O tym mówi właśnie druga część naszego raportu, wskazująca przyczyny, dla których tak wielu pacjentów nie jest leczonych. Nasze badania potwierdziły, że to nie pieniądze są decydującym czynnikiem. Decydująca jest organizacja całego procesu, przez który musi przejść pacjent – od diagnozy do rozpoczęcia leczenia. Pokonanie tej drogi zabiera pacjentowi nawet kilkanaście miesięcy, ale przecież mogłoby potrwać tylko dwa lub trzy. To moment, kiedy pacjent już wie, co się dzieje, wie, że ma raka płuca, ale wciąż czeka na leczenie, ponieważ musi przejść wiele badań i testów, które nie zawsze da się szybko zrobić. Centrum diagnostyczne musi potem skierować chorego do szpitala, który zapewni leczenie. Czasem szpital ponownie wykonuje testy, co powoduje znaczne opóźnienie. Potem lekarz szuka odpowiedniego sposobu postępowania, decyduje o terapii. To długo trwa, a w tym czasie stan pacjenta się pogarsza i kiedy nadchodzi moment, kiedy może rozpocząć się leczenie, jest on już zbyt chory i słaby, by być leczonym. Te kraje, które mają najlepsze wskaźniki leczenia, stworzyły krótki i przejrzysty sposób postępowania z chorymi po diagnozie, gdzie zdefiniowany i opisany jest każdy krok. Można więc po kolei przechodzić kolejne etapy, wiedząc, jakiego typu testy powinno się przeprowadzić, jakich lekarzy spotkać na swojej drodze, i ile to powinno trwać – np. od punktu 3. do 4. trzeba przejść w tydzień. Ta opisana precyzyjnie procedura pozwoliła krajom, które są liderami w leczeniu, na przyspieszenie całego procesu, a pacjentom na uzyskanie leczenia.
Wtedy jednak pojawia się kolejna trudność – decyzja o rodzaju leczenia, które pacjent uzyskuje. Jak to wygląda w Polsce?
Kiedy dochodzimy do opcji terapeutycznych w leczeniu raka płuca, trzeba przede wszystkim zauważyć, jak wielki postęp w dziedzinie lekowej dokonał się przez ostatnie lata. 20 nowych leków zostało zaaprobowanych przez Europejską Agencję Lekową. I to jest prawdziwa rewolucja, pacjenci przestają bowiem być skazani na chemioterapię, mogą korzystać z immunoterapii, a także terapii celowanej. Postęp jest ogromny: immunoterapia otrzymała przecież Nobla z medycyny w 2018 roku. Ale także terapia celowana, dla niektórych pacjentów jest dużą szansą. Są to terapie ze świetnymi rezultatami w praktyce klinicznej. Kluczowe jest, by onkolodzy je przepisywali pacjentom, a to w Polsce jest wciąż wyzwaniem.
Dlaczego?
Dochodzi m.in. do opóźnień w finansowaniu tych terapii. Europejska Agencja Lekowa aprobuje nowe leki, ale to wcale nie znaczy, że następnego dnia są one akceptowane przez Polskę, a pacjenci mogą je otrzymać. Zwykle zajmuje to dwa, trzy a nawet cztery lata. I w tym czasie wielu pacjentów jest diagnozowanych i leczonych według przestarzałych opcji terapeutycznych, co daje słabsze wyniki. Trzeba powiedzieć wprost: większość z nich umrze. Tymczasem dzięki nowym terapiom, co jest udowodnione, ludzie mogą żyć ponad pięć lat od diagnozy, a nawet zostać wyleczeni.
W Polsce pierwszą odpowiedzią systemu ochrony zdrowia jest chemioterapia, a nie terapie indywidualne. Dlaczego?