Sąd oceni teczki „Bolka”

Biegli zbadali 158 dokumentów z teczki agenta „Bolka” i porównali je ze 140 dokumentami, które osobiście sporządził lub podpisał Lech Wałęsa – stąd oskarżenie b. prezydenta.

Publikacja: 01.12.2023 03:00

Teczki TW Bolka

Teczki TW Bolka

Foto: PAP, Jacek Turczyk

Były prezydent RP, zeznając w IPN, miał kłamać, że nie składał podpisów na pokwitowaniach odbioru pieniędzy i na zobowiązaniu do współpracy z SB. Dokumenty odnaleziono w domu gen. Czesława Kiszczaka w 2016 r. – twierdzi prokuratura. Lech Wałęsa konsekwentnie twierdzi, że jego podpisy zostały sfałszowane. Sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, do którego wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu prezydentowi. „Rzeczpospolita” dotarła do jego głównych tez.

Czytaj więcej

Lech Wałęsa oskarżony o fałszywe zeznania

– Oskarżonemu zarzucamy złożenie w dniu 13 kwietnia 2016 r. fałszywych zeznań podczas przesłuchania w charakterze świadka w warszawskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej, to jest popełnienie czynu z art. 233 § 1 kodeksu karnego – mówi nam prok. Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. I wskazuje, że „fałszywe zeznania dotyczą złożenia podpisów na ponad 50 dokumentach, głównie na pokwitowaniach odbioru pieniędzy i na zobowiązaniu do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, które znajdują się w aktach personalnych tajnego współpracownika o pseudonimie »Bolek«”.

Teczka Kiszczaka

Chodzi o materiały ujawnione w lutym 2016 r. w domu byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka. Ich istnienie wyszło na jaw po tym, gdy Maria Kiszczak, wdowa po zmarłym kilka miesięcy wcześniej generale, zaoferowała ówczesnemu prezesowi IPN, że sprzeda je za 90 tys. zł. Pokazała jedną z notatek zatytułowaną „Informacja opracowana ze słów TW »Bolek« z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.”. Materiały pochodziły z okresu PRL i miały dotyczyć domniemanej współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Tak IPN weszło w posiadanie m.in. teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika ps. „Bolek”.

Były prezydent już wtedy publicznie zareagował – stwierdził, że materiały dotyczące jego osoby są sfałszowane. IPN wszczął śledztwo, by ustalić, czy i kto je podrobił – Wałęsie nadano status pokrzywdzonego.

Czytaj więcej

Sprawa "Bolka" trafi na wokandę Trybunału w Strasburgu

– Przesłuchany w kwietniu 2016 r. jako świadek Lech W. zeznał, że nigdy nie podpisywał żadnego zobowiązania do współpracy, nigdy nie napisał ani nie podpisał żadnego donosu, ani nie podpisał żadnego pokwitowania odbioru pieniędzy – wskazuje prok. Banna. Byłemu prezydentowi okazano dokumenty z teczki tajnego współpracownika.

Wałęsa zaprzeczył, aby sporządził lub podpisał „którykolwiek z okazanych mu ponad pięćdziesięciu dokumentów”. – Tylko co do jednego pisma z teczki TW ps. „Bolek” „świadek zeznał, że z dużą dozą prawdopodobieństwa jest to jego pismo i podpis” – podaje prok. Banna.

Główny dowód: opinia

Akt oskarżenia wskazuje kilkadziesiąt dokumentów. Najwcześniejsze jest doniesienie datowane na 22 grudnia 1970 r., najpóźniejsza – informacja z sierpnia 1974 r., jest także zobowiązanie do współpracy z SB z dnia 21 grudnia 1970 r. Pokwitowania odbioru pieniędzy opiewały na kwoty od 500 do 1500 złotych.

Agent „Bolek”, jak wynika z aktu oskarżenia, był aktywny w styczniu 1971 r. – akt oskarżenia wskazuje ok. dziesięciu doniesień z tego miesiąca, niektóre sporządzone dzień po dniu.

Kluczowa w sprawie była jednak opinia biegłych z renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, którzy zbadali podpisy na tych dokumentach i jednoznacznie orzekli, że to podpisy nanoszone ręką Lecha Wałęsy.

Czytaj więcej

Lech Wałęsa wygrał z Polską przed Trybunałem w Strasburgu

Za materiał porównawczy – jak podaje prokurator – posłużyły „dokumenty nakreślone przez Lecha W., zachowane w kolejnych miejscach jego pracy i urzędach, pochodzących z okresu od lat 70-tych XX w. do czasów obecnych”. To m.in. odręczne zapisy w listach płac żołnierzy służby zasadniczej za rok 1963 r. czy obecne w aktach mieszkaniowych.

– Zespół biegłych z zakresu badania pisma ręcznego przeanalizował 158 dokumentów z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika SB o pseudonimie „Bolek”. Następnie porównał je z ponad 140 dokumentami, które bez wątpienia osobiście sporządził lub podpisał Lech W. – tłumaczy nam prok. Banna.

Opinia biegłych, według prokuratury, jest „kategoryczna” – stwierdza, że dokumenty z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika ps. „Bolek” „zostały nakreślone przez Lecha W.”. Biegli potwierdzili, że Wałęsa sporządził lub osobiście podpisał: odręczne zobowiązanie o podjęciu współpracy z SB w grudniu 1970 r., odręczne pokwitowania odbioru pieniędzy za przekazane funkcjonariuszom SB informacje i ponad 30 odręcznych doniesień tajnego współpracownika.

Wałęsa mówi o hańbie

Lech Wałęsa nie przyznał się do składania fałszywych zeznań i odmówił wyjaśnień. Według naszej wiedzy oświadczył jedynie, że sam fakt przedstawienia zarzutu uważa „za haniebny”. I że jest to „kolejne oszczerstwo, próba zdyskredytowania go w opinii publicznej a w konsekwencji umniejszenia jego roli w historii”.

Obrońca byłego prezydenta prof. Jan Widacki w rozmowie z „Rz” zarzuca prokuraturze, że po tym jak w 2016 r. Maria Kiszczak przyniosła dokumenty do IPN, a Wałęsa publicznie oświadczył, że teczka zawiera „esbeckie fałszywki” prokuratura wszczęła śledztwo ws. fałszowania przez funkcjonariuszy dokumentów. – Wszczęła, wiedząc, że te przestępstwa funkcjonariuszy, jeśli były rzeczywiście popełnione, byłyby przedawnione. W takich sytuacjach śledztwa, zgodnie z kodeksem, się nie wszczyna. Tu wszczęto je po to, by nie mogąc po raz kolejny zlustrować Wałęsy, nadać mu status pokrzywdzonego i móc go przesłuchać w charakterze świadka – twierdzi prof. Widacki. W wyniku śledztwa ustalono rzeczywiście kilku funkcjonariuszy, którzy fałszowali dokumenty z teczki Wałęsy. – Pozostałe dokumenty uznano za sporządzone ręką Wałęsy, czemu ten ostatni konsekwentnie przeczył – dodaje mec. Widacki. Zarzuca że IES podlega ministrowi sprawiedliwości, a „wydali taką opinię, choć nie dysponowali materiałami porównawczymi pochodzącymi niewątpliwie od Wałęsy z lat 70., co wytknął biegłym z IES autor opinii zleconej przez obronę, prof. Piotr Girdwoyń z UW”.

Odnosząc się do ekspertyzy prof. Piotra Girdwoynia, biegli (Maria Kała, Tomasz Dziedzic i Marcin Kunicki) podtrzymali wydaną opinię. Uznali, że materiał porównawczy „pod względem jakościowym i ilościowym był wystarczający do przeprowadzenia badań i sformułowania wniosków końcowych”.

– To sprawa oczywista, a wiedza na temat kontaktów Wałęsy z SB w latach 70. jest powszechna. Smutne, że nie chce jej przyjąć przywódca „S”. Dziś nie rozmawialibyśmy już o kłamstwach i fałszywych zeznaniach ale o tym, jaką rolę dla wolnej Polski odegrał – twierdzi dr Piotr Gontarczyk, politolog specjalizujący się w historii Polski w latach 1945–1990, współautor książki „SB a Lech Wałęsa”.

Były prezydent RP, zeznając w IPN, miał kłamać, że nie składał podpisów na pokwitowaniach odbioru pieniędzy i na zobowiązaniu do współpracy z SB. Dokumenty odnaleziono w domu gen. Czesława Kiszczaka w 2016 r. – twierdzi prokuratura. Lech Wałęsa konsekwentnie twierdzi, że jego podpisy zostały sfałszowane. Sprawę rozstrzygnie Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia, do którego wpłynął akt oskarżenia przeciwko byłemu prezydentowi. „Rzeczpospolita” dotarła do jego głównych tez.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Donald Tusk woli mówić o Obajtku, a Jarosław Kaczyński o CPK
Polityka
Jarosław Kaczyński dociska posłów w eurokampanii
Polityka
Spotkanie Dudy z Tuskiem. Prezydent znów zaprosił premiera
Polityka
Orlen, stracone 1,6 mld zł i związki z Hezbollahem. Samer A. przerywa milczenie
Polityka
Jarosław Kaczyński: My wprowadzilibyśmy 60 tys. zł kwoty wolnej, Polska dogoniłaby Anglię
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO