Jak informowaliśmy na Gazeta.pl, prokuratura postawiła zarzuty oszustwa trzem osobom. Sprawa ma związek z wyłudzaniem odszkodowań od firm ubezpieczeniowych na podstawie podrabianych dokumentów. Wśród osób zatrzymanych przez policję znalazł się Piotr M., 63-letni gitarzysta zespołu Kult. Więcej na ten temat w artykule "Media: Wyłudzali odszkodowanie za sfingowane zgony. Zatrzymano m.in. muzyka Kultu".
W czwartek (29 lutego) o sprawę został zapytany na Instagramie Kazik Staszewski. "Ja się o tym z internetów dziś rano dowiedziałem" - napisał lider formacji w krótkiej odpowiedzi cytowanej przez TVN24. Odesłał następnie do oświadczenia, które Piotr M. opublikował na oficjalnym profilu Kultu na Facebooku.
"W związku z informacjami i doniesieniami prasowymi na mój temat, które okazały się dziś w mediach, pragnę oświadczyć, że całkowitą i pełną odpowiedzialność za informacje w nich zawarte ponoszę ja sam. Zaznaczam jednocześnie, że moi koledzy z grupy Kult nie mieli na ten temat żadnej wiedzy do dzisiaj" - czytamy w jego treści (pisownia oryginalna).
"Jest mi bardzo przykro, że przez moje zaniechanie i brak reakcji ucierpiało dobre imię zespołu. Wszystkich tych, których zaufanie zawiodłem - przepraszam. Nie było to moją intencją, podobnie jak angażowanie kolegów w to całe zamieszanie. Ufam, że wymiar sprawiedliwości stanie w tej sprawie na wysokości zadania i prawda zostanie wyjaśniona" - brzmi dalsza część oświadczenia.
Jak informowaliśmy, poza Piotrem M. zatrzymana została również jego 58-letnia partnerka Marta H-Z. oraz jej 37-letni syn Alex K. Wszyscy troje usłyszeli zarzuty popełnienia oszustwa w mieniu znacznej wartości, usiłowania oszustwa oraz podrabiania dokumentów i posługiwania się nimi jako autentycznymi. Podejrzanym grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Według ustaleń przestępcza działalność trwała od 2021 roku. Wtedy na terytorium Stanów Zjednoczonych w rzekomym wypadku samochodowym miała zginąć pierwsza osoba. Podejrzani, korzystając z podrobionych dokumentów, wyłudzili następnie akt zgonu, który przedstawili dwóm firmom ubezpieczeniowym w Polsce. Na jego podstawie otrzymali łącznie ponad milion złotych odszkodowania. Później podejrzani w podobny sposób starali się wyłudzić kolejne 800 tysięcy złotych. Uniemożliwiła im to jednak policja oraz pracownicy jednego z banków.