Wiadomości

  • 26 marca 2024
  • 27 marca 2024
  • wyświetleń: 2349

Jarosław Klimaszewski dla bielsko.info. "Otwartość urzędu jest zauważalna"

Siedmioro kandydatek i kandydatów wystartowało w wyścigu o najważniejsze miejskie stanowisko w Bielsku-Białej. Dziś zapraszamy do lektury wywiadu z obecnym prezydentem miasta Jarosławem Klimaszewskim.

Jarosław Klimaszewski dla bielsko.info: "Otwartość urzędu jest zauważalna"
Jarosław Klimaszewski dla bielsko.info: "Otwartość urzędu jest zauważalna" · fot. facebook.com/jaroslawklimaszewski.bb


Można zaryzykować tezę, że mijająca kadencja była najtrudniejszą w historii polskiej samorządności. W 2018 roku nikt by nawet nie pomyślał, że w najbliższych latach świat będzie musiał mierzyć się z pandemią, a Polacy - że wkrótce tuż za ich granicami wybuchnie otwarta wojna. Dlatego też trudno dziś, u progu wyborów, pytać każdego z kandydatów o to, co zrobiłby inaczej.

To była nie tylko najtrudniejsza, ale i najdłuższa kadencja w historii samorządu. Trwała przecież nie 5 lat, ale 5 i pół roku. A moje decyzje - jako prezydenta miasta - były w dużym stopniu zdeterminowane tymi dwoma wspomnianymi, negatywnymi doświadczeniami - pandemią i wojną w Ukrainie.

To prawie pięciolecie dużo zmieniło także w samych samorządach - ich polityka coraz bardziej uzależniana była od decyzji na szczeblu rządowym.

Polityka rządu faktycznie w dużym stopniu wpływała na działania samorządów, a w wielu obszarach byliśmy wręcz na ścieżce kolizyjnej. Nie ma co ukrywać, że samorządy nie były ulubieńcami poprzedniego rządu, co przejawiało się m.in. ograniczaniem ich samodzielności przez zmniejszanie wpływów do gminnych budżetów. W naszym mieście - według różnych wyliczeń, nawet takich, które prezentowała poprzednia władza - to kwota około 500 milionów złotych przez całą kadencję. To mniej więcej tyle, ile wynosi obecne zadłużenie miasta. Oczywiście wszystko mieści się w ustawowych parametrach, choć wzrost zadłużenia nigdy nie jest pozytywnym zjawiskiem. Obecna sytuacja finansowa miasta to także pokłosie pandemii. Trzeba jednak podkreślić, że nie siedzieliśmy wówczas z założonymi rękami. Uruchomiliśmy m.in. program Restart BB 2020 skierowany do przedsiębiorców. Zakładał on, że nie zrezygnujemy z wartych około miliarda złotych miejskich inwestycji. Realizując je chcieliśmy wesprzeć lokalną gospodarkę i dać odpór kryzysowi.

Tylko dotyczył on bardzo specyficznych branż.

Nasz program dotyczył również drobnych przedsiębiorców i myślę, że to był jeden z ważnych elementów, który pozwolił nam zachować bezpieczny standing finansowy miasta. A nie wszystkim samorządom się to udało. Warto podkreślić, że pandemię przeszliśmy dzięki współudziale mieszkańców, bo to oni przecież płacą podatki, a miasto nie ma innych pieniędzy. Chwała również bielszczanom za ich postawę wobec Ukraińców, którzy trafili do naszego miasta uciekając przed wojną. Pomocy jakiej udzieliliśmy naszym sąsiadom zza wschodniej granicy nie sposób przecenić. Nie tylko przyjęliśmy ich pod swoje dachy, ale zaoferowaliśmy najmłodszym uchodźcom miejsca w placówkach oświatowych. Do tej pory uczęszcza do nich około półtora tysiąca ukraińskich dzieci.

Jak Pana zdaniem wygląda Bielsko-Biała Anno Domini 2024? Które obszary polityki miejskiej funkcjonują dobrze, a co wymaga poprawy?

W wielu obszarach funkcjonujemy co najmniej poprawnie. Nigdy, oczywiście, nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej. Pamiętajmy jednak, że ten rok będzie przełomowy nie tylko ze względu na zbliżające się wybory samorządowe, ale także z uwago na kolejną perspektywę środków z Unii Europejskiej. One - jestem tego pewien - umożliwią nam wejście w ponadprzeciętność. Nie zapominajmy też, że jako miasto staramy się o przyznanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2029. To duży motor do działania. Obojętne kto zostanie prezydentem, co do tej kwestii panuje porozumienie ponad podziałami.

Jakie cele stawia Pan przed sobą w perspektywie następnej kadencji?

Chciałbym, aby nasze miasto podtrzymało trendy dotyczące otwartości, tolerancji i budowania wspólnoty. Różnijmy się, ale w pozytywny sposób. A co do otwartości urzędu to myślę, że jest ona zauważalna. Jest wiele nowych przestrzeni do dyskusji. Mamy Punkt 11, jest portal „Zapytaj Prezydenta”, a do tego wiele spotkań konsultacyjnych w ważnych dla miasta sprawach.

Istotne jest też dokończenie inwestycji, które już rozpoczęliśmy. Mowa o budowie wiaduktu wzdłuż ul. Kwiatkowskiego czy termomodernizacji szkół. Przed nami również wielka inwestycja w obszarze zdrowia - warta ponad 160 mln złotych dalsza rozbudowa i doposażenie Beskidzkiego Centrum Onkologii - Szpitala Miejskiego. Czeka nas też budowa Centrum Przesiadkowego oraz Północnej Śródmiejskiej Obwodnicy Miasta, którą już projektujemy. Nasze plany obejmują też budowę nowej siedziby dla Teatru Lalek „Banialuka”.

Ważne jest też utrzymywanie dobrego rozwoju gospodarczego, czyli kontynuowanie współpracy samorządu z biznesem. Przypomnę, że w mijającej kadencji powołałem Radę Gospodarczą przy Prezydencie Miasta. To zespół opiniodawczo-doradczy, zabierający głos w sprawach gospodarczych i w kwestiach związanych z szeroko rozumianą przedsiębiorczością.

Byłoby dobrze kontynuować w przyszłej kadencji walkę ze smogiem. Tu poszliśmy bardzo mocno do przodu. Zlikwidowanych zostało ponad 6,5 tysiąca kopciuchów, czyli dwa razy tyle co wcześniej przez 10 lat. Wszystko to dla naszego zdrowia. A zdrowie łączy się też z wieloma innymi obszarami - w minionej kadencji udało się doprowadzić do stworzenia i zatwierdzenia przez Zjednoczoną Beskidzką Inicjatywę Rowerową docelowego układu ścieżek rowerowych na terenie miasta, a także do zwiększenia obszarów zielonych. Zazielenianie miasta chcemy kontynuować. Tym bardziej, że w kolejnej perspektywie UE można na ten cel pozyskać duże środki. Dodam, że wciąż często atakowany jestem za „betonozę”. Moim zdaniem niesłusznie, bo nie tylko mamy w mieście więcej zieleni, ale dodatkowo aż o 88% zmniejszyliśmy wycinkę drzew w miejskich lasach.

Bielsko-Biała było najpierw miastem włókienniczym, potem motoryzacyjnym. Dziś wielu bielszczan obawia się, że i to się wkrótce zmieni - zbyt często słyszymy o kolejnych zwolnieniach w zakładach pracy, a 2035 rok ma przynieść zakaz produkcji aut z silnikami spalinowymi. Jak więc maluje się przyszłość tej branży?

Branża motoryzacyjna nie jest w naszym mieście zagrożona, nawet mając na względzie trwająca likwidację spółki Stellantis. Ta branża przez lata mocno się rozwinęła. Działające w Bielsku-Białej koncerny produkują części do bardzo wielu marek samochodów. Kiedyś faktycznie lwia część produkcji w tym sektorze należała do Fiata, ale obecnie jest ona zdywersyfikowana. I bardzo dobrze, chociaż to nie oznacza, że nie trzeba walczyć o potencjał ludzki i infrastrukturalny. Mamy do zagospodarowania duży teren po dawnych zakładach Fiata i fachowców, którzy wciąż tam jeszcze pracują. A czasu jest niewiele. Najlepszym rozwiązaniem byłoby przejęcie infrastruktury i przynajmniej części pracowników przez Polskę Grupę Zbrojeniową. I w tym kierunku prowadzone są działania. Sytuacja geopolityczna pokazuje, że zamówień nie zabraknie. O szczegółach nie mogę jednak mówić. Dodam natomiast, że podpisaliśmy list intencyjny z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną, na mocy którego może ona te tereny skomercjalizować - czy to z PGZ, czy to z innymi firmami. Być może uda się w tym miejscu zachować przemysł motoryzacyjny, choć dla mnie optymalnym rozwiązaniem byłoby przejęcie tych terenów przez zbrojeniówkę. Co do KSSE - to jest to jedna z największych stref nie tylko w Polsce czy Europie, ale nawet na świecie. Ma gigantyczne przychody, zasięgi i jest zdolna pod względem finansowym do komercjalizacji tego obszaru. Nie jest tajemnicą, że trwają w tej sprawie rozmowy na szczeblu ministerialnym. Jestem więc optymistą, ale równocześnie staram się wraz ze związkowcami i wszystkimi, którzy w tej sprawie mają coś do powiedzenia wywierać presję na decydentach.

