XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Kandydatka Konfederacji powalczy w wyborach o Łódź. I o prokobiecy wizerunek partii

Klaudia Domagała jest kandydatką Konfederacji na stanowisko prezydenta Łodzi, która deklaruje, że chce "odkłamać" szowinistyczny wizerunek tego klubu. W wywiadzie opowiada o działaniach na rzecz kobiet, kampanii i planach dla Łodzi.
  • Klaudia Domagała prowadzi liczne działania na rzecz matek, wszechstronnego rozwoju i bezpieczeństwa kobiet.
  • Według kandydatki Konfederacji Łódź potrzebuje zmian w zakresie zarządzania miastem, rewitalizacji, zazielenienia i administrowania budżetem.
  • Nie jest łatwo prowadzić kampanię przeciw urzędującej władzy, ale warto spojrzeć na to przez różowe okulary.

Czy antykobiecy wizerunek Konfederacji jest prawdziwy?

Dlaczego zdecydowała się Pani kandydować z ramienia Konfederacji? Ta partia nie kojarzy się w ogóle z kobietami, więc to dość niecodzienny wybór.

- Od samego początku mojej działalności chcę zmienić postrzeganie Konfederacji. Już w 2019 r. startowałam do Sejmu z ramienia tej partii i zaraz po wyborach założyłam grupę Konfederacja dla Kobiet, która zrzesza już chyba 1800 kobiet prawicy polskiej (są to kobiety z różnych partii składowych, ale też w ogóle nie należące do partii - sympatyczki czy dziewczyny, które po prostu na nas głosują). Powiem szczerze, że kobiety to jest taki mój konik.

Czym zajmuje się ta grupa?

- Początkowo wydawałyśmy kalendarz charytatywny wspierający hospicja perinatalne, ale "za mało nam było". Chciałyśmy działać więcej i mieć większe możliwości. Dlatego później założyłyśmy fundację Kobiety Wolności i Niepodległości. Zapewniamy w niej m. in. opiekę wytchnieniową dla mam dzieci z niepełnosprawnością.

Jestem pomysłodawcą i organizatorką powołania zespołu parlamentarnego ds. opieki okołoporodowej. Posłowie Konfederacji byli jedynymi, którzy odpowiedzieli na apel młodych matek. Sama jestem matką trójki dzieci, więc należę do grup dla mam na Facebooku, spotykam się z kobietami na co dzień... Brakowało nam czegoś takiego w polskim parlamencie. Od 30 lat nikt nie założył podobnego zespołu. Przecież tam są też posłanki. Dlaczego one tego nie zrobiły? Ten projekt był po prostu przeze mnie "wychodzony" u posłów. Przystali na to i stworzyli nam przestrzeń - kobietom i specjalistom - żebyśmy mieli gdzie rozmawiać o damskich problemach. Na przewodniczącą zespołu powołaliśmy Kalinę Bosak. Naprawdę bardzo dużo organizacji pozarządowych, bardzo dużo specjalistów bierze udział w naszych posiedzeniach. To dziwne, że nikt spoza Konfederacji nie chciał do niego dołączyć. Przecież na parlamentarny zespół przychodzi też strona rządowa - przedstawiciele ministerstwa, NFZ-u, ZUS-u itp.

Wzięłam sobie za punkt honoru zmianę postrzegania Konfederacji. Naprawdę staramy się bardzo dużo robić, prowadzimy np. webinary dla kobiet. Inna sprawa, że tylko my w pandemii próbowaliśmy przeciwdziałać zakazom porodów rodzinnych, przymusowi rodzenia w maseczkach, separacji matek od dzieci. Miałyśmy pełno zgłoszeń, że kobiety, które odmawiały założenia maseczki do porodu, słyszały od lekarzy czy położnych: "pani będzie rodziła sama, my pani nie pomożemy". Konfederacja jako jedyna podnosiła te tematy. Mięliśmy ponad 1500 interwencji w szpitalach czy Ministerstwie Zdrowia, czy w NFZ. Walczyliśmy o te kobiety. Wydaliśmy raport podsumowujący te działania, który jest dostępny na stronie wobroniekobiet.pl.

Poza tym podczas COVID-u kobiety zmuszano do cesarskich cięć. "Bo nie było jeszcze wyniku testu albo był pozytywny". Pod pretekstem koronawirusa separowano też noworodki od matek. Co gorsza, jeśli niemowlę musiało zostać w szpitalu, bo było np. wcześniakiem, matka nie mogła w ogóle do niego podchodzić, nie mogła nawet przynosić ściągniętego mleka. Na końcu naszego raportu są cytaty tych kobiet. Do najbardziej przerażającej sytuacji doszło w "Matce Polce" w Łodzi: dziecko było skrajnym wcześniakiem, leżało kilka miesięcy w szpitalu po czym zmarło, a jego mama nie mogła się z nim nawet pożegnać.

Co jeszcze? W czasie pandemii przeprowadziłyśmy z prawnikiem poradnik w formie webinaru, jak radzić sobie na porodówkach, jakie kobiety mają tam prawa. Byłyśmy zaskoczone ilością chętnych - ludzie zapisywali się w setkach, uczestniczyło też wielu mężczyzn.

Klaudia Domagała jest kandydatką Konfederacji na prezydenta Łodzi (fot. Facebook)
Klaudia Domagała jest kandydatką Konfederacji na prezydenta Łodzi (fot. Facebook)

Jak mówiłam, wsparłyśmy także hospicja perinatalne za pomocą pierwszych dwóch czy trzech kalendarzy charytatywnych, które wydałyśmy. I to nie było tak, że pozowały w nich jakieś modelki, tylko nasze działaczki czy sympatyczki. W jeden dzień zjechałyśmy się do Warszawy z całej Polski - od Szczecina po Rzeszów. To była taka afirmacja kobiecości, zjazd, na którym spędziłyśmy cudownie czas.

Robiłyśmy również szkolenia dla kobiet, zajęcia z samoobrony. W ramach fundacji zorganizowałyśmy je z zaprzyjaźnioną szkołą sztuk walki. Przeprowadzałyśmy także zajęcia z pierwszej pomocy dla kobiet.

W zeszłym roku miałyśmy Akademię Liderek, czyli trzy dni naprawdę intensywnych szkoleń z wystąpień publicznych, z tego, jak działać, jak organizować różne wydarzenia.

Zaczęłam robić w Łodzi spotkania polityczne przy kawie dla kobiet. Później się to "rozlało" na całą Polskę. Tam przychodzą dziewczyny, które chcą się zaangażować, a na spotkanie polityczne partii już nie. Zastanawiałam się, dlaczego tak jest. Jak zaczęłam z nimi o tym rozmawiać, dowiedziałam się, że wg. nich polityka jest jednak domeną mężczyzn. Ona jest taka brudna. My, od tej strony kobiecej, chcemy pokazać, że tak być nie musi. To może być praca merytoryczna, praca charytatywna, społeczna, działanie w terenie. Dziewczyny piszą, że u nas, w tym gronie kobiecym, czują się bezpiecznie, nabierają pewności siebie. Podziałają przez jakiś czas i to jest taka trampolina do dużej polityki. W taki sposób chcemy zachęcać do niej kobiety, a nie parytetami. Powiem szczerze, że z parytetami jest problem, bo czasem naprawdę ciężko znaleźć kobiety, które chciałyby startować. Po co je do tego zmuszać? Inna sprawa, że na mojej liście do rady miasta chciałam zrobić 100 proc. kobiet, ale z powodu parytetów nie mogłam. Na liście musi być albo 35 proc. mężczyzn, albo 35 proc. kobiet. To jest ograniczenie.

W zeszłym roku organizowałyśmy też Kongres Kobiet. Przemawiały tylko kobiece prelegentki, mówiłyśmy np. o fizjoterapii urologiczno-ginekologicznej. Kobiety nie wiedzą nawet, że jest taka specjalizacja.

W Łodzi urządzamy też zajęcia ogólnorozwojowe dla dzieci z pedagogami, bezpłatne konsultacje logopedyczne, a od czterech lat - pikniki rodzinne.

Prowadzimy też akcję "Kobiety kontra ZUS". Kobietom zarzuca się, że miały fikcyjną działalność i odbiera im się zasiłki macierzyńskie. ZUS stoi na stanowisku, że chcą wyłudzić pieniądze, ale przecież skoro płaciły składki, to mają potem do nich prawo. I znów tylko Konfederacja staje w ich obronie.

W Łodzi szykują się wielkie zmiany. Serce Polski musi znowu zabić

Jakie ma pani plany na prezydenturę? Co powinno się zmienić w Łodzi?

- Wydaje mi się, że mamy najbardziej ambitny program dla Łodzi po '89 r. Chcemy przywrócić jej dawne ambicje. W Łodzi żyje się coraz gorzej. W naszym programie opisujemy, na jakich polach jest ona źle zarządzana oraz podajemy pomysły, jak to zmienić. Plan nazywa się "Łódź sercem Polski" i zawiera pięć złożonych punktów.

