F1

Pokrzywiński: „Jedna z najpiękniejszych historii, jakie obserwowaliśmy w F1”

27.03.2024

Trzeci wyścig i trzeci dublet w tym sezonie. Tym razem to nie kierowcy Red Bulla, a kierowcy Ferrari zajęli pierwsze i drugie miejsce. Wyścig wygrał Carlos Sainz, a za nim znalazł się Charles Leclerc, który zanotował też najszybsze okrążenie. Podium uzupełnił Lando Norris. Max Verstappen musiał wycofać się już na czwartym okrążeniu z powodu awarii hamulców. Kierowca sponsorowanego przez ORLEN zespołu RB Yuki Tsunoda ukończył wyścig na siódmej pozycji. To najlepszy wynik w tym sezonie kierowcy spoza TOP 5 zespołów.

Awaria Maxa Verstappena

Wyścig o GP Australii zaczął się tak, jak zaczyna się większość wyścigów. Max Verstappen obronił pierwszą pozycję i nie pozwolił sobie zagrozić. Carlos Sainz, o dziwo, potrafił utrzymać się za Verstappenem, a na drugim okrążeniu został liderem, wyprzedzając Holendra przy pomocy DRS-u.

Co ciekawe, trzykrotny mistrz świata nie mógł skontrować Sainza i ledwo utrzymywał się w strefie DRS. Po chwili okazało się, że Max ma problem z hamulcami, przez co musiał wycofać się na czwartym okrążeniu. Sainz prezentował znakomite tempo i szybko oddalił się od rywali, a więc Norrisa i Leclerca.

Pierwsze pit stopy

Jako pierwsi zjechali kierowcy, którzy nieco zaryzykowali i założyli na start miękkie opony, licząc na zamieszanie i neutralizacje. Byli to Ricciardo, Zhou i Hamilton. Dosyć szybko zjechali ci, którzy jechali na miękkich oponach, aby uniknąć podcięcia przez rywali. Serię pit stopów rozpoczął zjazd Strolla, a z czołówki jako pierwsi zjechali Leclercv i Piastri, którym udało się podciąć Norrisa. Tempo Monakijczyka było na tyle dobre, że odjechał od Oscara na bezpieczną odległość. Lider Carlos Sainz zjechał dopiero na 16. okrążeniu, utrzymując znakomite tempo.

Kolejny mistrz świata z awarią

Na 17. okrążeniu silnik Lewisa Hamiltona odmówił posłuszeństwa, a dyrekcja zarządziła wirtualny samochód bezpieczeństwa. Skorzystał z niego Fernando Alonso i próbował Gasly, ale słaby pit stop mechaników Alpine nie przyniósł Pierrowi przewagi. Doświadczony Hiszpan po wyjeździe z boksu tracił aż 12 sekund do TOP 4, a i Sergio Perez był daleko z tyłu. Już wtedy było wiadomo, jak potoczy się wyścig i tylko czerwona flaga mogłaby zmienić wyniki.

Znakomite tempo Sainza, Leclerc vs Norris

Carlos Sainz tylko przez chwilę musiał uważać na Leclerca, ale wykorzystał świeższe opony i szybko zbudował przewagę. McLaren zarządził zamianę pozycji między Piastrim a Norrisem. Lando odrabiał straty do Leclerca, którego opony mocno cierpiały pod koniec drugiego stintu. Brytyjczyk wszedł już prawie w strefę DRS i wtedy Ferrari zdecydowało się ściągnąć Leclerca na drugi pit stop.

Mechanicy zabezpieczyli dublet

Niesamowicie szybki drugi pit stop Leclerca zadecydował o tym, że dublet był na wyciągnięcie ręki. Mechanicy zmienili opony Charlesa w 2.1 sekundy. Dzięki temu wyjechał tuż przed walczącymi Perezem i Alonso. Gdyby pit stop trwał 0.3 sekundy dłużej, to Leclerc mógłby wyjechać nawet za tymi kierowcami, przez co podcięcie byłoby nieefektywne. Plan Ferrari się powiódł i zdobyli dublet. Trzeci był Norris, czwarty Piastri, a piąty Sergio Perez.

Kontrowersyjna kara dla Alonso

Pod koniec wyścigu Russell atakował Alonso. Brytyjczyk dysponował lepszym tempem, ale Hiszpan pokazał, że bardzo trudno go wyprzedzić. Na ostatnim okrążeniu nieco wcześniej zwolnił przy jednym z zakrętów, aby efektywniej obronić się przy podwójnej strefie DRS. Russell przez to stracił panowanie nad bolidem i stanął bokiem na torze.

Przez swój manewr Alonso otrzymał aż 20 sekund kary, co wywołało sporą kontrowersję.

Rewelacyjny Tsunoda

Cichym bohaterem GP Australii był Yuki Tsunoda. Japończyk w sobotnich kwalifikacjach był ósmy, a w wyścigu prezentował bardzo konkurencyjne tempo. Kierowca sponsorowanego przez ORLEN, zespołu RB dojechał do mety na siódmej pozycji.

O komentarz do wydarzeń na torze w Australii poprosiliśmy eksperta Formuły 1 – Bartosza Pokrzywińskiego.

Miniony weekend miał kilka kontrowersji. Jak oceniasz decyzję Williamsa o tym, żeby Alex Albon po rozbiciu swojego bolidu, zasiadł za kierownicą bolidu Logana Sargeanta?

To chyba najtrudniejsza decyzja jaką może podjąć manager zespołu i jednocześnie bardzo, bardzo dawno w Formule 1 nie było sytuacji tej rangi. Pamiętamy oddawanie skrzydeł w Red Bullu, czy mocne sugerowanie Robertowi Kubicy, żeby się wycofać z dalszej rywalizacji, bo trzeba oszczędzać części. Tutaj jednak decyzja zapadła wprost: Albon się rozbił, więc Sargeant nie pojedzie. Podziwiam Jamesa Vowlesa za to, że najpierw podjął właśnie taką decyzję, a potem skutecznie ją zakomunikował. Sargeant przecież mówił o tym, że całkowicie to rozumie i jest w stanie poświęcić się dla dobra zespołu. Mimo tego, że punktów nie udało się zdobyć, gdyż w Australii Williamsowi ewidentnie brakowało tempa, ale właśnie w takich okolicznościach chcesz zmaksymalizować swoje szanse. Szanuję, podziwiam i współczuję – Vowlesowi stanowiska, a Sargeantowi pozycji. Tutaj chyba już nie ma o czym rozmawiać, wszystko jest jasne, a jeżeli ktoś w Williamsie w ogóle rozważy przedłużenie kontraktu z Amerykaninem, będzie to tylko litość.

Ten weekend był słaby dla Mercedesa, nawet pomijając fakt, że na mecie nie znalazł się ani jeden kierowca z tego zespołu. Czy można już uznać McLaren za trzecią siłę w stawce?

Zdecydowanie w Australii McLaren był trzecią siłą, co więcej, akurat na tym torze wydawało się, że cała czołowa trójka była wyjątkowo blisko siebie. Perez miał delikatne problemy z balansem najprawdopodobniej wynikające z uszkodzenia podłogi, ale nadal obu kierowcom McLarena udało się utrzymać go za plecami. Mercedesowi brakuje jednej cechy, którą ma McLaren – to regularność. Zwróćmy uwagę na to, że pomarańczowe bolidy ekipy z Woking wydają się radzić sobie w każdych warunkach, lepiej lub nieco gorzej. Mercedes na tym torze był w stanie prowadzić w wyścigu i to przecież bolidem W14, który powstał bez sekcji bocznych i dostał je dopiero po kilku rundach. To nie miało być przypadkiem tak, że W15 będzie o wiele bardziej przewidywalny, bo przygotowywany jest w myśl spójnej i jasnej filozofii? Coś jest nie tak. Kluczem do sukcesu w Formule 1 jest regularność, a to co stało się w Melbourne to jedna wielka wpadka.

Tifosi muszą być zachwyceni, pierwszy dublet od Bahrajnu 2022, najszybsze okrążenie Leclerca, a Sainz został kierowcą dnia. Był to najlepszy wyścig Sainza w karierze?

Jeśli weźmiemy pod uwagę sam wyścig, to sądzę, że trudno będzie przebić Singapur – tam w grę wchodziło też zarządzanie wszystkim i wszystkimi dookoła. Tutaj wrażenie robią okoliczności – przecież niespełna dwa tygodnie wcześniej Carlos przeszedł operację wycięcia wyrostka robaczkowego, a tu proszę! Co więcej, to nie jest kwestia szczęścia, czy korzystnego układu planet: Sainz był po prostu lepszy od Leclerca przez cały weekend. To jest niesamowite! To zdecydowanie jedna z najpiękniejszych historii, jakie obserwowaliśmy w F1 w ciągu ostatnich lat i zdecydowanie mocny punkt w CV Carlosa. Przypominam, że to z jego usług zdecydowało się zrezygnować Ferrari. Zgodzę się, że Lewis Hamilton jest lepszym kierowcą, co więcej to też większe marketingowe wydarzenie, jednak wydaje mi się, że ten wyścig pokazał jak dużo pracy od lat wykonuje Sainz. Szacunek!

Cichym bohaterem weekendu został Yuki Tsunoda. Awans do Q3 i przyzwoite tempo wyścigowe przełożyły się na ósme, a po karze dla Alonso na siódme miejsce. Dużo słabiej poszło Ricciardo. Jak oceniasz ten weekend w wykonaniu kierowców sponsorowanego przez ORLEN RB?

Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś to powiem – brawo Yuki! To jest kapitalny początek sezonu i mnóstwo punktów dla Japończyka, a przede wszystkim dla zespołu z Faenzy. Każdy z nich będzie na wagę złota albo nawet platyny na koniec tego roku. Daniel Ricciardo najbardziej zmartwił mnie wypowiedzią po wyścigu, w której powiedział, że z bolidem wszystko było dobrze, w tej kwestii nie ma wymówek. Ricciardo przyznał, że problem chyba leży jednak gdzieś indziej i on po prostu nie był w stanie pojechać tak szybko jak Tsunoda. Tutaj właśnie jest największe rozczarowanie – Australijczyk miał problemy w swoim domowym wyścigu i niestety, ale z całą sympatią środowiska i kibiców, właśnie rozpoczęło się odliczanie. Zwykle w takich sytuacjach zegar tyka na niekorzyść jakiegoś debiutanta albo kierowcy, co do którego wciąż część osób ma wątpliwości jak np. partner zespołowy Daniela. Ten zegar nie może tykać dla gościa, który wygrał osiem wyścigów i 32 razy stał na podium. W imieniu absolutnie wszystkich apeluję: Daniel, weź się w garść, bo czasu zostało niewiele – to Ty miałeś zastępować, a nie Ciebie mieli zastępować.

Czy twoim zdaniem kara dla Fernando Alonso była słuszna?

Nie. Moim zdaniem nie jest to dobra decyzja ani w tej konkretnej sytuacji, ani w kontekście przyszłych „gierek wyścigowych”, bo może przez to powstać bardzo niekorzystny precedens. Ja chcę oglądać ściganie na najwyższym poziomie i chcę widzieć jak kierowcy kombinują, starając się wykorzystać doświadczenie, żeby „ograć” swoich rywali. Fernando jest gościem, który tego typu zabawy rozpoczął kilkanaście lat temu i nawet jeśli nie wierzymy w jego wytłumaczenie, to co z tego? George Russell, zbliżając się do Fernando, widział migające czerwone światła w jego bolidzie, widział różnicę w prędkości. Próba cwaniackiego zagrania ze strony Alonso nie tłumaczy błędu Russella. On nie rozbił się przez Alonso, on rozbił się przez to, że nie zareagował na to, co działo się przed nim. Nie chcemy takich kar!

Szybka ocena weekendu

Bartosz Pokrzywiński

Kierowca dnia – Carlos Sainz
Najlepszy manewr wyprzedzania – Yuki Tsunoda na Pierze Gaslym (majstersztyk!)
Największe rozczarowanie – Mercedes
Największe zaskoczenie weekendu – Carlos Sainz

Patryk Śliwiński

Kierowca dnia – Carlos Sainz
Najlepszy manewr wyprzedzania – Oscar Piastri na Fernando Alonso
Największe rozczarowanie – Daniel Ricciardo
Największe zaskoczenie weekendu – Yuki Tsunoda

Materiał powstał we współpracy z ORLEN

Fot. PressFocus