REKLAMA

Afera wizowa. Wiceminister: Kołakowski: Moje działania związane były z brakiem rąk do pracy w rolnictwie

2024-03-19 11:51, akt.2024-03-19 20:22
publikacja
2024-03-19 11:51
aktualizacja
2024-03-19 20:22

Firma, która chciała ściągnąć do Polski 39 Afrykanów, jest zarejestrowana pod wirtualnym adresem - poinformował we wtorek szef komisji ds. afery wizowej Michał Szczerba (KO). W sprawie przyspieszenia wydania wiz tym osobom interweniował u ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka były wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski.

Afera wizowa. Wiceminister:  Kołakowski: Moje działania związane były z brakiem rąk do pracy w rolnictwie
Afera wizowa. Wiceminister:  Kołakowski: Moje działania związane były z brakiem rąk do pracy w rolnictwie
/ Sejm RP

Przed komisją śledczą ds. afery wizowej stawił się we wtorek Maciej Kowalski, były radca ambasady RP w Dakarze, a obecnie konsul w Tunisie.

Rozpoczynając przesłuchanie szef komisji Michał Szczerba (KO) poinformował o mailu z końca września 2022 r., który wysłał do ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka Lech Kołakowski (wówczas wiceminister rolnictwa), przekazując prośbę firmy Carmain sp. z o.o. o przyspieszenie otrzymania wiz dla 39 osób z krajów afrykańskich, plus dwojga dzieci jednej z kobiet. Mail został przesłany do departamentu konsularnego MSZ, a potem do Macieja Kowalskiego.

Świadek przyznał, że była to sytuacja niestandardowa, bo choć umawianie dodatkowych spotkań poza kolejnością nie jest niczym nadzwyczajnym w pracy konsulów, natomiast w ogromnej większości jest to interes uzasadniony, jak np. ułatwienia w wydaniu wiz dla sportowców.

Kowalski podkreślił też, że placówka w Senegalu jest mała i obciążona pracą. Dodał, że w jego przekonaniu wnioski tych osób wskazanych w mailu, nie rokowały pozytywnego rozpatrzenia. Uzasadnił, że w rubryce zawód nie zostało nic wpisane i trudno powiedzieć, czym te osoby się zajmowały. "W mojej ocenie nie miały stałej pracy, były często niepiśmienne. Nie wykazywały znajomości języków obcych. Miały nikłą wiedzę, co mają robić" - zeznał świadek.

Dodał, że przeprowadził rozmowy z kilkoma aplikantami, a wniosek wizowy jednej z kobiet przesłał do wicedyrektor departamentu konsularnego MSZ Beaty Brzywczy, by pokazać jej "z jaką kategorią spraw mamy do czynienia". Zaznaczył, że wniosek zawierał tylko ubezpieczenie i zezwolenie na pracę wydane przez wojewodę, a ta kobieta miała pracować jako opiekunka osoby starszej.

Szczerba zwrócił uwagę, że według maili, te osoby, po zdobyciu doświadczenia w Polsce, miały wrócić do Afryki, by rozwijać ten kraj, a w innych miejscach była mowa o tym, że miały zbierać borówki.

Świadek poinformował, że tylko część z tych osób była zarejestrowana w systemie, proces ubiegania się o wizę reszty nie był jeszcze nawet zainicjowany. Świadek zeznał też, że pracowniczka firmy Carmain kontaktowała się z placówką w Dakarze i próbowała wywrzeć presję. Dodał, że nie pamięta, czym dokładnie się zajmowała ta firma, natomiast, według niego, w praktyce było to sprowadzanie obcokrajowców do pracy. Jak zeznał, powiadomił ambasador w Senegalu o sprawie tych 39 aplikantów wizowych.

Kołakowski przyznał, że za podnajmem lokalu na biuro poselskie płacił 50 zł miesięcznie

Szef komisji śledczej ds. afery wizowej Michał Szczerba (KO) pokazał we wtorek pisma, podpisane przez Kołakowskiego, w których były wiceminister rolnictwa zwracał się do polskich konsulatów o "możliwie pilne wyznaczenie terminów wizyt" dla osób posiadających zezwolenia na pracę i zezwolenia na pracę sezonową wydanych na wniosek agencji zatrudnienia So Job. Firma jest zarejestrowana w tym samym lokalu, w którym mieściło się biuro poselskie Kołakowskiego, przy ul. Siennej w Warszawie. Prezes agencji, Maciej Lisowski był dyrektorem biura poselskiego Kołakowskiego.

W dalszej części przesłuchania świadek powiedział, że Lisowski nie pobierał wynagrodzenia za prowadzenie jego poselskich spraw i był "na zasadzie asystenta społecznego".

Kołakowski zadeklarował, że podpisując się pod pismami ws. wiz chciał wyjść naprzeciw podmiotom, które - w związku z brakiem rąk do pracy - sprowadzały pracowników do Polski. Zapewnił, że nie miał z tego żadnych korzyści i nie miał też żadnego wpływu na procedury wizowe.

Zapytany, dlaczego się nie przygotował do przesłuchania i zasłania się niepamięcią, świadek wyjaśnił, że jest chory, ale nie chciał brać zwolnienia i "przygotował się na tyle, na ile mógł".

Członkowie komisji pytali świadka także o to, komu płacił za wynajem biura. Kołakowski mówił, że tego nie pamięta i bywał tam incydentalnie, raz lub dwa razy w miesiącu.

Przyznał, że pod tym samym adresem jest też zarejestrowana kancelaria Lex Nostra Macieja Lisowskiego. Doprecyzował, że w lokalu jest kilka pomieszczeń, a za "incydentalne korzystanie" z niego płacił 50 zł miesięcznie. Później przyznał, że płacił tę kwotę Maciejowi Lisowskiemu. "Czy nie uważa pan, że lokal w Warszawie za 50 zł to jest finansowanie pana działalności?" - pytano świadka. "To nie lokal, tylko incydentalny podnajem" - odpowiedział Kołakowski.

Szef komisji stwierdził, że w 2021 r. w mediach były publikowane płatne ogłoszenia, m.in. pod tytułem "poseł Lech Kołakowski energicznie buduje strategię polskiego rolnictwa". Szczerba zapytał, kto za te reklamy zapłacił i "czy było to w czasie, gdy ubiegał się o funkcję ministra rolnictwa".

Świadek odpowiedział, że nie jest to przedmiotem prac komisji.

Szczerba zauważył też, że Kołakowski "często interweniował ws. obywateli rosyjskich, m.in. ws. przyznania obywatelom Federacji Rosyjskiej polskiego obywatelstwa". Szef komisji dodał, że chodziło m.in. o syna rosyjskiego biznesmena Siergieja Petrova, Aleksieja. Powołał się na artykuł w litewskiej prasie, w której informowano, że Siergiej Petrov, który podlega nałożonym na Rosję sankcjom, zmienia obywatelstwo, a następnie przepisuje majątek na syna.

"Nie pamiętam tego, nie miałem świadomości" - odparł Kołakowski.

Szczerba wskazał, że w czasie, gdy polsko-białoruską granicę forsowali imigranci Kołakowski napisał do konsula generalnego w Grodnie, by przyznać wizy dla czterech obywateli Syrii, którzy znajdowali się w okolicach granicy polsko-białoruskiej. "Przecież to wy chcieliście tych imigrantów wpuścić" - zareagowali posłowie PiS.

Świadek został też zapytany, czy wie, że Maciej Lisowski często odwiedzał rosyjską ambasadę i chwalił się znajomością z jednym z dyplomatów. "Pierwsze słyszę" - powiedział Kołakowski.

