Nie chcą się zaharowywać, wolą prostą pracę i "wolną" głowę niż robienie kariery i wchodzenie w trybiki korporacji. Zamiast informatykami czy innym magistrami wolą być kurierami czy pracować w fabryce słodyczy. Liczy się to, żeby w pracy zrobić swoje, wrócić do domu, mieć czas na pasje i spotkania z przyjaciółmi w weekend.

Za zawodowymi wyborami "zetek" stoi niepewność przyszłości i niechęć do powielania starych wzorców, które — w ich opinii — zupełnie nie pasują do dzisiejszych czasów.

— Świat się tak szybko zmienia, że to, co sobie zaplanujemy na za pięć lat, może być już niewykonalne – taką diagnozę stawia 22-letnia Julia, pracująca w fabryce słodyczy. Jednak proste prace mają to do siebie, że za chwilę przejmie je sztuczna inteligencja. Doradczyni zawodowa Beata Nowakowska mówi, że pokolenie Z musi nastawiać się na naukę przez całe życie. Będzie musiało przekwalifikowywać się nawet siedem razy.