku z podwyższoną niepewnością?

- Po pierwsze: firmy zmniejszają kapitał obrotowy, a tym samym swą ekspozycję kredytową. Po drugie: przekładają zyski na tzw. kapitał zapasowy, by móc przetrwać, jeżeli w przyszłości nadejdą trudniejsze czasy.

Czy w takim razie sytuacja tej podwyższonej niepewności w ostatnim okresie bardziej skłaniała przedsiębiorstwa do tego, żeby zwiększać zatrudnienie, co jest w miarę szybko odwracalną decyzją mimo wszystko, niż do inwestycji, co już trudniej odwrócić czy zatrzymać?

- W przypadku segmentu AGD ani jedno, ani drugie, bo jeżeli rynek się kurczy, to nie ma potrzeby produkowania więcej.

Jakie widzi pan szanse zwiększenia inwestycji po odblokowaniu pieniędzy z KPO?

- Gdyby znalazłby się środki na wspieranie inwestycji w transformację energetyczną, to pewnie firmy chciałyby z tego korzystać - choćby ze względu na kwestię powoli wprowadzanego pomiaru śladu węglowego, który mamy badać w produktach, a nawet w całych łańcuchach dostaw.

Jeżeli natomiast chodzi o inwestycje w moce produkcyjne czy w zatrudnienie, to tutaj wsparcie nie wpływa na decyzje biznesową, nie pcha w tym kierunku. Wpłynie na to ewentualna zmiana na rynku, czyli wzrost popytu. Wracamy zatem do wsparcia konsumentów, o którym mówiłem wcześniej.

Miano atrakcyjnego miejsca na inwestycję już straciliśmy

Inaczej mówiąc: jeżeli pojawią się środki przeznaczone na pobudzenie popytu wewnętrznego, to firmy same sobie zorganizują finansowanie inwestycji. One muszą zobaczyć rosnący popyt.

Czy po zmianie rządu poprawiająca się perspektywa Polski w otoczeniu jest w stanie zachęcić zagranicznych inwestorów prywatnych czy też takie zmiany polityczne nie mają na nie wpływu?

- Moim zdaniem miano atrakcyjnego miejsca na inwestycję już straciliśmy... Mamy wysokie koszty pracy. Infrastruktura niby nam się poprawia, ale w kwestii autostrad czy linii kolejowych, a podłączenie mediów do nowej fabryki wciąż jest wielomiesięcznym problemem.

Dziś widać większe zainteresowanie na przykład Rumunią. W latach 90. następowało naturalne przesunięcie inwestycji z zachodu na wschód. Polska, Czechy i Węgry to były wówczas kraje bardzo popularne.

Teraz ten obszar zainteresowania przenosi się znów na wschód - do krajów o niższych kosztach operacyjnych. Kiedy zakończy się wojna i Ukraina zacznie wchodzić na drogę połączenia z Unią Europejską, to tam będzie olbrzymi boom inwestycyjny.

Czego się można spodziewać w latach 2024-25 po spadku inwestycji w ostatniej dekadzie: odbicia czy dalszej obniżki?

- Sądzę, że niewiele się zmieni, bo niepewność wciąż się utrzymuje. Dopóki się nie zmniejszy, dopóty firmy będą ostrożnie podchodzić do inwestycji.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News
×

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu

Podaj poprawny adres e-mail
W związku z bezpłatną subskrypcją zgadzam się na otrzymywanie na podany adres email informacji handlowych.
Informujemy, że dane przekazane w związku z zamówieniem newslettera będą przetwarzane zgodnie z Polityką Prywatności PTWP Online Sp. z o.o.

Usługa zostanie uruchomiania po kliknięciu w link aktywacyjny przesłany na podany adres email.

W każdej chwili możesz zrezygnować z otrzymywania newslettera i innych informacji.
Musisz zaznaczyć wymaganą zgodę

KOMENTARZE (1)

Do artykułu: Polska mocno straciła w oczach inwestorów. Przegrywamy z Rumunią

NEWSLETTER

Zamów newsletter z najciekawszymi i najlepszymi tekstami portalu.

Polityka prywatności portali Grupy PTWP

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!