19 osób, które długo nie zapomną imprezy firmowej z ulubionymi współpracownikami

miesiąc temu

Niektórzy z nas mają szczęście do swoich szefów i współpracowników. Pomysł wspólnej zabawy uważamy wtedy za doskonały, bo możemy rozerwać się w towarzystwie osób, które szanujemy i lubimy. Ale w innych przypadkach firmowe imprezy mogą się wydawać siódmym kręgiem piekieł.

  • Niedawno mieliśmy imprezę firmową i koleżanka zaimponowała wszystkim, robiąc wielokrotnie szpagat na sali tanecznej. Zrobiła ich kilkadziesiąt. Wszyscy się bali, że potem pójdzie tak do autobusu.
  • W czasach studenckich pracowałam jako kurierka, wożąc dokumenty do urzędów. Raz trafiłam na jakąś imprezę firmową, poczęstowano mnie nawet pizzą i szybko o tym zapomniałam. Niedawno mój mąż przyszedł bardzo ubawiony ze swojej nowej firmy. Powiedział, że przewidująco zostawiłam pamiątkę po sobie w jego przyszłej pracy, jeszcze zanim się poznaliśmy. Okazało się, że w tym biurze wiszą zdjęcia z imprez firmowych, a na jednym z nich zostałam uwieczniona z kawałkiem pizzy w zębach.
  • Mój mąż został zaproszony na zjazd firmowy do ośrodka wypoczynkowego i pozwolono mu zabrać ze sobą osobę towarzyszącą. To był najlepszy czas w moim życiu. Nie ma to jak w pełni opłacone pięciodniowe wakacje! Jadłam homary i owoce morza i po raz pierwszy spróbowałam nurkowania. Nawiasem mówiąc, ta podróż odbyła się zaledwie tydzień po naszym ślubie. Naprawdę uważam ją za nasz miesiąc miodowy. © emn0101 / Reddit
  • Kiedyś zrobiłam mojemu mężowi kostium pirata na imprezę firmową. Doczepiłam do butów kawałki filcu, żeby zrobić wysokie pirackie buciory, uszyłam kamizelkę z dwóch bandan, dałam mu perukę i pirackie gadżety ze sklepu z zabawkami. Wyglądał fantastycznie. Wszyscy byli zachwyceni.
  • Od lat imprezę firmową spędzam w piżamie w kotki, z talerzem serów i świątecznym odcinkiem Doctora Who. Freelancing jest wspaniały! Żadnego: „Przelej milion monet na imprezę firmową”, żadnego półgodzinnego czekania na mrozie na drogą taksówkę, żadnego zastanawiania się, w co się ubrać, żadnego tańczącego głównego księgowego i przemówień gratulacyjnych od szefów!
  • Kupiłam spektakularną obcisłą sukienkę we wzór zebry na imprezę firmową. Myślałam, że będę wyjątkowa. Cóż. Były nas dwie, wyjątkowe w podobnych sukienkach w zebrę. Ale to jeszcze nie wszystko! Wszystkie sofy w restauracji miały wzór zebry!
  • Moi współpracownicy byli wkurzeni. Po imprezie firmowej jedzenie zostało prawie nietknięte. Poprosiliśmy o zebranie reszty do pudełek, żeby każdy mógł wziąć do domu tyle, ile chce. Następnego dnia pojawiły się plotki, że częstowaliśmy ludzi resztkami, choć przyjęcie było zorganizowane na wysokim poziomie. W zeszłym roku zamiast tego zdecydowano się na imprezę z aktywnym programem, a następnie lekki lunch i powrót do domu.
  • Szłam na imprezę firmową. Wychodziłam z salonu piękności. Czujnik otwarcia drzwi nie zadziałał, a ja nie zareagowałam w porę, zatrzymałam się gwałtownie i złamałam obcas. Zaczęłam się chwiać, a pracownica salonu próbowała mnie przytrzymać, trzymając w rękach kilka słoiczków. Jeden ze słoiczków poleciał w górę i wylądował w kubku z kawą wchodzącego mężczyzny. Kawa chlupnęła z rozmachem na moją suknię wieczorową. Serio?
  • Zwykle przychodzę na imprezę, życzę wszystkim wesołych świąt, a potem staram się wyjść dyskretnie bez pożegnania. Czasami ktoś pyta, gdzie się podziałam. A ja po prostu odpowiadam, że miałam pilne sprawy, ale miło było pogadać z kolegami. Zwykle przeznaczam półtorej godziny na taką kurtuazyjną wizytę. © atoasis / Reddit
  • Jeśli nie masz o czym rozmawiać po imprezie firmowej, to znaczy, że nic fajnego się nie działo. Raz wróciłam do domu bez majtek. Wynajęliśmy domek z jacuzzi, a ja nie miałam ze sobą stroju kąpielowego, więc powiesiłam później majtki na kaloryferze do wyschnięcia, a rano o nich zapomniałam.
  • Mieliśmy kiedyś imprezę firmową z grą w curling. Naprawdę nam się podobało! Potem trenerzy prowadzący zabawę całkiem na serio zaproponowali kilku osobom udział w treningach lokalnego klubu curlingu. Gra, nawiasem mówiąc, jest dość łatwa: proste zasady, proste ruchy, nic specjalnego i skomplikowanego. Umiejętności sportowe nie są wymagane. Ale następnego dnia byłam zaskoczona, że moje mięśnie wciąż były obolałe od pocierania lodu szczotką. Wzięłam więc sobie to ćwiczenie do serca. Czasami można po prostu dokładnie umyć podłogę w domu zamiast ćwiczyć.
  • Nie lubię tańczyć. Nie umiem i nie jestem w tym dobra. Na szkolnych dyskotekach stałam z boku. Radzę sobie doskonale bez tej umiejętności. I myślę, że nie tylko ja. Ale kiedy wychodzę z kolegami, nieustannie się dziwią i namawiają mnie, żebym jednak potańczyła. To takie irytujące! Kiedy ktoś tańczy, nie podchodzę do niego i nie namawiam: „Usiądź ze mną, dlaczego tańczysz?”.
  • Mój mąż miał imprezę firmową z osobami towarzyszącymi. Motywem przewodnim był hard rock. Już planowałam, jak ułożę włosy, że założę skórzaną kamizelkę, mini spódniczkę, łańcuchy. Mój mąż powiedział: „Co to za pomysły? Nikt tak nie przyjdzie ubrany. To elegancka restauracja i obcokrajowcy, którzy w obcym kraju zawsze starają się wyglądać elegancko. Będziemy wyglądać jak dziwadła”. W każdym razie mój mąż założył marynarkę, a ja ubrałam się tak, jakbym szła na rozdanie Oscarów. Przyszliśmy. Pierwszym, który do nas podszedł, był szef męża, z ogromnym irokezem i kamizelką na gołym ciele. Tak czy inaczej, jedynymi ludźmi w garniturach i marynarkach tego wieczoru byli ochroniarze.
  • Tak się złożyło, że rozprawa o podział majątku z moim byłym małżonkiem i świąteczna impreza firmowa miały się odbyć tego samego dnia, ale w odstępie półtorej godziny. Nie wiedziałam, jak długo potrwa wizyta w sądzie, ale musiałam jeszcze zrobić fryzurę, makijaż, wybrać strój i dotrzeć do restauracji na imprezę. Uznałam, że to nierealne, abym miała na to wszystko czas po rozprawie. Na korytarzu sądu panowała ciężka cisza, przerywana tylko szeptami prawników i ich klientów, wszyscy czekali na rozpoczęcie rozprawy. A ja wmaszerowałam w eleganckiej sukni, szpilkach, z fryzurą i makijażem prosto z salonu kosmetycznego.
    Mój były mąż i jego świadkowie zamarli z wrażenia. A ja potem długo słyszałam plotki o tym, że byłam tak szczęśliwa z powodu rozwodu i podziału majątku, że na rozprawę przyszłam ubrana jak na bal.
  • Nie chcę chodzić na imprezy firmowe. Postrzegam pracę jako miejsce, w którym wykonuję określone czynności i otrzymuję za to wynagrodzenie. Drugim powodem jest to, że moja szefowa uwielbia kontrolować zachowanie innych ludzi, nawet to, kto, z kim i kiedy siada przy stole. Z łatwością potrafi znaleźć sposób na zepsucie nastroju. Trzecim powodem jest jej zamiłowanie do angażowania się w czcze pogawędki i plotki na temat innych współpracowników. Widziałem to już na naszych poprzednich imprezach firmowych. © haitianfrenchfamily / Reddit
  • Była dyrektorka przyszła na imprezę firmową w restauracji, gdzie bawili się pracownicy kilku innych firm, ubrana w białą suknię z gorsetem i bufiastą tiulową spódnicą. W trakcie wieczoru kilkakrotnie próbowano złożyć jej życzenia z okazji ślubu. Siedziała obok swojego zastępcy, a ten, jak normalny człowiek, był w garniturze.
  • Dostałem kiedyś awans po przyjęciu świątecznym. Nie miałem wtedy pojęcia, że rozmawiam z szefem działu, do którego od dawna chciałem się dostać. Rozmawialiśmy cały wieczór, aż w końcu padło pytanie, czym zajmuję się w firmie. Już w następnym tygodniu zaprosił mnie na rozmowę kwalifikacyjną i zaproponował nową pracę. Nie mogę powiedzieć, że odpowiedziałem na wszystkie pytania mojego przyszłego szefa genialnie. Wygląda na to, że moje przyjazne zachowanie na imprezie firmowej było decydującym czynnikiem. © I_aim_to_sneeze / Reddit
  • Mam w pracy kolegę, który jest wdowcem z dwójką dzieci. Wszystkie współpracownice domagają się, bym poślubiła samotnego ojca. A zaczęło się od imprezy firmowej, na którą przyszły całe rodziny. Kolega namówił swojego młodszego syna, żeby złapał mnie za rękę, zawołał do zabawy i głośno zapytał tatę, czy ta miła pani może z nimi zamieszkać.
  • Pracowałem w skupieniu. Nagle jedna ze starszych pracownic zażądała: „Chodź tu, trzeba przesunąć stoliki na imprezę firmową!”. Odpowiedziałem, że mam pilne zadanie. W odpowiedzi usłyszałem: „Możesz tak mówić do swojej matki!”. Poszedłem do szefa, a on oznajmił, że muszę integrować się z zespołem i aktywnie uczestniczyć w takich wydarzeniach. Po cichu opuściłem biuro i poszedłem do domu. Kilka miesięcy później odszedłem.

Dobrze jest mieć w pracy kolegów, z którymi się dogadujemy. Niestety czasem jesteśmy zmuszeni pracować z ludźmi, którzy doprowadzają nas do szału swoim zachowaniem. Oto 18 typów najbardziej irytujących współpracowników, jacy mogą nam się trafić.

Komentarze

Otrzymuj powiadomienia
Masz szczęście! Ten wątek jest pusty,
co oznacza, że masz prawo do pierwszego komentarza.
Śmiało!

Powiązane artykuły