Przepisy unijne wydają się jednak nieubłagane - za niewiele ponad dekadę nie będzie można montować w autach silników spalinowych.

Tylko, że w Bielsku-Białej wytwarza się podzespoły. Te części są potrzebne w każdym samochodzie, niezależnie czy ma silnik spalinowy czy elektryczny. Mowa o podsufitkach, boczkach drzwiowych, elementach siedzeń czy wiązkach kabli. Ja się naprawdę nie martwię o tę branżę - ona się będzie rozwijała tak, jak wszędzie indziej.

Wracając jednak do tematu finansów miasta - mówiliśmy o wzroście zadłużenia miasta, a tymczasem samorząd co rok musi dopłacać niebagatelne kwoty do funkcjonowania Podbeskidzia Bielsko-Biała. Wielu bielszczan domaga się sprzedaży klubu, mówiło się o prowadzonych negocjacjach, ale temat ucichł.

My jako miasto nie jesteśmy przywiązani do tego, by być większościowym udziałowcem Podbeskidzia Bielsko-Biała, ale aby sprzedać akcje potrzebni są chętni, którzy je kupią, a mimo wielu rozmów, które w tej sprawie były prowadzone nigdy nie udało się sfinalizować transakcji. Podobna sytuacja jak w Podbeskidziu jest jednak w większości polskich klubów - one zazwyczaj nie są w stanie funkcjonować bez wsparcia samorządów. Co prawda, zmieniliśmy ostatnio zarząd, by zrobić pewne "nowe otwarcie", ale na sytuację trzeba patrzeć perspektywicznie i wielowymiarowo. W prowadzeniu zawodowych klubów najważniejsze jest, by dawać przykład dzieciom oraz młodzieży i zachęcać ich do grania w piłkę czy szerzej - do uprawiania sportu.

Oczywiście, dobrze jest jak są wyniki. W tej kadencji przeszliśmy wszystko - od awansu do Ekstraklasy przez spadek i walkę o utrzymanie. Pełny wachlarz emocji. I może właśnie przez te emocje piłka nożna pozostaje najpopularniejszą dyscypliną w naszym kraju. Najpopularniejszą, ale i mocno kosztowną. Kilka miesięcy temu Rada Miejska stanęła przed dylematem, czy dołożyć z budżetu miasta pieniędzy, by klub mógł przetrwać. Przedstawiciele mieszkańców uznali, że nie może być inaczej. Podbeskidzie jest klubem regionalnym - kibicują mu i trenują w nim także mieszkańcy innych miejscowości. Gdy podczas sesji, gdzie ta sprawa była dyskutowana głos zabrał przedstawiciel kibiców prosiłem go, by fani spoza naszego miasta zachęcali włodarzy swoich gmin do partycypacji w utrzymaniu Podbeskidzia. Gdyby 10 samorządów wpłaciło na rzecz klubu po 100 tysięcy złotych, to już byłby w jego budżecie milion złotych. Póki co to nie działa…

Na koniec chciałbym zapytać o dalszą współpracę z bielskimi uczelniami. Jaki ma Pan pomysł na jej rozwój?

Współpraca z Uniwersytetem Bielsko-Bialskim mocno się zacieśniła w tej kadencji i dzięki temu m.in. nasza uczelnia mogła się tym uniwersytetem stać. Czekaliśmy na ten moment długie lata. Dodatkowo mamy od zeszłego roku w Bielsku-Białej filię Śląskiego Uniwersytetu Medycznego
w Katowicach. Niedawno nie mieliśmy więc żadnego uniwersytetu, a teraz mamy dwa. I statusu miasta uniwersyteckiego już nikt nam nie odbierze. A co do współpracy to z UBB organizujemy różne wydarzenia i akcje, mamy choćby Science Point Lab, Festiwal Nauki i Sztuki, włączamy się w juwenalia. SUM wspieramy natomiast w budowie jego bielskiej siedziby przy Placu Fabrycznym i w staraniach o utworzenie w naszym mieście szpitala klinicznego.

Dziękuję za rozmowę.

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu bielsko.info zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.