Sprawdził promieniowanie Thermomiksa. Miało "atakować sygnałami". "To manipulacja"

Po raz kolejny przekonaliśmy się o tym, że internet wszystko przyjmie. W serwisie X pojawiło się wideo, na którym użytkownik mierzy amatorskim sprzętem rzekome promieniowanie, które emituje Thermomix. Mężczyzna twierdzi, że urządzenie "atakuje krótkimi sygnałami". Szybko zostało jednak wyjaśnione, że to nieprawda.

Internet to z jednej strony wspaniały wynalazek, dzięki któremu możemy szybko skontaktować się z drugą osobą lub sprawdzić potrzebne informacje. Z drugiej może być jednak niebezpiecznym narzędziem. Sieć przyjmie bowiem wszystko, nawet niezweryfikowane i często groźne twierdzenia, które łatwo mogą trafić na podatny grunt. 

Zobacz wideo Dlaczego 5G straszy?

Zmierzył rzekome promieniowanie Thermomixa. Okazuje się, że to manipulacja

Jakiś czas temu na X (dawny Twitter) pojawiło się nagranie, na którym użytkownik mierzy rzekome szkodliwe promieniowanie Thermomiksa. Mężczyzna twierdzi, że ma wyłączone Wi-Fi, a telefon przełączony w tryb samolotowy, by jeszcze bardziej uwiarygodnić, że emitowane fale pochodzą tylko z robota kuchennego. Zdaniem internauty urządzenie "atakuje krótkimi sygnałami". Na koniec podsumowuje, że "niebezpieczny ten Thermomix".

Szybko okazało się, że jest to bzdura i manipulacja. Skrupulatnie wyjaśnił to serwis Komputer Świat, który zwrócił uwagę zarówno na rodzaj sprzętu użytego do pomiaru, jak i na wartości, które pokazuje. 

Po pierwsze autor artykułu, Bartłomiej Sieja, wyjaśnia, że miernik Safe and Sound Pro II, który widzimy na wideo, to amatorskie urządzenie. Głos w jego sprawie zabrał nawet Instytut Łączności-Państwowy Instytut Badawczy, który uznał, że nie nadaje się do mierzenia promieniowania.

Manipulacja kryje się też w wynikach odczytu, które widać na ekranie. Łatwo w nie uwierzyć, gdy ktoś nie wie, jak powinno się je interpretować. Komputer Świat tłumaczy, że urządzenie mierzy promieniowanie w mikrowatach. Każda jednostka to zatem jedna milionowa wata na metr kwadratowy. Liczba 705,000, którą widzimy na nagraniu, to w przeliczeniu 0,705 wata na metr kwadratowy. To istotne, bo w Polsce dopuszcza się wartości promieniowania elektromagnetycznego na poziomie 10 watów na metr kwadratowy, a więc aż 14 razy wyższe niż to, co zostało pokazane na wideo. Jest to więc ewidentne manipulowanie liczbami. Trudno jednak powiedzieć, czy wynika z celowego działania czy z braku wiedzy osoby dokonującej pomiaru.

Również polskie władze nie pozostały obojętne na hulający po mediach społecznościowych szkodliwy filmik. Na stronie gov.pl opublikowano artykuł serwisu Komputer Świat wyjaśniający, jak w rzeczywistości należy odczytywać pokazane na nagraniu wartości.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.