Według Putina to islamscy faszyści

Jacek ZalewskiJacek Zalewski
opublikowano: 2024-03-24 20:00

Każdy zamach terrorystyczny, którego skutkiem jest straszna śmierć, a także ciężkie rany niewinnych cywili, naturalnie szokuje światową opinię publiczną – bez względu na miejsce i okoliczności.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Dlatego do Rosji po piątkowej tragedii popłynęły zewsząd szczere wyrazy współczucia, oczywiście również z Zachodu, który oficjalnie uznaje Władimira Putina za zbrodniarza wojennego ściganego prawem międzynarodowym. 22 marca wieczorem w koncertowej Crocus City Hall w Krasnogorsku na obrzeżach Moskwy czterech uzbrojonych napastników otworzyło ogień z broni automatycznej w kierunku sześciotysięcznej widowni oczekującej na rozpoczęcie koncertu. Nie brali zakładników, nie negocjowali, na zakończenie napadu podpalili budynek, obrzucając jego wnętrze koktajlami Mołotowa. W wyniku ataku i ogromnego pożaru zginęły co najmniej 133 osoby (oficjalna liczba ofiar rośnie), zaś prawie 200 zostało rannych. Naturalne jest porównywanie tych liczb z innymi atakami, dokonywanymi niegdyś przez komanda czeczeńskie. W 2002 r. w moskiewskim teatrze na Dubrowce zginęły 173 osoby, zaś w 2004 r. w najkrwawszym ataku na szkołę w Biesłanie aż 334, w większości dzieci. Statystyki szokują i potwierdzają, że w Rosji życie ludzkie nic nie znaczy zarówno dla sfanatyzowanych terrorystów, jak też dla szturmujących sił bezpieczeństwa.

W Krasnogorsku uderzyła afgańska komórka tzw. państwa islamskiego, zwana ISIS-K. We wrześniu 2022 r. przypomniała o swoim istnieniu przeprowadzeniem samobójczego ataku na ambasadę Rosji w Kabulu, zginęło wtedy czterech jej pracowników. Nieporównywalnie większe uderzenie w Krasnogorsku terroryści przygotowali bardzo starannie, broń i materiały wybuchowe ukryli wcześniej. Data 22 marca związana była z rockowym koncertem, absolutnie nie z wypadającą 21 marca dziesiątą rocznicą wchłonięcia Krymu przez Rosję, to zupełnie inny wątek. Oczywisty jest natomiast związek ataku z wyborami prezydenckimi 17 marca. Zamachowcy logicznie zakładali, że w dniu głosowania wszędzie będzie panowało ostre pogotowie służb, natomiast po propagandowym triumfie Władimira Putina poziom bezpieczeństwa automatycznie siądzie. Przecież 19 marca sam car na spotkaniu z Federalną Służbą Bezpieczeństwa oznajmił: „Przypomnę też o niedawnych prowokacyjnych oświadczeniach szeregu oficjalnych zachodnich struktur o możliwych zamachach terrorystycznych. To wszystko wygląda na otwarty szantaż i zamiar wystraszenia, zdestabilizowania naszego społeczeństwa”. Trzy dni później okazało się, że amerykańskie ostrzeżenia antyterrorystyczne – przekazywane do Moskwy mimo napadu Rosji na Ukrainę – zostały przez cara całkowicie zlekceważone.

Władimir Putin od soboty rozpoczął kontrofensywę propagandową, chcąc przekuć blamaż w polityczne zwycięstwo. Nie negując dokonania zbrodniczego zamachu przez ISIS, usiłuje powiązać pośrednio sprawców z Ukrainą, do której rzekomo usiłowali uciec, albowiem mieliby tam uzyskać bezpieczne schronienie. W pozamachowym orędziu do narodu porównał działanie napastników do masowych zbrodni dokonywanych przez… faszystów. To słowo klucz, które w Rosji ma niezwykłą wręcz symbolikę, od dwóch lat uzasadnia tzw. specjalną operację wojskową przeciwko Ukrainie, czyli pełnoskalową wojnę. Przyszycie faszystowskiej łatki fanatykom islamskim oczywiście jest absurdem o skali kosmicznej, ale niezwykle celnie trafia w oczekiwania rosyjskiego społeczeństwa, w tym osób ocalałych w piątek z rzezi w sali koncertowej oraz rodzin ofiar. Dlatego dla sytuacji Ukrainy następstwa terrorystycznego zamachu będą fatalne, tragedia z Krasnogorska stanie się idealnym uzasadnieniem do wzmożenia rosyjskich ataków. Notabene mogą one coraz częściej dotykać bezpośrednio także terytorium Polski – w niedzielę o świcie zabłąkana rosyjska rakieta naruszyła naszą przestrzeń przy samej granicy na 39 sekund i szczęśliwie wyleciała, ale kolejne uzbrojone wcale nie muszą…