• Często ochronę okołokwitnieniową od zbiorów dzieliły dwa miesiące. Czy tak będzie i w tym roku?
  • Kiedy wykonać zabieg na opadanie płatka?

Zabieg na opadanie płatka, a później dwa miesiące do żniw?

Często w ostatnich dniach na łamach naszego portalu podkreślamy jak bardzo przyspieszona jest w tym sezonie wegetacja. Ale nie sposób o tym nie mówić, bo rekordowa dynamika rozwoju wpływa na produkcję roślinną w niepodważalny sposób. Zwróćmy uwagę na pewien szczegół. Od ochrony w okresie kwitnienia rzepaku (tzw. zabieg na opadanie płatka) do zbiorów często mijał okres około dwóch miesięcy.

Przy czym zabiegi wykonywane były zazwyczaj od początku do połowy maja (albo nawet później), a żniwa rzepakowe rozpoczynały się zazwyczaj najwcześniej początkiem lub połową lipca (w zależności od tego jak przebiegały lokalne warunki pogodowe w czerwcu).

Najbardziej zaawansowane plantacje w zachodnich i południowych regionach kraju lada moment będą w fazie pełni kwitnienia (BBCH 65), kiedy to najczęściej zaleca się wykonywanie zabiegu ochronnego, który ukierunkowany jest na zwalczanie m.in. zgnilizny twardzikowej oraz czerni krzyżowych. Mamy wobec tego około 3 - 4 tygodnie przesunięcia w czasie jeśli chodzi o fazy rozwojowe.

Jeśli zabiegi wykonane zostaną w połowie kwietnia to czy możemy spodziewać się żniw rzepakowych w drugiej połowie czerwca? Tak, jak najbardziej, ale wiele zależeć będzie od warunków pogodowych w drugiej połowie kwietnia, w maju oraz na początku czerwca. Ale po kolei.

Na głównym pędzie tworzą się już łuszczyny

Technologii ochrony fungicydowej w okresie kwitnienia (oraz tuż przed kwitnieniem i w końcówce tej fazy) jest kilka. Jedna z nich zakłada dwukrotną aplikację fungicydu - na początku kwitnienia i pod koniec tej fazy.

W innej kombinacji możemy wykonać ochronę jeszcze w fazie pąkowania, a kolejny zabieg aplikowany jest w okolicy fazy BBCH 65 - 67, czyli w  momencie kiedy z głównego pędu opada większość płatków kwiatowych. Z taką sytuacją mamy już do czynienia na części plantacji np. na Dolnym Śląsku, gdzie na głównym pędzie zauważyć można coraz więcej łuszczyn.

Takie sekwencyjne zabiegi dotyczą raczej plantacji prowadzonych w technologii intensywnej. W kombinacjach ekonomicznych i standardowych podawany jest zazwyczaj zabieg w pełni kwitnienia, mniej więcej w momencie kiedy na głównym pędzie otwarta jest połowa kwiatów. Wówczas zabieg jest już wskazany. 

Nie zatrzymamy tego, co już zaszło bardzo daleko

Przyspieszonej wegetacji już nie zatrzymamy. Nawet jeśli w tej chwili mamy ochłodzenie to zwróćmy uwagę o jakich temperaturach mówimy. Temperatury spadły z niemal 30 ºC do około 20 ºC. Co prawda w prognozach mówi się, że w kwietniu możemy mieć do czynienia ze wskazaniami słupków rtęci na poziomie około 15 ºC, ale wiele to nie zmieni już w tej chwili.

Zwyczajnie wrócimy do normy termicznej jaką mieliśmy w poprzednich latach. Tyle że jeśli np. przed rokiem w  kwietniu mieliśmy 15 ºC to rzepaki były na etapie pąkowania a nie w zaawansowanym kwitnieniu.

Jeśli nie dojdzie do drastycznego załamania pogody to z całą pewnością żniwa będą wcześniej. Pytanie tylko na ile wcześniej? Przy obecnym trendzie pogodowym trzeba liczyć się z tym, że kombajny pojawią się na polach w drugiej połowie czerwca - przynajmniej w regionach południowo - zachodnich.

Szybsze żniwa będą korzystniejsze?

Aby tak się nie stało, tzn żniwa nie były przyspieszone o 3 - 4 tygodnie,  to maj oraz czerwiec musiałyby być wyjątkowo chłodne, czyli musielibyśmy mieć do czynienia z załamaniem pogody. Jeśli temperatury będą zbliżone do tych jakie mieliśmy w poprzednich latach to rzepak będzie gotowy do zbioru nawet po 20 czerwca.

Inna sprawa, że jeśli w tym terminie nie będzie odpowiednich warunków to gorzej będzie z uzyskaniem odpowiedniej wilgotności. Z drugiej strony w poprzednich latach to właśnie w czerwcu były często idealne warunki do dosychania - tzn, upalnie i stosunkowo sucho. 

Paradoksalnie tak szybkie żniwa, czyli gotowość technologiczna rzepaku do zbioru, byłyby sytuacją korzystną. Pesymistycznym scenariuszem w tej chwili jest termin żniw zbliżony do lat ubiegłych. Dlaczego? Bo to oznaczałoby, że od ochrony fungicydowej w czasie kwitnienie do zbioru mijałyby nawet trzy miesiące. A w takim układzie mielibyśmy bardzo niekorzystną sytuację zdrowotną. Rzepak wykształciłby łuszczyny, które byłyby narażone na silne porażenia.

Zwróćmy uwagę, że w przypadku ochłodzenia oraz deszczowej aury okres od wykształcenia łuszczyn do zbiorów byłby wyjątkowo długi. Dla utrzymania jak najlepszej zdrowotności konieczny byłby jeszcze jeden zabieg ochronny, co wiąże się nie tylko z kolejnymi kosztami, ale też stratami czysto technicznymi związanymi z uszkodzeniami roślin w ścieżkach po przejeździe ciągnika i opryskiwacza.

Wykonywać już zabieg na płatek czy czekać?

Jak więc podejść do tematu zabiegu na opadanie płatka na tak wcześnie kwitnących plantacjach? Czy ochrona utrzyma do zbiorów? Tak jak już wspominaliśmy - to czy zapewni ochronę do dojrzałości technologicznej zależeć będzie od przebiegu pogody, a co za tym idzie terminu zbiorów. Niemniej pamiętajmy, że ochrony okołokwitnieniowej nie jesteśmy w stanie zbyt mocno przesunąć w czasie.

Opadające płatki kwiatowe są źródłem zakażeń. A presję tę potęguje wysoka temperatura w łanie oraz wilgotność. Jeśli stosujemy wysokie dawki strobiluryn to również aplikacji nie możemy zbyt długo odkładać. Część preparatów opartych o strobiluryny oraz boskalid zgodnie z zaleceniami powinny być stosowane w pełni kwitnienia lub nawet na jego początku. W miarę możliwości można próbować nieco odsunąć zabieg w czasie, ale zyskamy zapewne tylko kilka dni.

Z kolei na plantacjach na których od zabiegu regulacyjnego nie wykonywano żadnych aplikacji zabieg na opadanie płatka, jeśli tylko rzepak jest już w tak zaawansowanych fazach, wykonywać trzeba jak najszybciej. Postępujemy na plantacji według sytuacji tu i teraz, nie jesteśmy w stanie przewidzieć co wydarzy się dalej. Jest szansa, że będzie to ostatni zabieg, ale żniwa musiałyby zostać rozpoczęte szybciej. A szansa ku temu jest duża.