Marek Sowa (KO) przekazał, że od końca lat 90-tych Maciej Lisowski był 13 razy skazany za przestępstwa, oszustwa i wyłudzenia pieniędzy, i spędził trzy lata w różnych zakładach karnych.

Sowa zadał też pytanie, czy prezes PiS Jarosław Kaczyński "przyjmując 1 lipca 2021 r. Kołakowskiego na łono PiS poinformował, że ma na niego haki" i czy był w "+grupie hakowej+, na którą były przygotowane materiały przez Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego”.

Świadek zaoponował, że w żadnej "grupie hakowej" nie był. "Nie było takiej grupy" – podkreślali posłowie PiS.

Kołakowski przed komisją ws. afery wizowej: Resortem kluczowym był MSZ, nie resort rolnictwa

Podczas przesłuchania Kołakowski był pytany przez wiceszefa komisji Daniela Milewskiego (PiS) m.in. o prace nad programem ułatwiającym obcokrajowcom przyjazd do pracy w rolnictwie w Polsce i udział w nich ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka.

Decyzja, aby w resorcie rolnictwa - jak zeznał Kołakowski - "zorganizować spotkania z przedstawicielami kierownictw MSZ, MSWiA, Rodziny i Pracy (...), ale też z przedstawicielami organizacji tych wszystkich branż rolnych i firm, które mogły uczestniczyć w pomocy odnośnie pracowników cudzoziemskich" została podjęta w związku z oczekiwaniami przedstawicieli związków w branży rolnictwa. "Minister Wawrzyk był też wśród wiceministrów z tych czterech resortów, którzy byli na spotkaniu" - dodał.

Dopytywany przez Milewskiego o konkluzje tych rozmów, Kołakowski odpowiedział, że ustalono wówczas, by "podjąć działania, które uproszczą procedury związane z pracownikami sezonowymi w rolnictwie".

"Wynikało to z tego, że jak zgłaszane było zapotrzebowanie przez tych pracodawców rolnych, procedury trwały tak długo, że finał tej procedury był taki, że pracownik mógł przyjechać w połowie czy pod koniec prac sezonowych" - wyjaśnił b. wiceminister, dodając, że chodziło o przygotowanie odpowiednich aktów prawnych, co było czynione w sposób transparentny.

Również odpowiadając na pytania Marii Janyski (KO), Kołakowski przekonywał, że chodziło o opracowanie aktu prawnego, który uprościłby i przyspieszył procedury, na podstawie których w krótkim okresie do pracy w rolnictwie mogli przyjechać pracownicy z innych krajów. "Bo te procedury były zbyt przewlekłe" - zaznaczył.

"I tu resortem kluczowym jest MSZ, nie resort rolnictwa" - powiedział świadek, wyjaśniając, że wkładem resortu rolnictwa było jedynie ustalenie zapotrzebowania co do liczby pracowników i rodzajów branż rolnych. "Generalnie podstawowych pracowników do prostych prac fizycznych, ale też w trudnych warunkach. I to był wkład merytoryczny. I na tym się kończyła rola resortu" - mówił.

Pytany przez Janyskę o wykonane analizy rynku w tej sprawie, Kołakowski podał, że sięgał do opracowań m.in. GUS, z których wynikało, że "w Polsce pracowników jest około półtora miliona pracujących w rolnictwie".

Posłanka pytała też o powody, dlaczego świadek miał filię biura poselskiego w Warszawie, choć był wybrany na posła z okręgu białostockiego. Dodała, że adres tej filii był zbieżny z adresami firm, które są wymieniane w śledztwie w sprawie tzw. afery wizowej, co - jak zaznaczyła - budzi niepokój. Kołakowski tłumaczył, że chodziło o możliwość pracy w Warszawie, poza budynkiem sejmowym. Dopytywany w tej sprawie przez szefa komisji Michała Szczerbę, Kołakowski poinformował, że płacił za ten lokal z pieniędzy biura poselskiego.

Posłanka Aleksandra Leo (Polska 2050) pytała z kolei m.in. o Macieja Lisowskiego, który był szefem biura poselskiego Kołakowskiego i przygotowywał pisma do ambasad. Kołakowski wskazał, że Lisowski w jego ocenie jest profesjonalistą i budził jego zaufanie jako współpracownik Kornela Morawieckiego. Zaprzeczył też, że by Lisowski finansował jego działalność poselską albo kampanię wyborczą.

Pytany o to, dlaczego ściągano do pracy w Polsce cudzoziemców z Afryki, a nie z Ukrainy lub Białorusi, Kołakowski wyjaśnił, że z powodu toczącej się wojny za wschodnią polską granicą brakowało na polskim rynku ukraińskich mężczyzn. "Zabrakło kilkuset tysięcy pracowników ukraińskich w rolnictwie, na budowach, w tych sieciach sklepowych, gdzie robimy zakupy - tam zostało trochę tych kobiet, a mężczyzn nie ma. I stąd ten deficyt się zrobił" - odpowiedział Kołakowski.

Z prac komisji ds. afery wizowej wynika, że Kołakowski interweniował ws. wiz dla agencji zatrudnienia

Szef komisji Michał Szczerba zapytał świadka, czy potwierdza, że w tym samym lokalu, w którym znajdowało się jego biuro poselskie, ma siedzibę agencja zatrudnienia i pracy tymczasowej So Job. Kołakowski powiedział, że pod tym samym adresem, co jego biuro poselskie, "była filia firmy, a jej podstawowa siedziba była gdzie indziej". "Natomiast nie wiedziałem o istnieniu takiej firmy" - dodał. Stwierdził też, że pod tym adresem jest zarejestrowana fundacja Lex Nostra.

Szczerba pokazał pismo, podpisane przez Kołakowskiego, w którym były wiceminister rolnictwa zwraca się do konsulatu w New Delhi o "możliwie pilne wyznaczenie terminów wizyt" osób posiadających zezwolenia na pracę i zezwolenia na pracę sezonową wydanych na wniosek So Job. Kołakowski odparł, że nie przypomina sobie takiego pisma.

Następnie Szczerba pokazał kolejne pisma, tym razem kierowane do konsulatów w Ankarze, Istambule, Erywaniu, Kijowie i Moskwie. Część dokumentów dotyczyła pojedynczych osób. Kołakowski, odnosząc się do dokumentu wysłanego do konsulatu w Moskwie zeznał, że "zwrócił się do niego podmiot na piśmie i jako parlamentarzysta na podstawie wykonywania mandatu posła przekazał sprawę (dalej - PAP) jednozdaniowym pismem".

Kolejne pismo, jak powiedział Szczerba, trafiło do ambasady RP w Etiopii. Chodziło o wydanie wiz dla czterech osób, które Kołakowski chciał zaprosić do ministerstwa, by "przeprowadzić konsultacje nt. funkcjonowania przemysłu rolno-spożywczego w Etiopii". Świadek potwierdził, że takie spotkanie w resorcie się odbyło.

Kołakowski został też zapytany, jak dotarła do niego firma Carmain. Z prac komisji wynika, że były wiceminister rolnictwa miał wysłać do MSZ maila, w którym przekazał prośbę tej firmy o przyspieszenie wydania wiz dla 39 obywateli krajów afrykańskich. "Z tego, co pamiętam ta firma do mnie się zwróciła o pomoc w kwestii pracowników sezonowych dla rolnictwa" - powiedział świadek. Dodał, że ponieważ Ministerstwo Rolnictwa nie było właściwym organem, to przekazał maila, zgodnie z właściwością, do MSZ.

Wiceszef komisji Marek Sowa (KO) zapytał świadka, w jakim charakterze dzwonił do radcy ambasady w Dakarze Macieja Kowalskiego i dopytywał o grupę 39 Afrykanów. Kołakowski wyjaśnił, że chciał uzyskać informacje związane z możliwością ściągnięcia taniej siły roboczej.

Świadek zeznał, że dyrektorem jego biura poselskiego był Maciej Lisowski, który był asystentem Kornela Morawieckiego. Zapytany, czy Lisowski był też prezesem agencji zatrudnienia So Job, Kołakowski odparł: "Że jest prezesem So Job, to nie wiedziałem tego, nie pamiętałem (...), znałem go jako prezesa fundacji Lex Nostra". Dodał, że spotykał się z nim incydentalnie.

Potwierdził, że pisma, które podpisywał, a które pokazano podczas posiedzenia komisji, były przygotowane przez Lisowskiego. Przyznał też, że nie sprawdzał, czy Lisowski był karany. "Jego atutem było to, że był prawnikiem. Fundacja Lex Nostra podejmowała wiele dobrych działań na rzecz ludzi. Jeśli był asystentem Kornela Morawieckiego, to dla mnie była najważniejsza rekomendacja" - powiedział świadek. 

Szczerba: Firma z wirtualnym adresem chciała ściągnąć 39 Afrykanów

Rozpoczynając przesłuchanie, szef komisji Michał Szczerba poinformował o mailu z końca września 2022 r., który wysłał do ówczesnego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka Lech Kołakowski (wówczas wiceminister rolnictwa). Przekazał w nim prośbę firmy Carmain sp. z o.o. o przyspieszenie wydania wiz dla 39 obywateli krajów afrykańskich oraz dla dwojga dzieci jednej z tych osób. Mail został przesłany do departamentu konsularnego MSZ, a potem do Macieja Kowalskiego.

W dalszej części posiedzenia Szczerba zrezygnował z zadawania świadkowi pytań. Zamiast tego oświadczył, że Maciej Kowalski odmówił wydania wiz dla 39 obywateli krajów afrykańskich. Dodał, że z maili, którymi dysponuje komisja, wynika, że po tej decyzji radcy Lech Kołakowski przyszedł do MSZ z „jakąś panią z firmy Carmain i oboje wyrazili niezadowolenie, że Afrykanom nie wydano wiz”.

Szczerba zaznaczył, że firma Carmain jest zarejestrowana w Warszawie pod wirtualnym adresem, tak jak kilkaset innych firm. Od 2012 r. nie składa sprawozdań do KRS, a w 2017 r. została wykreślona z rejestru VAT. "W odniesieniu do tej firmy minister Kołakowski wydzwania do konsula, wysyła oficjalne pismo, a Piotr Wawrzyk w tej sprawie interweniuje" - skomentował Szczerba.

Posłowie PiS, zasiadający w komisji, oponowali przeciwko wygłaszaniu przez Szczerbę oświadczenia w czasie przesłuchania świadka. Krzyczeli: "Gdzie jest pytanie do świadka?”, „Niech pan zrobi konferencję prasową".

Wiceszef komisji Daniel Milewski (PiS) zwrócił się do Szczerby, by w tekim razie nie przerywał innym członkom komisji, kiedy oni również - zamiast zadawać pytania - wygłaszają komentarze.

Milewski dodał, że wkrótce upłynie pierwsze sto dni rządu Donalda Tuska. "Komisja ds. afery wizowej i rozliczenie rzekomych afer PiS były jednym z kluczowych zobowiązań KO, w którym wam pomagamy (...) Nie potraficie nawet tego zrobić w trakcie 100 dni rządu" - mówił Milewski. Szczerba odebrał mu głos.

Kołakowski: Moje działania były oparte na potrzebach rolnictwa związanych z brakiem rąk do pracy

Po godz. 13. Kołakowski, który był wiceministrem rolnictwa w latach 2021-2023, stawił się przed komisją śledczą ds. afery wizowej.

Zapowiedział, że jeśli szef komisji Michał Szczerba będzie w swoich wypowiedziach, m.in. wywiadach, nadal naruszał jego dobra osobiste i ferował wobec niego oskarżenia, będzie musiał podjąć kroki prawne.

Kołakowski poprosił o możliwość wygłoszenia swobodnej wypowiedzi. Podziękował za zaproszenie na posiedzenie komisji, gdyż - jak podkreślił - są to bardzo ważne sprawy, które należy wyjaśnić. "Musimy oddzielić dwie kwestie: tak zwanej afery wizowej od rzeczywistych działań wynikających z potrzeb polskiej wsi, braku rąk do pracy" - zaapelował.

Jak przekazał, w czasie, gdy był wiceministrem rolnictwa, zwracały się do niego organizacje rolników i sadowników. Zauważył, że po tym, jak wielu Polaków wyjechało do UE do pracy, na rynku powstał deficyt pracowników. Jak stwierdził, w gospodarce brakuje kilku milionów rąk do pracy, duże braki są też w rolnictwie.

Świadek zapewnił, że jego działania były oparte na potrzebach przedstawianych przez organizacje rolnicze, a "jeśli konieczne są wizy, to są organy państwa, które się tym zajmują". Jego zdaniem, rolą państwa i rządu jest zadbanie o bezpieczeństwo żywnościowe Polski i zapewnienie pracowników sezonowych do pracy w rolnictwie.

Poinformował, że w Ministerstwie Rolnictwa z udziałem przedstawicieli resortu spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych oraz rodziny odbywały się formalne spotkania, z których były spisywane protokoły. Dodał, że uczestniczyli w nich przedstawiciele różnych branż i organizacje rolnicze.

Chciał przytoczyć fragment listu, jaki otrzymał od właściciela gospodarstwa ogrodniczego. Szef komisji odpowiedział mu, że komisja dysponuje wszystkimi materiałami, w których pojawiło się jego nazwisko w czasie, gdy był wiceministrem. Mimo sprzeciwu, Kołakowski przeczytał kilka pism, które do niego w tamtym okresie trafiły.

Szef komisji zadeklarował, że to był ostatni raz, kiedy świadek nadużył zaufania komisji, odczytując dokumenty.

B. radca ambasady w Dakarze: nikt nie żądał ode mnie wydania wizy niezgodnie z prawem

Świadek zeznał, że rozmawiał z b. wiceministrem rolnictwa Lechem Kołakowskim o sprawie związanej z wizami. "Minister próbował się ze mną skontaktować, żeby porozmawiać o przyspieszeniu spotkań dla grupy 40 osób z Gwinei. Starał się wytłumaczyć mi skąd wzięła się taka potrzeba argumentując, że bez taniej siły roboczej z Afryki nie uda się dokonać zbiorów i będzie miało to poważny wpływ na gospodarkę kraju" - wyjaśnił. Jak powiedział, odniósł wrażenie, że ostatecznie "każdy pozostał przy swojej wersji", a Kołakowski więcej się z nim nie kontaktował.

Przyznał, że istnieje możliwość, że minister został wprowadzany w błąd w związku z celem przybycia wspomnianej grupy obcokrajowców do Polski.

Pytany o jego relację z ówczesnym wiceszefem MSZ Piotrem Wawrzykiem powiedział, że nie miał z nim bezpośredniego kontaktu. "Natomiast śledząc historię korespondencji, która była do mnie kierowana widać, że ewidentnie minister interesował się tą sprawą" - zauważył Kowalski.

Wskazał, że 24 października otrzymał zapytanie od b. zastępczyni dyrektora departamentu konsularnego MSZ Beaty Brzywczy o powód odmowy przyznania wiz. Przekazała mu ona, że b. dyrektor departamentu konsularnego MSZ Marcin Jakubowski został wezwany do Wawrzyka z prośbą o wyjaśnienie sprawy i powodów odmowy. Świadek przyznał jednak, że dopytywanie o powody niewydania wiz nie jest niczym nadzwyczajnym. "Często osoby niezadowolone z decyzji konsula zwracają się do MSZ z litanią różnego rodzaju pretensji i oskarżeń, a wtedy MSZ prosi o wyjaśnienia powodów tej decyzji" - powiedział.

"Nigdy moja decyzja nie była podważana, byłem proszony o wyjaśnienia, wyjaśniłem i na tym sprawa się zakończyła" - zeznał. Konsul zapewnił także, że nikt nie żądał od niego wydania wizy z pominięciem procedur lub w sposób niezgodny z prawem oraz że nie przypomina sobie, aby wydał jakąkolwiek wizę pod wpływem nacisku.

Zapytany o kontakty z byłym współpracownikiem Wawrzyka Edgarem Kobosem zaprzeczył jakoby "miał z nim do czynienia".

Świadek był pytany o kwestię wytycznych dla konsulów, by nie weryfikowali pozwoleń na pracę wydanych przez powiatowe urzędy pracy, kiedy badają określoną sprawę, którą Brzywczy przekazała konsulom. Jak tłumaczyła podczas przesłuchania na komisji, „claris dotyczył tego, że konsul nie jest uprawniony do oceny procedury wydania dokumentu pozwalającego na podjęcie pracy w Polsce, jak również kwestionowania zasadności wydania zezwolenia na pracę czy warunków wykonywania przyszłej pracy w Polsce".

"Ten claris odebrałem w taki sposób, jak przestawiła to pani Brzywczy i wiem, że część innych konsulów odebrała to podobnie" - przyznał Kowalski. Wyjaśnił, że on jako konsul nie ma prawa kwestionować zezwolenia na pracę. "Po to są organy w Polsce, aby takich weryfikacji dokonywać na miejscu. Naszą rolą jest ocena ryzyka migracyjnego oraz potwierdzenie celów i warunków pobytu obcokrajowca w Polsce" - dodał.

Pytany czy zna przypadki sprzedawania polskich wiz powiedział, że nie słyszał o takich sprawach. "W takim sensie, w jakim było to przedstawiane w mediach, że gdzieś tam przed konsulatem były stawiane stoliki z wizami to jest to absolutnie niemożliwe. Nie ma możliwości, aby sprzedać wizę na straganie, ponieważ system na to nie pozwala" - dodał.

Wskazał również na problem, który widzą konsulowie w kwestii weryfikacji wniosków przedsiębiorców o zezwolenia na pracę, która ich zdaniem jest przeprowadzana w sposób niewystarczający. "Rola konsula jest tutaj duża. My nie możemy kwestionować zezwoleń wydawanych przez inny organ państwowy i wszystko powinno tu zależeć od wyczucia konsula. Musimy sami ocenić wiarygodność tych osób, ale po to jesteśmy, aby tę pracę wykonywać" - mówił świadek. 

Autorki: Delfina Al Shehabi, Karolina Mózgowiec

kmz/ del/ mok/

Źródło:PAP
Tematy
Bezpieczna metoda oszczędzania. Zyskaj do 5,25% w skali roku! Oblicz Zysk>>

Bezpieczna metoda oszczędzania. Zyskaj do 5,25% w skali roku! Oblicz Zysk>>

Komentarze (3)

dodaj komentarz
sandman77
Posiadanie wirtualnego adresu jest jakimś przestępstwem?
Chyba tylko w głowie Szczerby.
hylobiusnews
Ciekawe kiedy się na komisji Michasia Szczerby pojawi świadek, który rzuci jakąś soczystą cyfrę, typu 100, 800, 2500 osób. Bo na razie to same drobne ilości , i do tego legalne, a nie obiecywane setki tysięcy nielegałów.
polonu
właśnie u nas tacy potrzebni , do pisania kradzieży u nas nie brakuje a.jak trzeba będzie to do Ukrainy wyślemy na przeszkolenie .

Powiązane: Afera wizowa

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki