W Noizzie regularnie poruszamy temat flipperów — osób, które zarabiają na spekulacji polegającej na kupowaniu mieszkań w celu ich jak najszybszej odsprzedaży za wyższą cenę. Tym razem postanowiliśmy przyjrzeć się temu, co flipperzy piszą na skupiających ich grupach na Facebooku. "Zajmuję się czyszczeniem takich nieruchomości, więc za dobre pieniądze kupię z pasożytem" — napisał flipper "szukający mieszkań z trudnym lokatorem".
  • Zjawisko flippingu dotyczy zarówno rynku pierwotnego jak i wtórnego
  • Wzbudza ono kontrowersje i bywa uznawane za szkodliwe społecznie
  • "Poznań flip 50/50. [...] System 20/80"; "Flip na rynku pierwotnym Warszawa harmonogram 20/80"— czytamy we wpisach na grupach fliperów
  • Ułamki te odnoszą się do systemu wspólnego flippowania oraz harmonogramu wpłacania pieniędzy deweloperowi
  • Więcej artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zjawisko flippingu jest kontrowersyjne z wielu powodów. Wykorzystuje się w nim m.in. metodę oszustwa polegającą na wrzucaniu do skrzynek na listy karteczek z informacją o tym, że młode małżeństwo lub biedny student szukają mieszkania do kupienia w danym bloku czy okolicy. "Nieświadome, często starsze osoby potem podpisują umowy, w których realnie tracą kilkanaście/kilkadziesiąt czy nawet kilkaset tys. zł" — pisała o tym zjawisku Magdalena Milert, ekspertka prowadząca blog Pieing.

Co więcej, mieszkania te, żeby na nich jak najwięcej zarobić, są często remontowane po kosztach. — Społecznie tracimy wszyscy, bo mieszkanie od flippera jest wykończone najtańszymi materiałami, które zaraz się rozpadną, często są podzielone niezbyt zgodnie z prawem budowlanym. Trafić na takie M, to jak wyrzucić kupę kasy na remont — mówiła ekspertka.

Grupy flipperów

Na Facebooku znajdziemy kilka grup skupiających flipperów, które mają po kilka tysięcy członków. Większość znajdujących się tam postów to po prostu oferty kupna lub sprzedaży nieruchomości — jedni flipperzy sprzedają nieruchomości innym, by ci mogli je sprzedać jeszcze drożej, jeśli widzą potencjał tego rodzaju zysku.

Wiele osób poszukuje także partnerów do flipu, to znaczy inwestorów gotowych wyłożyć pieniądze tak, żeby wspólnie z fliperem kupić jakieś mieszkanie, a potem sprzedać je drożej i podzielić się zyskiem. Flipy te nazywane są 50/50.

"Flip Kraków. Wkład 550 tys. Zysk 90-110 tys."; "Chętnie pomogę znaleźć okazyjnie mieszkanie w Krakowie. Szukam inwestora do współpracy" — czytamy na forach fliperskich.

Oferta wspólnego flipa. Oferta wspólnego flipa. Foto: screen / Facebook
Oferta pomocy we flipie. Oferta pomocy we flipie. Foto: screen / Facebook

"Jest to zakup nieruchomości na rynku wtórnym lub pierwotnym przez inwestora przy współpracy z fliperem. Inwestor wykłada kapitał na zakup, remont, wszystkie koszty okołozakupowe, obsługowe, ewentualnie okołokredytowe. A fliper zobowiązuje się znaleźć perełkę o jak najlepszych parametrach i obsługuje cały proces, nadzoruje remont. Nieruchomość kupiona przez inwestora może potem zostać odsprzedana bądź oddana w cesję. A po transakcji inwestor i flipper dzielą się zyskami po 50 proc." – wyjaśniał to zjawisko "Gazecie Wyborczej" ekspert Wojciech Orzechowski.

Oferta flipu 50/50 z jednej z fliperskich grup. Oferta flipu 50/50 z jednej z fliperskich grup. Foto: screen / Facebook

"Poznań flip 50/50. [...] System 20/80"; "Flip na rynku pierwotnym Warszawa harmonogram 20/80"— czytamy w kolejnych wpisach na flipperskich grupach.

Oferta flipu 20/80. Oferta flipu 20/80. Foto: screen / Facebook

"Ułamki" jak 20/80, a także 10/90, odnoszą się do innego aspektu flippowania niż 50/50 — systemu kupowania mieszkań na rynku pierwotnym. Niektórzy deweloperzy bowiem pozwalają na wpłacenie przy zakupie mieszkania najpierw 20 bądź 10 proc. wartości mieszkania. Flippowanie mieszkań z rynku pierwotnego polega natomiast na kupowaniu nieruchomości, kiedy są jeszcze "dziurą w ziemi" i sprzedawaniu ich za wyższą cenę, kiedy budynek jest już oddany do użytku.

"Kupię mieszkanie z pasożytem"

Oprócz tego rodzaju standardowej działalności flipperskiej zdarzają się jednak także bardziej specyficzne ogłoszenia. Pewien użytkownik zamieścił na jednej z grup ogłoszenie mówiące, że "kupi mieszkanie, dom z trudnym lokatorem".

Fliper poszukuje mieszkania z lokatorem. Fliper poszukuje mieszkania z lokatorem. Foto: screen / Facebook

O co chodzi, dlaczego ktoś miałby szukać do kupienia nieruchomości z "trudnym" lokatorem? Sprawa jest prosta — tego rodzaju mieszkania czy domy mają często okazyjną cenę, a kupujący je zajmują się eksmitowaniem ich mieszkańców, często za pomocą nielegalnych metod. Użytkownik, który zamieścił powyższe ogłoszenie, ujął to bardziej bezpośrednio i dehumanizująco w jednym z komentarzy pod owym ogłoszeniem.

"Zajmuję się czyszczeniem takich nieruchomości, więc za dobre pieniądze kupię z pasożytem" — stwierdził. W komentarzach zgłosiły się do niego cztery osoby.

Fliper szuka mieszkania "z pasożytem". Fliper szuka mieszkania "z pasożytem". Foto: screen / Facebook

O tego rodzaju działalności zrobiło się jakiś czas temu głośno z powodu występu w programie TVP2 "Pytanie na Śniadanie" Elżbiety Liberdy, właścicielki Kancelarii Radcy Prawnego specjalizującej się w obrocie nieruchomościami. Opowiadając o flippingu w przypadku mieszkań z lokatorami określiła ona ich eksmisję "sprzątaniem mieszkań", co wywołało oburzenie w mediach społecznościowych.

"Zamówiłem trzy tys. ulotek"

Na grupach flipperskich przewija się także temat wspomnianych na początku niesławnych już ulotek. Znajdziemy tam firmy reklamujące swoją ofertę produkcji takich, a także... pytania, czy za ich roznoszenie można dostać mandat.

"Czy dostał ktoś z was mandat albo miał jakieś inne nieprzyjemności przez roznoszenie ulotek »kupię mieszkanie« do skrzynek w blokach?" — pytał jeden z użytkowników grupy.

Inny odpowiedział mu, że nie zna na to paragrafu i kiedyś zamówił takich ulotek trzy tysiące. "Więc teraz jak jadę gdzieś oglądać mieszkanie, to przy okazji zostawiam, ale żeby specjalnie roznosić to nie, u mnie to nie zdało egzaminu lub może jeszcze nie zdało" — napisał, przy czym dodał, że nie podaje się na nich za "młode małżeństwo", bo "nie potrafi tak ludzi robić w konia". Jeszcze kolejny z fliperów stwierdził natomiast, że przez roznoszenie ulotek spotkały go "negatywne reakcje", takie jak skargi o zaśmiecanie skrzynek pocztowych.

W końcu fliperom zdarza się też narzekać na podatki i składki. Kto lubi dzielić się bowiem ciężko wypracowanym zyskiem?

"Czy też płacicie w miesiącu sprzedaży składkę od całości sprzedaży? Bardzo mnie denerwuje to, że sprzedając coś za 500 tys. zł, muszę zapłacić 25 tys. zł ZUS-u" — czytamy wpis żalącego się flippera.