Michałki z Hanki królowały na świątecznych stołach. Dziś to rzadkość

i

Autor: Paweł Szałankiewicz Michałki z Hanki królowały na świątecznych stołach. Dziś to rzadkość

Przysmaki

Michałki z Hanki królowały na śląskich stołach. Najlepsze czekoladki PRL-u

Świąteczne dni w czasach słusznie minionych najbardziej kojarzyły się zapachem pomarańczy i mandarynek. W tamtych czasach był to rarytas trudny do zdobycia, stąd jego wartość – głównie sentymentalna, jest ogromna. Mieszkańcom Siemianowic Śląskich i samego Śląska– zwłaszcza tym starszej daty, domowe uroczystości kojarzą się jeszcze z Michałkami z Hanki.

Siemianowice Śląskie - pomijając ostatnie lata aspektów politycznych, słyną w całej Polsce tak naprawdę z dwóch rzeczy – Rosomaków i Michałków z Hanki. Choć w tym drugim przypadku już znacznie mniej zwłaszcza po batalii, jaka odbyła się wiele lat temu, a która dotyczyła nazwy tych popularnych czekoladek. Skończyło się na tym, że teraz nazwą „Michałki” bądź jej odmianami, posługuje się wiele firm zajmujących się produkcją słodyczy. W tym miejscu warto zaznaczyć, że Rosomaki i Hanka mają jeden wspólny mianownik – obydwa zakłady produkcyjne znajdują się w bliskim sąsiedztwie. Można wręcz napisać, że Hanka znajduje się na tyłach zakładu produkującego pojazdy dla wojska.

Rosomaka jednak zostawmy w spokoju, a skupmy się na Hance, bo to zakład z ogromną historią, który rozsławiał Siemianowice Śląskie na całą Polskę.

Stuletnia Hanka symbolem przemysłu cukierniczego na Śląsku

Historia fabryki znanej dzisiaj jako Hanka, sięga 1923 roku. Gospodarka Rzeczpospolitej była wtedy w rozkwicie. W tym czasie w Siemianowicach Śląskich powstała Górnośląska Fabryka Czekolady i Cukierków, która miała swoją siedzibę w Hucie Laura. I nie chodzi tutaj o ogromny zakład przemysłowy, który wtedy działał na tym terenie, a o samą gminę, która dumnie nazywała się właśnie Huta Laura, a po połączeniu przez rząd Pruski z Siemianowicami tworzyła gminę Laurahütte-Siemianowitz. Ostatecznie, w 1927 roku zmieniono nazwę na Siemianowice Śląskie.

Narodziny Hanki nie oznaczały narodzin Michałków. Do produkcji tych czekoladek było jeszcze bardzo daleko, choć za protoplastę Michałków uważa się Praliny Grylażowe, czyli pralin oblewanych czekoladą. Był to wtedy najbardziej znany produkt dzisiejszej Hanki. Ręcznie produkowane czekoladki (zakład zatrudniał wtedy siedem osób!) wytrwały do 1965 roku. W międzyczasie zakład przyjął znaną dzisiaj wszystkim nazwę „Hanka”. Jednak w przyrodzie nic nie ginie i Praliny Grylażowe ustąpiły miejsca Michałkom, a przynajmniej ta nazwa po raz pierwszy znalazła się wtedy w dokumentach produkcyjnych.

QUIZ o przysmakach PRL. Schabowy z mortadeli i kogel mogel. A święta pachniały pomarańczami

Pytanie 1 z 13
Inna nazwa popularnego w czasach PRL chleba w jajku:

Michałki od Michałka, czyli skąd wzięła się nazwa?

W tym miejscu warto się zatrzymać, bowiem od lat trwają dyskusje, a czasem nawet i spory, skąd w ogóle wzięła się nazwa Michałki. Mieszkańcy Siemianowic Śląskich jako pierwszy trop zawsze mogli wskazywać dzielnicę Michałkowice, która została włączona do tego miasta kilka lat po II wojnie światowej. To naturalne skojarzenie, ale czy zgodne z prawdą? Tego nie wie nikt, a wydaje się to wręcz mało prawdopodobne. Już bardziej prawdopodobną wersją wydaje się ta, która krąży od wielu lat po Siemianowicach a ma związek z Michałem Tabaką, siemianowiczaninem, który wiele lat temu był rzecznikiem prasowym siemianowickiego magistratu, a obecnie jest dziennikarzem w Spider’s Web. Jego ojciec w latach 70. kierował zakładem Hanka. Kiedy opracowano nową recepturę cukierków, długo głowiono się nad tym, jaką nadać im nazwę. W pewnym momencie zapytano, jak dał na imię swojemu nowo narodzonemu synowi. Michał – odpowiedział, i stąd wzięła się właśnie nazwa Michałki.

Oczywiście ile w tym jest prawdy, dziś nikt nie wie zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że nazwa Michałki pojawiła się w dokumentach już w 1965 roku, czyli kilka lat przed narodzinami Michała Tabaki, niemniej – choć niepotwierdzona, ta legenda wydaje się najprzyjemniejszą z możliwych.

Wszyscy jedli Michałki z Hanki. Bo nic innego nie było

Tej legendy nie potwierdza Paweł Gera, który w okresie powstawania Michałków zaliczył zawodowy epizod pracując w Hance, a dokładniej – dorabiając sobie w wieku 16 lat. - Tam zresztą pracowali też członkowie mojej rodziny. My, młodzi, mogliśmy tylko wchodzić na część hali, gdzie była produkcja, bo mocno przestrzegano wtedy rygorów. Ale widziało się, jak wygląda produkcja, jak to płynie, jak formowane są Michałki. A wszystkiemu towarzyszył niesamowity zapach – wspomina.

Michałki, jako lokalny smakołyk, bardzo często trafiał do siemianowickich domów. W czasie świąt Bożego Narodzenia czekoladki z Hanki również znajdowały się na stołach, czy w drobnych upominkach. Zresztą Hanka w tamtych czasach dbała o lokalną społeczność udostępniając tylko siemianowiczanom Michałki w sprzedaży detalicznej. Co ciekawe, dla pracowników były dostępne „deputaty Michałkowe”. Dostawali paczki po ok. 2 kilogramy i to Michałki z pierwszej linii, czyli te najlepsze.

Michałki były przez lata nieodłącznym elementem siemianowickich domów też z innego powodu – były zdecydowanie łatwiej dostępne, niż inne słodycze w tamtych czasach. - Dzisiaj Michałki to już nie to samo, co kiedyś. Nie ma tego smaku, ot jakaś masa, która nie ma nic wspólnego z tym, co produkowano wtedy w Hance – podkreśla Paweł Gera.

Unikalna receptura Michałków: prawdziwa czekolada i spirytus

Bo też receptura – ta pierwsza, była z pewnością unikalna jak na warunki panujące w tamtych czasach. Składała się między innymi z prawdziwej czekolady, prawdziwego kakao, masła, orzechów arachidowych oraz ze spirytusu, który nadawał Michałkom specyficzny, charakterystyczny smak. - Wtedy bardzo dbano o recepturę, o skład. Były prawdziwymi Michałkami. Pamiętam zresztą, że każdą czekoladkę jedliśmy krojąc po kawałku, żeby ten smak został jak najdłużej. A był wspaniały – wspomina Gera.

Na bazie pierwotnej receptury Michałki były produkowane do lat 80. Ówczesny kryzys w kraju doprowadził do braku orzechów i czekolady zastępując ją polewą kakaową. Sama produkcja wtedy też się zmniejszyła. Mimo to Michałki nadal można było spotkać na świątecznych stołach i choć zmieniła się ich receptura, to nadal można było się nimi zajadać do oporu, choć głównie w czasie świąt.

Spór o nazwę, koniec produkcji i powrót marki na rynek

Michałki z Hanki nie miały łatwego życia na przełomie lat 80. i 90. Po upadku komuny praktycznie od razu zaczął się ogólnopolski spór o nazwę Michałki. Były tak popularne, że z tej nazwy nie chciała zrezygnować ani Hanka, ani DZPC Śnieżka ze Świebodzic. Do sporu dołączyła również fabryka Bałtyk, która w swojej ofercie również miała Michałki. Z czasem do sporu dołączył również Wawel z Krakowa. Finał? Każdy z producentów ma dzisiaj swoje Michałki, a na rynku można spotkać również np. Michaszki. Niestety żaden z nich nie ma już tego smaku, który starsze pokolenia pamiętają jeszcze ze świątecznych stołów z czasów PRL.

Czy wiesz, co jedzą na Śląsku? Rozwiąż QUIZ w języku śląskim

Pytanie 1 z 10
Pitling nie każdemu smakuje. Po polsku to: