PKO BP: WIG celuje w 90 tys. punktów

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2024-03-26 20:00

Dynamika zdarzeń sprzyja giełdom innym niż amerykańskie. W Polsce już w drugim kwartale powinny też podrożeć obligacje.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

- z czego wynika potencjał wzrostowy indeksu WIG

- dlaczego poprawiają się perspektywy giełd nieamerykańskich

- a dlaczego pogarszają tych ze Stanów Zjednoczonych

- jakie prognozy dla inflacji w Polsce ma PKO BP

- kiedy i jakich zmian stóp procentowych NBP się spodziewa

- jakiej zmiany rentowności polskich obligacji spodziewa się w drugim kwartale

- jak wpłynie na nasz rynek ewentualne postawienie przed Trybunałem Stanu Adama Glapińskiego

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Na 3,7 proc. szacują wzrost polskiego PKB w 2024 r. ekonomiści PKO Banku Polskiego.

- Cały czas należymy do obozu optymistów, tzn. nasza prognoza wzrostu PKB jest jedną z najwyższych na rynku – zaznacza Piotr Bujak, główny ekonomista PKO BP.

Za oceną perspektyw gospodarki idzie spojrzenie na warszawską giełdę.

- Jesteśmy pozytywnie nastawieni do polskich akcji. Wzrost gospodarczy przełoży się na zyski spółek. One powinny być przyzwoite, a polski rynek nie jest drogi. Stąd też zakładamy, że ma potencjał wzrostowy. WIG może dojść do 90 tys. pkt – mówi Mariusz Adamiak, dyrektor biura strategii rynkowych PKO BP.

Poprawa poza Stanami

Zdaniem Mariusza Adamiaka nieźle mogą sobie też radzić inne rynki wschodzące czy giełdy zachodnioeuropejskie. Akcje amerykańskie są drogie, podczas gdy wyceny w Europie bliskie historycznych średnich.

- Mogę się zgodzić, że gospodarka amerykańska wygrywa rywalizację z innymi, ale pytanie czy o tyle, by różnica w wycenach była tak znaczna. Biorąc pod uwagę dynamikę zdarzeń, więcej pozytywnych zaskoczeń może dotyczyć spółek nieamerykańskich. Cykl gospodarczy w najbliższej przyszłości będzie sprzyjał rynkom innym niż amerykański, choć nie oznacza to, że w Stanach Zjednoczonych się wszystko zawali – zaznacza Mariusz Adamiak.

Wyjaśnia, że wzrost gospodarczy w Stanach Zjednoczonych nadal będzie wyższy niż w strefie euro, o ile jednak w eurolandzie będzie przyspieszał, to za oceanem będzie spowalniał.

Uczula też na pewną nieefektywność amerykańskiego rynku akcji, jaką można obecnie zaobserwować. Siedem największych spółek odpowiada za ponad 30 proc. kapitalizacji indeksu S&P 500. Wyceny uważa zaś za mocno przesadzone względem potencjalnych zysków tzw. wspaniałej siódemki.

- Może brakuje mi wyobraźni, ale pamiętam tzw. bańkę internetową i to, jaka spółka była wtedy gwiazdą. Było nią Cisco Systems [producent routerów i przełączników sieciowych –red.]. Od tego czasu minęło 30 lat, a Cisco jest tańsze niż w szczycie hossy internetowej, choć firma nadal istnieje i generalnie nic złego się z nią nie stało – przypomina Mariusz Adamiak.

Nie brakuje mu też optymizmu względem polskich obligacji skarbowych. Benchmarkowe papiery 10-letnie mają obecnie rentowność wynoszącą około 5,6 proc. PKO BP zakłada, że już w II kwartale 2024 r. spadnie ona do około 5 proc.

W scenariuszu bazowym PKO BP zakłada, że jeszcze w 2024 r. główna stopa procentowa NBP zostanie obniżona o 0,25 pkt proc., a w 2025 r. spadnie o 0,75 pkt proc.

Lipiec kluczowy dla inflacji

Główny ekonomista PKO BP przyznaje, że faktyczna ścieżka inflacyjna przebiega obecnie poniżej prognoz banku.

- Inflacja w marcu może spaść nawet poniżej 2 proc. Natomiast będzie to prawdopodobnie dołek i już od kwietnia inflacja zacznie rosnąć, chociaż może nie jakoś zauważalnie, jeśli przywrócenie podstawowej stawki VAT na żywność nie zostanie w pełni przełożone na ceny konsumpcyjne – twierdzi Piotr Bujak, nawiązując do wojny cenowej sieci handlowych.

Bardzo ważny będzie dla inflacji 1 lipca 2024 r., czyli odmrożenie cen energii. Piotr Bujak podkreśla, że nie chodzi o same taryfy, bo te na pewno zostaną obniżone. Chodzi o to, ile po odmrożeniu ludzie będą faktycznie płacić. PKO BP zakłada obecnie, że na koniec 2024 r. inflacja będzie wynosić 6 proc.

- Rośnie nasza wiara w to, że w kolejnych dwóch latach inflacja może powrócić do celu NBP – zaznacza Piotr Bujak.

Zdaniem specjalistów z PKO BP na złotego ani politykę pieniężną nie wpłynie istotnie ewentualne postawienie Adama Glapińskiego, prezesa NBP, przed Trybunałem Stanu.

- Fakt, że prezes NBP byłby objęty taką procedurą nie oznacza, że Rada Polityki Pieniężnej przestanie działać, a naszym zdaniem nie ma przesłanek, by twierdzić, że w wyniku takiej decyzji stanie się bardziej gołębia albo bardziej jastrzębia. Zresztą dotychczasowe zapowiedzi dotyczące tej kwestii były dosyć konkretne, a rynek nie reagował – tłumaczy Mariusz Adamiak.