W Łodzi jest ogromny problem z mieszkaniami komunalnymi, urząd miasta nie wie nawet, ile ich jest w zasobie miasta. Są pustostany, walą się kamienice. Jeśli chodzi o miejskie lokale usługowe, to dostępnych w trybie bezprzetargowym jest ich ponad 200. Zazwyczaj są one w złym stanie i stoją puste. Wyszliśmy z taką inicjatywą, żeby np. na pięć lat wynająć te lokale przedsiębiorcom czy organizacjom pozarządowym za złotówkę. Niech wyremontują to pomieszczenie i rozpoczną działalność. Podobnie moglibyśmy przydzielać mieszkania komunalne za wykonanie remontu - tu proponujemy zwolnienie z 50 proc. czynszu. Oddajemy te lokale do użytkowania mieszkańcom i przedsiębiorcom. Korzyść będzie obustronna. Gdy stoją puste, są tylko kosztem dla miasta.

Moim zdaniem pieniądze w Łodzi są marnowane. Naprawy robi się po kilka razy. Niedawno remontowana ulica Jaracza jest w fatalnym stanie i będzie remontowana ponownie. Nadzory nad łódzkimi inwestycjami nie są dobrze sprawowane.

Mamy plan stworzenia aplikacji, w której będzie można zgłaszać problemy związane z funkcjonowaniem miasta. Po każdym zgłoszeniu nastąpi informacja zwrotna, kto je przyjął oraz jaki jest czas na reakcję. Teraz ktoś, kto zgłasza do urzędu jakieś "niedoróbki", musi udowodnić interes społeczny wynikający z ich naprawy. Nie wiadomo też, gdzie składać te zgłoszenia, dlatego my byśmy chcieli mieć wszystko w aplikacji.

- Moim planem jest również totalne zazielenienie miasta. Betonoza jest przecież wszechobecna - mówi Klauda Domagała (fot. Facebook)
- Moim planem jest również totalne zazielenienie miasta. Betonoza jest przecież wszechobecna - mówi Klauda Domagała (fot. Facebook)

Osoba, która coś zgłasza, to taka "persona non grata". Jest problemem dla urzędu. My byśmy natomiast chcieli nagradzać takich ludzi. Jest pomysł, żeby np. raz na kwartał zgłoszenia, które najbardziej poprawiły stan Łodzi, nagradzać jakimiś wejściówkami do zoo, teatru czy innych publicznych miejsc.

Moim planem jest również totalne zazielenienie miasta. "Betonoza" jest przecież wszechobecna. Robi się place betonowe, a po kilku latach próbuje się to naprawić. Pieniądze są wydawane dwa razy. My to chcemy absolutnie wyeliminować. Poza tym Łódź w ogóle nie jest sprzątana. Mówi się nawet o smogu - to jest smog wtórny. Regularnie sprząta się tylko ulicę Piotrkowską, bo to jest wizytówka Łodzi, a inne miejsca - tylko na zgłoszenie, interwencyjnie. Należy stworzyć harmonogram sprzątania miasta. Teraz przeprowadzana jest akcja "wielkie sprzątanie Łodzi na wiosnę", ale tylko dlatego, że zbliżają się wybory.

Mamy też w programie zero "gruntówek" w Łodzi.  Obecnie, obojętnie czy się mieszka w centrum, czy na obrzeżach, kalosze to para butów do użytku codziennego. Łódź to najgorzej zarządzane miasto w Polsce.

Remonty nie są przeprowadzane poprawnie, nie ma nadzoru nad inwestycjami, więc są wszechobecne fuszerki. Zdarza się, że już w momencie prac mieszkańcy zgłaszają, iż są one źle wykonywane. Ostatnio zrobiliśmy happening polegający na sadzeniu kwiatków w dziurach na ulicy Boya-Żeleńskiego. Nawet wykonawca tego remontu zgłaszał, że musi on być zrobiony z podbudową, a miasto i tak kazało tylko powierzchniowo. To się oczywiście rozpadło, więc remontowali drugi raz, teraz będą remontować trzeci. Poza tym naprawy gwarancyjne nie są w ogóle wymagane. W naszym programie mamy też, żeby przed oddaniem każdej inwestycji zrobić audyt na jej temat, aby wykonawca mógł jeszcze w ramach gwarancji naprawić ewentualne niedociągnięcia. Obecnie za przedłużające się remonty nie są naliczane kary umowne. Prace nie zaczynają się w terminie pierwotnym, a źle wykonujący daną inwestycję nie są wyłączani z kolejnych przetargów.

