Płocczanka w Dubaju. Karolina Michalska jest stewardessą w liniach lotniczych Emirates w klasie business

Karolina Michalska jest płocczanką. W naszym mieście chodziła do szkoły, maturę zdała w Jagiellonce. Na studia wyjechała do Warszawy, wybrała kierunek lingwistyka stosowana, angielski z niemieckim. Języki obce były mocną stroną Karoliny. Jak się wkrótce okazało, stały się one także nieodłącznym czynnikiem realizowania jej największej pasji – podróżowania – oraz kluczem otwierającym drzwi do nowego życia.

 

- Pasję podróżowania zaszczepili we mnie rodzice, którzy sami są wielkimi miłośnikami podróży. Od młodego wieku zabierali mnie na wyjazdy wakacyjne lub w czasie ferii zimowych. Z roku na rok odkrywanie nowych miejsc coraz bardziej mnie fascynowało. Trudno więc się dziwić, że kiedy po ukończeniu studiów licencjackich na Uniwersytecie Warszawskim wróciłam na rok do Płocka, zaczepiłam się na chwilę w biurze podróży. Uwielbiałam wyszukiwać informacje na temat nowych miejsc w najdalszych zakątkach świata – rozpoczyna rozmowę Karolina.

Sześć lat temu, w 2018 roku, tuż przed majówką zobaczyła ofertę pracy z Emirates Airlanes.

- To było zaproszenie na rekrutację do Warszawy. Tamtego roku wyjątkowo nigdzie nie wyjeżdżałam w te wolne dni, a kiedy zobaczyłam reklamę linii na swoim Instagramie, stwierdziłam, że to jest znak – wspomina.

Wypełniła formularze, ale nie była pewna, czy bez wcześniejszego doświadczenia może w ogóle aplikować o pracę w jednej z największych linii lotniczych na świecie. Postanowiła jednak spróbować i przynajmniej zobaczyć, jak wygląda rekrutacja czy wymagania.

 

Rekrutacja do Emirates

Jak można się było spodziewać, na rekrutację do Warszawy przybyło ponad 1000 osób.

- Wszyscy byliśmy ciekawi, jak to będzie wyglądać. Było nas tak wiele, że pierwszego dnia poproszono nas tylko o CV i adresy e-mailowe oraz obserwowano, jak się prezentujemy. Nie wiedzieliśmy, jakie są kryteria oceny. Postanowiłam po prostu być sobą i wyjątkowo w siebie uwierzyłam. Powiedziałam sobie, że skoro już tu jestem, to nie na marne – i dostanę pracę w Emirates! – wspomina Karolina.

Zaproszenie na drugi etap rekrutacji dostała mniej więcej połowa spośród osób, które przyjechały pierwszego dnia. Kandydatów pytano o ich dotychczasowe doświadczenie w obsłudze klienta oraz o znajomość języków obcych. W języku angielskim trzeba mówić biegle, a znajomość kolejnych języków jest atutem. Podczas spotkania padło też pytanie o umiejętności pływania oraz sprawdzono wzrost uczestników. Kandydaci musieli sięgnąć do narysowanej na ścianie kreski, znajdującej się na wysokości 212 cm.

- Ja mam 166 cm wzrostu i na szczęście nie miałam z tym problemu. Odpowiedni wzrost to podstawowy warunek zatrudnienia w liniach. Widziałam, niestety, jak ludzie z ogromnym potencjałem, ale mający mniej niż 160 cm bądź tacy, którzy nie zdołali dotknąć kreski na 212 cm, byli eliminowani. Dlaczego są takie wymogi? Stewardessa musi umieć pływać na wypadek awaryjnego lądowania na wodzie, a jej odpowiedni wzrost ma pozwalać na dosięgnięcie do wszystkich schowków w samolocie, również tych przy suficie – zdradza Karolina.

Jakie trzeba mieć kwalifikacje, by próbować dostać się do Emirates?

- Wykształcenie wystarczy średnie, ukończone studia czy tytuły naukowe są atutem, ale nikt ich nie wymaga. O pracę można aplikować, mając minimum 21 lat. Należy być otwartym, komunikatywnym, nienagannie się prezentować oraz kochać podróże! Trzeba też pamiętać, że warunkiem koniecznym do pracy w Emirates jest przeprowadzka do Dubaju. Potrzeba więc trochę odwagi, by zacząć swoje życie od nowa w tak bardzo odmiennym kulturowo miejscu – tłumaczy Karolina.

Jeśli ktoś marzy o takiej pracy, to zawsze może to marzenie spełnić. Jak zapewnia Karolina, Emirates stale się rozwija, chce być numerem 1 wśród linii lotniczych na świecie i stale prowadzi rekrutację. Rywalizuje z liniami singapurskimi, katarskimi czy japońskimi. Konkurencja na rynku jest ogromna, a Emirates zależy na tym, by zawsze zajmować miejsce w czołówce rankingów.

- Tu liczy się ten, kto się wyróżnia, a Zjednoczone Emiraty Arabskie lubią być zauważane oraz utrzymywać wysoki poziom. Tę zasadę świetnie potwierdza zresztą wygląd siedziby firmy – Dubaju. Poziom życia w tym mieście oraz dostępne w nim atrakcje z pewnością pozostawiają ogromne wrażenie.

 

Trzeba naprawdę kochać podróże

- To jest bardzo ważny warunek – kochać podróże! Należy być mentalnie przygotowanym na nieustanne przemieszczanie się oraz częste przepakowywanie walizki i uzupełnianie jej zawartości o kurtkę zimową i kostium kąpielowy na zmianę, zwłaszcza że w Emirates latamy naprawdę dużo – zdradza Karolina.

Stewardessa wielokrotnie powtarza, że jej praca jest wspaniała, ale też bardzo ciężka. Myli się ten, kto myśli, że wystarczy ładnie wyglądać, witać pasażerów przy wejściu, nakarmić ich w samolocie, a potem pożegnać przy wyjściu. To wygląda zupełnie inaczej.

Przede wszystkim każdy grafik jest inny i pracownicy nie mają wpływu na to, jak będzie on wyglądał. W połowie każdego miesiąca publikowany jest rozkład lotów na kolejny.

Z tego powodu ciężko jest cokolwiek zaplanować, choćby kupić z wyprzedzeniem bilet na koncert. Trudno jest również przewidzieć, kiedy znowu będę w stanie wrócić do danego miejsca. Na pytanie, kiedy znowu odwiedzę moich zagranicznych znajomych, oni zawsze słyszą jedynie „nie wiem”. Grafik to jedna wielka loteria – tłumaczy płocczanka.

Jeśli zaś chodzi o urlopy i prywatne wyjazdy, to wymaga to z kolei planowania nawet z półrocznym wyprzedzeniem.

- Możliwość aplikowania o wolne dni mamy dwa razy do roku. W styczniu planuję urlop na miesiące od kwietnia do października, a w lipcu – od października do kwietnia. Plany na ostatnią chwilę są bardzo trudne do zrealizowania – zapewnia.

Dużo latania oznacza, że w domu Karolina bywa rzadko.

- Śmiejemy się ze współpracownikami, że w Dubaju, gdzie mieszkamy na co dzień, mamy tylko layover, czyli przerwę w podróży z noclegiem. Nie jest to więc łatwa praca, zwłaszcza że im człowiek starszy, tym bardziej tęskni za rutyną i marzy o tym, by wreszcie zwolnić tempo, ustatkować się czy – tak zwyczajnie – porządnie się wyspać każdej nocy! – żartuje.

 

Lata ponad 100 godzin w miesiącu

Nie ma reguły, ile godzin trzeba przepracować w miesiącu. Lata się dużo, ponad 100 godzin miesięcznie. Trzeba w tym miejscu dodać, że tych 100 godzin liczy się od startu do lądowania. Wszystko, co trzeba zrobić wcześniej – przed wejściem na pokład i po wyjściu pasażerów z samolotu, nie jest wliczane do czasu pracy.

- Lot z Dubaju do Warszawy trwa 5,5 godziny i tyle się wlicza do godzin pracy. Zaczynamy jednak dużo wcześniej. Trzeba dojechać do lotniska, zapoznać się z listą pasażerów i zwrócić uwagę na tych, którzy wymagają większej uwagi – osoby niepełnosprawne, na wózkach, małe dzieci czy kobiety w ciąży. O tym rozmawiamy na spotkaniu przed wejściem do samolotu, ale nie jest to, niestety, czas pracy. Potem wchodzimy na pokład i przygotowujemy kabinę na przyjęcie pasażerów. Po locie natomiast musimy przeznaczyć czas na odbiór bagażu i kontrolę paszportową, tak jak wszyscy pasażerowie, jak również na dojazd do hotelu, który niejednokrotnie jest oddalony od lotniska nawet o 40 min jazdy. Dodatkowy czas, jaki na to wszystko poświęcamy, to łącznie kilka dobrych godzin. Bywa, że trwa to wszystko tyle samo czasu co sam lot! – wyjaśnia.

Nie jest ważna liczba lotów w miesiącu, ale ich długość. Najdłuższa bezpośrednia trasa z Dubaju to lot do Auckland w Nowej Zelandii, który trwa prawie 17 godzin.

[paywall]

Z drugiej strony są też bardzo krótkie trasy, 2-3 godzinne, choćby do Indii czy Pakistanu, z których wraca się do Dubaju tego samego dnia. Taki „krótki” lot i dzień pracy zazwyczaj nie trwa jednak mniej niż 12 godzin. Wcześniej wspomniane przygotowania do lotu trwają tyle samo co w przypadku dłuższej trasy. Na miejscu samolot musi zostać posprzątany przez lokalne firmy i ponownie przygotowany, a na pokład trzeba przyjąć nowych pasażerów. W miesiącu są loty krótsze i dłuższe, zwykle jest ich 6-7.

Praca stewardessy nie jest łatwa i przyjemna, ale pasażer nie musi o tym wiedzieć.

- W każdym momencie musimy być skupieni, gotowi do pomocy i uśmiechnięci! Dlatego gdy lot trwa dłużej niż 11 godzin, możemy pozwolić sobie na przerwę, a nawet krótką drzemkę. Mamy do tego specjalne pomieszczenia, wyposażone w małe łóżka, które zlokalizowane są – w zależności od typu samolotu – pod jego pokładem lub nad kabiną pasażerów. O długości przerwy decyduje przełożony, biorąc pod uwagę różne czynniki, ale może to być około 2-3 godzin. Trzeba naładować baterie, by mieć siłę pracować i cały czas być czujnym. Kiedy coś dzieje się na pokładzie samolotu, podróżujący są zdani jedynie na nas. Niejednokrotnie musimy interweniować w przypadku sytuacji wymagających pierwszej pomocy, na wypadek których firma regularnie nas szkoli– tłumaczy stewardessa.

 

Najdalsze zakątki świata

Praca w liniach lotniczych to nie tylko latanie samolotami, ale też czas wolny za granicą.

- Poznawanie nowych kultur, odwiedzanie nieodkrytych miejsc i próbowanie lokalnej kuchni szalenie mnie ekscytuje! Oprócz „odhaczenia” najważniejszych atrakcji turystycznych w danym miejscu uwielbiam też po prostu iść przed siebie ulicami miasta, zgubić się w jego zaułkach i zobaczyć, jak naprawdę żyją tam ludzie. Zwykle jednak przed powrotem do Dubaju niewiele jest czasu wolnego. Można więc powiedzieć, że niejednokrotnie zwiedza się kosztem porządnego odpoczynku. Bywa, że lądujemy gdzieś w środku dnia, a ja – mimo że jestem na nogach już od 12 godzin – nie chcę tracić czasu na drzemkę i od razu biegnę zwiedzać miasto. Jeśli mam wiele planów, zdarza mi się nie spać nawet dobę. Tak zmęczony organizm potrzebuje później odpowiedniej regeneracji – mówi Karolina.

Praca, choć ciężka, przynosi ogromną satysfakcję i pozostawia niezapomniane wspomnienia.

- Mimo że życie na walizkach bywa bardzo męczące, to nie żałuję swojego wyboru i nie zamieniłabym tej pracy na inną! Niestety, z powodu tempa, w jakim żyję, nie prowadzę żadnej statystyki moich podróży. Na początku naklejałam w notesie bilety bagażowe z każdego lotu, ale kiedy notes się skończył, to skończyło się i wklejanie. Jedyną pamiątką z podróży, którą sumiennie kolekcjonuję, są magnesy i zdjęcia! Byłam w 75 różnych krajach na 5 kontynentach, a w telefonie mam ponad 20 tys. zdjęć i wiem, kiedy oraz gdzie każde z nich zostało zrobione – śmieje się.

Zwiedziła prawie cały świat. Nigdy nie była, co może się wydawać dziwne, w Stanach Zjednoczonych. W Emirates jest taka tendencja, że po wyrobieniu firmowej wizy do USA rzadko można dostać lot w przeciwnym kierunku, czyli do Australii. I pomimo ogromnej ciekawości poznania nowego lądu Karolina za nic nie chce zamienić wizyt w Australii. Loty na ten kontynent są jednymi z jej ulubionych.

 

Co dalej?

- Jestem wdzięczna, że mogę wykonywać tę pracę. Otworzyła mi ona okno na świat, dzięki niej odwiedziłam miejsca, do których może nigdy bym nie dotarła. Poznałam ludzi z całego świata i mam okazję pracować z nimi na co dzień. W naszym największym samolocie – dwupoziomowym Airbusie A380-800, są nas aż 24 osoby z załogi, a z pilotami nawet 28! Ogłoszenie na początku lotu podaje, że mówimy w 17 różnych językach. Jest też kilkuset Polaków. W Emirates chętnie nas zatrudniają i uważają za dobrych pracowników – mówi Karolina.

Choć dużo rozmawiałyśmy o braku czasu i zmęczeniu po pracy, to okazuje się, że Karolina myśli już o przyszłości. W Emirates ograniczenie wieku dla stewardess to 50 lat.

- Podziwiam osoby, które w tym wieku jeszcze latają. Ja chyba powoli dochodzę do takiego momentu, że muszę zwolnić tempo i ustabilizować swoje życie, funkcjonować tylko wtedy, gdy świeci słońce. Dlatego w styczniu rozpoczęłam studia magisterskie w Portsmouth w Anglii. Studiuję zaocznie psychologię, on-line. To jest plan na moje życie po Emirates – zapowiada.

I dodaje:

- W Polsce jest mi za zimno, uwielbiam gorący klimat i przez najbliższych kilka lat pewnie jeszcze pomieszkam w Dubaju. Mam tu swoje mieszkanie, życie i przyjaciół. Dubaj to również miejsce pełne nieograniczonych możliwości w kwestii kariery.

Karolina uwielbia wszelkie aktywności fizyczne i różne dyscypliny sportu. Jednym z jej ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu jest jazda konna.

- Czasem wstaję o 4.45 rano, jadę do stadniny, przygotowuję konie i wyruszam na pustynię, by oglądać wschód słońca. Nic na świecie tak nie relaksuje! Poza tym lubię rano biegać, jeżdżę na rolkach, chodzę na plażę i spotykam się ze znajomymi.

Czy warto starać się o pracę w Emirates czy innych liniach lotniczych?

- Oczywiście! Szczerze mówiąc, jest to najlepsza rzecz, jaka przytrafiła mi się w życiu. Praca nie jest łatwa, wręcz trudna i wymagająca, bo Emirates pilnuje standardów, oczekuje specjalnego wyglądu, zachowania, kondycji psychicznej i fizycznej. Zdarza mi się narzekać, powtarzać, że nie mam siły i to jest prawda, ale mam też nieprawdopodobną możliwość zobaczenia świata. Cudowne jest też poznawanie nowych ludzi i to w takich ilościach. Może trudno w to uwierzyć, ale Emirates zatrudnia tak wiele stewardess, że nawet po 6 latach pracy rzadko zdarza mi się lecieć z kimś, z kim już kiedyś miałam wspólny lot. To wyzwanie, zwłaszcza dla młodych, ciekawych świata osób. Można tu spełniać swoje marzenia – odpowiada płocczanka.

Rozmawiamy w marcu, gdy u nas za oknem jest szaro, ponuro, zacina deszcz. Tymczasem w Dubaju jest piękne słońce, w dzień 22 st. C, nad ranem 16 st. Chce się żyć.

 

Fot. Archiwum Karoliny Michalskiej

Aktualizacja: 27/03/2024 10:04
Autor: Jolanta Marciniak / Tygodnik Płocki

Reklama

Płocczanka w Dubaju. Karolina Michalska jest stewardessą w liniach lotniczych Emirates w klasie business - opinie czytelników

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za komentarze Internautów do artykułu: Płocczanka w Dubaju. Karolina Michalska jest stewardessą w liniach lotniczych Emirates w klasie business. Jeżeli uważasz, że komentarz powinien zostać usunięty, zgłoś go za pomocą linku "zgłoś".


Ostatnie video - filmy na Tygodnik Płocki