Światowe media komentują wizytę Olafa Scholza w Chinach. Kanclerz Niemiec stanął przed wyjątkowo trudnym zadaniem. Z jednej strony czekały go rozmowy na temat sektorów zagrożonych zalewem chińskiego eksportu. Z drugiej strony gimnastykował się, żeby nie urazić ważnego partnera, na którego rynku działa 5000 niemieckich firm.
Trzydniowa wizyta kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Chinach rozpoczęła się w niedzielę 14 kwietnia i była zapowiadana jako jego najważniejsza zagraniczna podróż od objęcia urzędu pod koniec 2021 roku. W pierwszej kolejności polityk odwiedził miasto Chongqing i działającą w nim niemiecko-chińską fabrykę Boscha, w której produkuje się napędy wodorowe i elektryczne do samochodów. Scholzowi towarzyszyła duża delegacja złożona z przedstawicieli niemieckiego biznesu.
Następnie kanclerz udał się do Szanghaju, gdzie w poniedziałek rozmawiał m.in. z chińskimi studentami. Najważniejszymi punktami wizyty były spotkania odbyte przez Scholza z chińskim premierem Li Qiangiem oraz przewodniczącym Komunistycznej Partii Chin Xi Jinpingiem.
W trakcie spotkania z chińskim przywódcą Scholz miał poruszył temat zaangażowania Państwa Środka w rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Większość komentujących wizytę mediów zwracała jednak uwagę, że wyglądało to na dodatek, mający zaspokoić koalicjantów w niemieckim rządzie, podczas gdy temat znajdował się na uboczu kwestii związanych z gospodarką.
It is necessary to talk about 🇷🇺Russia with 🇨🇳XJP, even though we know that China will not change its position.
— Justyna Szczudlik诗丽娜 (@Shilinabolan) April 17, 2024
The problem with 🇩🇪Scholz is that this topic was not a high on the agenda, rather has been ticked off✅, while focus was on 🇩🇪🇨🇳 econ coophttps://t.co/iyXTtpxuzY
Niemiecki kanclerz starał się lawirować w swojej agendzie, z jednej strony wzywając do uczciwej konkurencji i zaniechania praktyk dumpingowych, czyli zalewania europejskiego rynku przez chińskie towary tańsze niż koszty ich wytworzenia. Odniósł się również do kradzieży patentów, mówiąc o konieczności przestrzegania praw własności intelektualnej. Z drugiej strony polityk podkreślał otwartość Niemiec na wolny handel i zapowiedział, że chińskie samochody elektryczne będą trafiać do Europy.
Olaf Scholz wyraził też zastrzeżenia co do toczących się postępowań prowadzonych przez Komisję Europejską, mających wykazać, czy konkurencyjność chińskiego przemysłu nie wiąże się z nieuczciwymi państwowymi subsydiami. W tym miejscu najważniejszy niemiecki polityk mówił, że wzajemna konkurencja nie powinna opierać się "na protekcjonistycznych pobudkach".
Jednocześnie podkreślano, że jedyną wymierną korzyścią uzyskaną przez Scholza była chińska deklaracja o otwarciu rynku na produkty spożywcze z Unii Europejskiej.
Nic lepiej nie oddaje trendu w relacjach 🇩🇪🇨🇳 niż to, że głównym wymiernym efektem wizyty Scholza jest otwarcie chińskiego rynku wieprzowiny, wołowiny i jabłek.
— Jakub Jakóbowski (@J_Jakobowski) April 17, 2024
I rozmowy o chińskich technologiach samochodów autonomicznych.
Sic transit gloria mundi.
Jak zwracał uwagę "New York Times" na chińskim rynku działa 5000 niemieckich firm. Dziennik przytaczał w tym kontekście wypowiedź Maximiliana Buteka, dyrektora wykonawczego Niemieckiej Izby Handlowej w Chinach. "Jeśli UE zbyt ostro wystąpi przeciwko Chinom, moglibyśmy spodziewać się środków zaradczych, a to byłaby dla nas katastrofa" - skomentował przedstawiciel organizacji.
W tym miejscu rozjeżdżają się interesy niemieckiego i europejskiego przemysłu, ale również poszczególnych niemieckich spółek. Największe z nich myślą o Chinach jako o bazie przemysłowej i rynku zbytu, podczas gdy poddostawcy i mniejsi gracze są pełni obaw o to, czy będą w stanie utrzymać się na powierzchni.
Niemiecki dziennik "Tagesschau" pisał w tym kontekście o "Niemczech w chińskiej pułapce". Zgodnie z opublikowanym na krótko przed wizytą Scholza raportem Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW), niemiecka gospodarka jest i pozostanie w dającej się przewidzieć przyszłości zależna od Chin. W niektórych obszarach, np. kluczowych surowcach i podstawowych składnikach leków, uzależnienie niemieckiego przemysłu staje się wręcz coraz większe.
Redakcja "Le Monde" skomentowała wizytę Scholza, pisząc, że niemiecki kanclerz proszący o „otwartą i uczciwą” konkurencję wydaje się nie być świadomym, że Pekin nie jest zainteresowany jakimikolwiek kompromisami. Zdaniem francuskiego dziennika mocno subsydiowany sektor przemysłowy jest obecnie główną podporą Xi Jinpinga, który nie chce postawił na niego, jako na główny motor napędowy chińskiej gospodarki.
Chiński dziennik "South China Morning Post" podkreślał w swoim komentarzu niespójność niemieckich, unijnych oraz amerykańskich interesów. "Wizyta niemieckiego kanclerza Scholza w Chinach pokazuje podziały w UE co do sposobu współpracy z Pekinem w sprawie handlu i Rosji. W publicznych wystąpieniach w Chinach Scholz nie poparł programu Brukseli zmniejszającego ryzyko i skupił się przede wszystkim na niemieckich interesach biznesowych" - czytamy w "SCMP".
O podziałach pisał też "Le Monde" podkreślając, że podczas wizyty Xi Jinpinga w Paryżu w 2019 roku, na spotkanie zostali zaproszeni ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Juncker i niemiecka kanclerz Angela Merkel. "W kwietniu 2024 r. kanclerz Niemiec przebywa z wizytą w Chinach na trzy tygodnie przed wizytą państwową chińskiego prezydenta we Francji. Wygląda na to, że każdy kraj pójdzie własną ścieżką, a Xi będzie prawdopodobnie jedynym zwycięzcą" - podsumował dziennik.
Michał Misiura