Wystawa Instalatorzy

Nowa poznańska wystawa w Galerii Art Stations prezentuje instalacje poznańskich artystów trzech generacji. Nie chodzi im tyko o to, żeby widzów zaskoczyć - pisze Monika Kuc.

Aktualizacja: 05.06.2014 18:23 Publikacja: 01.06.2014 10:59

Agata Michowska „Fairy Tale”

Agata Michowska „Fairy Tale”

Foto: Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk

– Wystawa podejmuje próbę rewizji ukutego przez grupę krytyków pojęcia „poznańska szkoła instalacji" – mówi kurator Mateusz Bieczyński. I przekonuje, że wśród wykładowców i absolwentów poznańskiej ASP są różne indywidualności.

Zobacz galerię zdjęć

Parter należy do pionierów z lat 60. i 70. Zrekonstruowaną instalację Antoniego Mikołajczyka sprzed czterech dekad. inspirowały ciasne peerelowskie mieszkania, w których trudno było swobodnie otworzyć drzwi. Artysta kpił z konstruktywistycznych utopii, nieprzystających do życia.

Natomiast meblowe hybrydy Jarosława Kozłowskiego tylko pozornie naśladują mieszczańskie wnętrze w stylu wiedeńskim. Artysta stoły i krzesła tnie i składa na nowo, by przeobrazić je w dzieło sztuki. Obiekty Jana Berdyszaka, jak szklany szkicownik odbijający ściany galerii, także zmieniają pojęcie dzieła.

Izabella Gustowska w „Sztuce wyboru" z 2006 roku złożonej z lightboxów z prywatnymi zdjęciami i kadrami z popularnych filmów (m.in. „Pulp Fiction", „Chicago", „Deszczowa piosenka", „Piąty element", „Matrix", „Frida") chce czegoś więcej. – To refleksja o życiu i prawach wyboru – zdradza. – Szukam podobnych sytuacji i scen: pocałunków, tańców, śpiewów...

Czarne i białe metafory

Na pierwszym piętrze galerii, zajmowanej przez twórców debiutujących w latach 80. i 90. emocje gęstnieją. W kącie leży porzucony rower, którego koło nie przestaje się kręcić. To praca Andrzeja Pepłońskiego, symbolizująca cykliczną powtarzalność ludzkiego życia. Obok roweru artysta rzucił zmiętą kartka papieru z prowokującym zdaniem Ikkyou – japońskiego poety, mistrza zen: „Nie ma nic po śmierci, absolutnie nic". W tajemniczej „szafie" Mariusza Kruka wiszą ubrania trzypokoleniowej rodziny. Nieobecność właścicieli niepokoi. To znów czytelny znak egzystencjalnych lęków. Wzmaga je także instalacja Piotra Kurki pod wymownym tytułem „Policzył wszystkich, nikogo nie brak".

Mroczne męskie spojrzenia równoważy metaforyczna, ale optymistyczna praca Agaty Michowskiej „Fairy Tale" (wideo i ślubna biała suknia z trenem długości galeryjnej ściany. Jest baśnią o współczesnej przedsiębiorczej księżniczce, potrafiącej skutecznie pokierować swoim życiem.

Worek artystycznej atmosfery

Najwyższe piętro należy do młodej generacji i tu oglądamy najbardziej spektakularne i dynamiczne prace. Najsilniejsze wrażenie wywarł na mnie oddychający, potężny napełniony powietrzem papierowy worek, który przy głębszym wydechu traci równowagę, zgina się w pół i niemal uderza wierzchołkiem o podłogę. Potem bierze wdech i wraca do pionowej pozycji. I tak na przemian upada i wstaje. Dzieło Macieja Kuraka nosi tytuł „2,5 m3 atmosfery artystycznej", co odpowiada rzeczywistej pojemności worka.

Praca powstała na londyńskie targi sztuki Frieze, jedne z największych na świecie i niedwuznacznie ośmiesza komercjalizację takich imprez, nadętą „artystyczną" atmosferę, przerost formy nad treścią czy wręcz pustkę wielu dzieł współczesnych.

Katarzyna Krakowiak próbuje z kolei zmaterializować przestrzeń galerii, określić jej kubaturę nie przez metry sześcienne, lecz masę i ciężar. W tym celu instalacją „Waga" sumuje ciężar wchodzących. Ten żart ma skłonić nas do refleksji nad dążeniem do ujęcia wszystkiego w liczbach, nad matematycznym i fizycznym postrzeganiem świata.

Monika Sosnowska wystawia na próbę naszą percepcję. Skonstruowała pozornie wierną replikę baru w Cieszynie, ale w jego ściany wmontowała lustra. Gra lustrzanych odbić wciąga widza w niepokojącą, iluzyjną przestrzeń.

Więcej zmysłów

Wojciech Bąkowski w instalacji „Odnalezienie siebie" stworzył „model" czaszki i ludzkich zmysłów, atakowanych sprzecznymi bodźcami. Monitory są tu odpowiednikiem oczu, głośniki zastępują uszy. Jednym „uchem" słyszymy przenikliwy, wibrujący dźwięk, a drugim harmonijny „śpiew" delfinów. Jedno „oko" poraża ostre światło, w drugim pulsuje obraz z Windows Media Player. Czy możliwy jest w tych warunkach stan równowagi? Kiedy krąży się między piętrami „Art Stations", wyraźnie widać nie tylko indywidualne różnice, ale i pokoleniowe zmiany. Dla pionierów najważniejsze było poszerzenie granic sztuki poprzez działania eksperymentalne. Średnia generacja w metaforycznych instalacjach chce wyrazić swoje nastroje i niepokoje. Najmłodsze pokolenie przekracza kolejne bariery, eksperymentując w nowych obszarach: dźwięku, doznań fizycznych i zmysłowych.

Monika Kuc

„Instalatorzy" w poznańskiej galerii Art Stations w Starym Browarze  - czynne do 31 października. Wystawa zrealizowana w ramach jubileuszowego, dziesiątego roku fundacji Grażyny Kulczyk.

– Wystawa podejmuje próbę rewizji ukutego przez grupę krytyków pojęcia „poznańska szkoła instalacji" – mówi kurator Mateusz Bieczyński. I przekonuje, że wśród wykładowców i absolwentów poznańskiej ASP są różne indywidualności.

Zobacz galerię zdjęć

Pozostało 94% artykułu
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce