XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Warszawa, Wrocław i... Pruszków. To te miasta przyciągają nowych mieszkańców

Na 107 tzw. prezydenckich miast w Polsce (rządzonych przez prezydentów, a nie przez burmistrzów) tylko w siedmiu w ostatnich latach zwiększyła się liczba mieszkańców. Najbardziej wzrosła ona w podwarszawskim Pruszkowie, a także we Wrocławiu i Warszawie.
  • Jedyne miasta prezydenckie, którym w ostatnich 5 latach wzrosła liczba mieszkańców, to według statystyk Głównego Urzędu Statystycznego (GUS): Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Rzeszów i Pruszków.
  • Wśród nich najbardziej zwiększyła się ona w Pruszkowie, we Wrocławiu i w Warszawie.
  • Warto wymienić także te miasta prezydenckie, które odnotowały najmniejszy spadek liczby mieszkańców. To Zielona Góra, Żory, podwarszawski Otwock, Stargard i Żyrardów.

W Polsce jest 107 tzw. miast prezydenckich, czyli rządzonych przez prezydentów, a nie burmistrzów. To wszystkie większe polskie miasta, a wśród nich tzw. miasta na prawach powiatu oraz wszystkie miejscowości, których liczba mieszkańców wynosiła w 1990 r. co najmniej 50 tysięcy.

Ostatnie pełne statystyki GUS, dotyczące liczby ich ludności, to dane na koniec 2022 r. I w naszym zestawieniu porównaliśmy je z danymi za 2018 r., który był pierwszym rokiem kończącej się właśnie kadencji samorządów.

Wśród czempionów prawie same największe polskie miasta

Z tych danych wynika, że na 107 miast prezydenckich tylko w siedmiu z nich w tym okresie (2018-2022) wzrosła liczba mieszkańców. Były to: Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław, Poznań, Rzeszów i podwarszawski Pruszków. Mamy więc w tym gronie sześć z siedmiu największych polskich miast (brakuje wśród nich Łodzi) oraz jeden z podwarszawskich ośrodków miejskich.

Ich klasyfikacja w tej kategorii wypada następująco:

1. Pruszków - wzrost liczby mieszkańców (w latach 2018-2022) o 5,7 proc. (z 61,8 tys. do 65,3 tys. mieszkańców);

2. Wrocław - wzrost o 5,3 proc. (z 640,6 tys. do 674 tys.);

3. Warszawa - wzrost o 4,7 proc. (z 1 mln 778 tys. do 1 mln 862 tys.);

4. Gdańsk - wzrost o 4,2 proc. (z 466,6 tys. do 486,2 tys.);

5. Kraków - wzrost o 4,18 proc. (z 771 tys. do 803,3 tys.);

6. Rzeszów - wzrost o 2,9 proc. (ze 191,6 tys. do 197,2 tys.);

7. Poznań - wzrost o niecały 1 proc. (z 536,4 tys. do 541,3 tys.).

Do miast prezydenckich, które są w stosunkowo dobrej kondycji demograficznej, można zaliczyć także te, które w latach 2018-2022 odnotowały najmniejszy w tej grupie spadek liczby mieszkańców. To Zielona Góra (w tym mieście liczba mieszkańców spadła o 1 tys.), Żory (spadek o 700 osób), Otwock (spadek o 900), Stargard (spadek o 1 tys.), Żyrardów (spadek o 1,2 tys.) oraz Świnoujście (spadek o 1,5 tys.).

Największe miasta przyciągają najlepszymi perspektywami zawodowymi. A inne?

Dlaczego akurat tym, a nie innym miastom prezydenckim przybywa mieszkańców lub bardzo niewiele ich ubywa? W przypadku Warszawy, Wrocławia, Krakowa, Poznania i Gdańska odpowiedź jest prosta. To największe polskie miasta, od lat szybko rozwijające się, z najbardziej atrakcyjnymi rynkami pracy w kraju (pod względem wysokości średnich wynagrodzeń i możliwości zdobycia dobrej pracy) i najbogatszą ofertą kulturalno-rozrywkową. Są więc magnesem, zwłaszcza dla młodych ludzi, którzy idą tam na studia, a po studiach bardzo często już w tych miastach zostają.

Warszawie od wielu lat przybywa mieszkańców i nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się odwrócić (fot. pot.gov.pl)
Warszawie od wielu lat przybywa mieszkańców i nic nie wskazuje na to, by ten trend miał się odwrócić (fot. pot.gov.pl)

Rzeszów, podobnie jak Zielona Góra, zawdzięcza swą dobrą sytuację demograficzną przede wszystkim poszerzeniu swych granic, przyłączeniu do niego części sąsiednich miejscowości. Dzięki temu zyskał nowych mieszkańców i w mniejszym stopniu cierpi z powodu suburbanizacji (tak było też w przypadku Zielonej Góry).

Ciekawym przypadkiem jest Pruszków, bo to nie jedyne tej wielkości miasto pod Warszawą, a jednak jedyne w tym znaczenie, że w ostatnich latach liczba mieszkańców wzrosła tam. To wynika z kilku przyczyn.

Po pierwsze Pruszków ma najlepszy wśród podwarszawskich miast prezydenckich dojazd do stolicy, z którą połączony jest m.in. autostradą A2 i linią Szybkiej Kolei Miejskiej. Po drugie od lat wyróżnia się jakością władz lokalnych, co przekłada się też na szybki rozwój miasta. Zaś oba te czynniki przyczyniają się walnie do tego, że Pruszków cieszy się dużym zainteresowaniem wśród deweloperów mieszkaniowych. Obecnie realizują oni w tym mieście kilkanaście inwestycji, w ramach których powstaną setki nowych mieszkań.

Bliskość i dobry dojazd do Warszawy pomagają w przyciąganiu nowych mieszkańców także Otwockowi i Żyrardowowi, choć one są atrakcyjnym miejscem do zamieszkania także z innych powodów (Żyrardów ma piękne, unikatowe, XIX-wieczne centrum, a Otwock uzdrowiskowy klimat oraz rozległe lasy).

XIX-wieczne centrum Żyrardowa (Fot. zyrardow.pl)
XIX-wieczne centrum Żyrardowa (Fot. zyrardow.pl)

Wiadomo też, czym mieszkańców przyciąga Świnoujście: swoją urodą, nadmorskim położeniem oraz szybkim rozwojem gospodarczym i turystycznym.

Stargardowi pomaga w demografii bliskość i dobry dojazd do Szczecina, ale także szybki rozwój gospodarczy miasta, który pociągnęła za sobą przede wszystkim budowa wielu nowych fabryk - na terenie Stargardzkiego Parku Przemysłowego oraz podstrefy Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Na Śląsku miasta się wyludniają, ale to akurat nie

Na koniec jeszcze parę słów o Żorach, których liczba mieszkańców w 2020 r. zaczęła rosnąć (w tym okresie były one jedynym miastem na prawach powiatu w woj. śląskim, któremu przybywało mieszkańców). Zdaniem władz tego miasta to rezultat m.in. dobrej jakości życia w Żorach oraz dużej liczby miejsc pracy, w szczególności w zakładach działających na terenie żorskiej podstrefy Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

- To efekt naszej polityki nastawionej na tworzenie sprzyjających warunków dla inwestorów - tak mówi na ten temat Waldemar Socha, prezydent Żor. - Nowych mieszkańców nie udałoby się przyciągnąć, gdyby nie konsekwentnie realizowana od lat wizja miasta, umożliwiająca jego nieustanny rozwój.

W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Socha podkreślał, że Żory przez ostatnie lata bardzo się zmieniły. - Udało nam się przezwyciężyć trudności, w tym znacznie zmniejszyć bezrobocie, a przy tym pozyskać dodatkowe wpływy do budżetu, pozwalające na nowe inwestycje, dzięki którym Żory stały się miastem przyjaznym do zamieszkania - powiedział prezydent. Zaznaczał, że żorski samorząd miejski zrealizował bardzo duże inwestycje „we wszystkich najważniejszych sferach funkcjonowania miasta, pamiętając przy tym o wszystkich grupach społecznych”.

Ale tak o swoim samorządzie mówi wielu włodarzy miast, a tylko bardzo nielicznym udaje się to przekuć w rosnącą liczbę mieszkańców.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!