Jej artystyczne działania potrafią być poruszające na wielu poziomach, niezależnie od tego, czy przed kamerą zjada całą cebulę ze skórką, czy też pozwala odwiedzającym wystawę ranić ją żyletkami. W ciągu swojej kilkudziesięcioletniej kariery artystka i performerka Marina Abramović zawsze była w bliskim kontakcie z publicznością.

Urodzona w 1946 r. w Belgradzie Marina Abramović jest jedną z najważniejszych artystek naszych czasów. Stała się znana już w latach 70. dzięki performansom, które na nowo zdefiniowały relacje między artystą a publicznością.

Gdy spotykamy się z nią w biurze Muzeum Stedelijk w Amsterdamie 77-latka jest serdeczna i początkowo wydaje się bardziej zainteresowana mną niż rozmową o swoim życiu i pracy. Rozmowę zaczyna od wypicia shota imbirowego. — Znasz imbir? — pyta. — Jest niesamowicie energetyzujący.

WELT: Chciałbym porozmawiać o twojej pracy ...

Marina Abramović: Skąd pochodzisz?

Mieszkam w Niemczech, ale pochodzę z Turcji.

Wiesz, że kraje byłej Jugosławii były pod tureckimi rządami przez 500 lat?

Wiem. Przykro mi z tego powodu.

Moja babcia parzyła tylko turecką kawę, była zupełnie jak turecka mama. Więc jestem bardzo blisko tego kraju.

Jak ważne jest dla ciebie bałkańskie pochodzenie?

Prowadziłam życie nomada, byłam w każdym kraju na świecie, ale Bałkany zawsze będą częścią mnie. W połowie lat 90. odwiedziłam wioskę mojego ojca, został tam tylko jeden dom, trzy ściany, a pośrodku wyrastający niemal z gołej skały dąb. Wszystko inne było zniszczone. Pamiętam, że siedziałam tam i mówiłam sobie: to drzewo oznacza siłę mojej rodziny, mojej kultury i fakt, że mogę zrobić wszystko.

Jesteś uważana za jedną z najważniejszych osób w świecie artystów naszych czasów...

O mój Boże. Muszę napić się wody po tym stwierdzeniu. Czekaj, czekaj, czekaj (śmiech).

Z jednej strony są twoje występy artystyczne...

A z drugiej projekcje publiczności na ich temat.

Najczęstszą interpretacją jest to, że przekraczasz swoje granice emocjonalne i fizyczne.