Czyli rozumiem, że nie ma pani najlepszego zdania o swojej kontrkandydatce?

- Nie. Kandydatów jest przecież kilku, a pani prezydent nie bierze udziału w żadnej debacie. Byłam na zorganizowanym przez nią spacerze z mieszkańcami. Tam byli tak naprawdę tylko urzędnicy, radni, posłowie, wiceprezydent... Zapytałam panią Zdanowską, dlaczego nie bierze udziału w dyskusjach. Odpowiedziała mi, że "to nie jest miejsce na politykę". Tylko, że ten spacer organizowany był w ramach kampanii wyborczej, promowany i finansowany z komitetu wyborczego Koalicji Obywatelskiej. Na ręce pana wiceprezydenta złożyłam listę z datami i godzinami debat, bo może pani prezydent o nich nie wiedziała, ale ona przysłała list, że się będzie skupiać wyłącznie na tych spacerach. Nie chciała podjąć rękawicy.

Trudy kampanii, nierówna rywalizacja i różowy

Skąd pomysł na tak oryginalną kampanię?

- Kampanię jest nam bardzo trudno prowadzić. Jest ona absolutnie nierówna. Mamy sympatyków, którzy zgłaszają się do mnie, że chcą powiesić u siebie mój baner. A my mamy problem, żeby "się tam powiesić", bo nielegalnie wieszają się tam inni kandydaci, nawet w jednym miejscu wiceprezydent - na zdjęciu z panią prezydent - którzy jako władza powinni być wzorem przestrzegania prawa. Nie możemy wynajmować miejsc publicznych na wydarzenia. Chcieliśmy np. przeprowadzić konferencję prasową w bibliotece. Okazało się, że pani prezydent może robić tam wydarzenia, my już nie. Ponadto, gdy pewien portal zaprosił mnie na relację na żywo, również planował nagrać ją w tym miejscu. Na początku kierownictwo zgodziło się udostępnić bibliotekę, ale komercyjnie, lecz kiedy dowiedziało się w jakim celu, zmienili zdanie.

Zdarzyła się też sytuacja, że byłam umówiona z zarządcą miejsca na powieszenie billboardu, a on zadzwonił pół godziny później, mówiąc, że jednak odmawia, ponieważ "pani Hanna była pierwsza". Przecież ja już miałam wszystko ustalone, łącznie z firmą montażową. Mieliśmy mieć też konferencję prasową z przedsiębiorcami podwykonawcami, którzy nie otrzymali zapłaty za realizację usług publicznych. Po pół godziny od umówienia daty i godziny konferencji otrzymałam e-mail, że jednak się wycofują.

Prowadzimy kampanię niekonwencjonalnie, bo inaczej byśmy się po prostu nie mogli przebić. Jest ona bardzo pozytywnie odbierana. Nawet, jak sadziliśmy te kwiatki, to kierowcy autobusów zatrzymywali się i machali nam przez okna. Przechodnie do nas podchodzili ze słowami, że to, co robimy, jest dobre, ponieważ zwraca uwagę na problemy, które dręczą Łódź.

W pani kampanii rzuca się w oczy różowy kolor. Używa go pani, bo go lubi czy dlatego, iż jest stereotypowo kobiecy?

- Jedno i drugie. A poza tym przebija się, jest widoczny. Różowy lubię, ponieważ jest kobiecy, a mnie na przyciągnięciu kobiet zależy. Kiedy np. miałam swoje stoisko na konwencji w Łodzi, przyozdobiłam je żywymi kwiatami. Kobiety zwracają uwagę na takie rzeczy.

- Różowy lubię, ponieważ jest kobiecy, a mnie na przyciągnięciu kobiet zależy. Kiedy np. miałam swoje stoisko na konwencji w Łodzi, przyozdobiłam je żywymi kwiatami. Kobiety zwracają uwagę na takie rzeczy - uważa Klaudia Domagała (fot. Facebook)
- Różowy lubię, ponieważ jest kobiecy, a mnie na przyciągnięciu kobiet zależy. Kiedy np. miałam swoje stoisko na konwencji w Łodzi, przyozdobiłam je żywymi kwiatami. Kobiety zwracają uwagę na takie rzeczy - uważa Klaudia Domagała (fot. Facebook)

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!