Hotel Lido Jurata - powrót legendy

Partnerem publikacji jest LIDO
opublikowano: 2024-04-03 12:21
zaktualizowano: 2024-04-05 05:00

Jurata to od 100 lat perła polskiego wybrzeża, która z maleńkiej rybackiej wioski przekształciła się w najmodniejszy nadmorski kurort ze swoim nowym centrum, czyli legendarnym hotelem Lido. Bywały tu największe sławy międzywojennej Polski, w tym politycy, gwiazdy kina, wybitni malarze, pisarze i tenorzy. Dziś Lido odzyskuje dawny blask w poszanowaniu historii oraz tradycji.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Tuż po otwarciu Lido stał się w Juracie legendą i punktem obowiązkowym letnich wyjazdów. Bywali tu: trzeci Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Ignacy Mościcki, minister spraw zagranicznych Józef Beck, tenor Eugeniusz Bodo, tancerka Loda Halama, największa polska aktorka Jadwiga Smosarska czy pierwsza polska femme fatale Ina Benita.

Do jedynego kurortu na polskim, liczącym zaledwie 150 km wybrzeżu, przyjeżdżali malarze i literaci.

To tu, zaledwie 20 lat po odzyskaniu niepodległości, powstało coś, co do dzisiaj wzbudza emocje i rozpala wyobraźnię, gdy spółka Lasmet wydzierżawiła od Lasów Państwowych 180 ha terenu na Półwyspie Helskim w celu stworzenia kurortu marzeń.

Wszystko zaczęło się tuż przy linii kolejowej prowadzącej do bazy Marynarki Wojennej na Helu, gdzie powstał nowoczesny, choć maleńki dworzec kolejowy z własną kawiarnią.

Chwilę później, w latach 1932-33, wybudowano hotel Lido w stylu modernistyczno-funkcjonalistycznym. Pierwszy taki na całym bałtyckim wybrzeżu, z centralnym ogrzewaniem, łazienkami przy apartamentach i bezpośrednimi liniami telefonicznymi do Paryża.

Magdalena Samozwaniec, córka Wojciecha Kossaka, przedwojenna rezydentka hotelu i jedna z najpoczytniejszych pisarek międzywojnia, pisała o nim, że „jest luksusowym statkiem pasażerskim, z którego nikt nie ma ochoty wysiadać”.

Wojna, która przerwała juracką prosperity, sprowadziła do Lido niemieckich oficerów, zmieniając hotel w koszarowy budynek i wojskowy posterunek.

Przywracamy Lido świetność z czasów międzywojnia, ale też idziemy do przodu, wykorzystując technologie XXI w. To jednak nie znaczy, że nowoczesność w hotelu będzie dominowała i przytłaczała. Będzie raczej tłem dla samego obiektu.

Wojciech Matusiak
JF Invest

Powojenne życie uwikłało hotel w typową socrealistyczną gospodarkę z brzydkimi lamperiami i pokojami dzielonymi z obcymi ludźmi. Światełko dla Lido zapaliło się znowu na początku lat 90., kiedy hotel kupił prywatny inwestor i dostosował do nowych, niezbyt wygórowanych jak na dzisiejsze oczekiwania, acz adekwatnych do możliwości technicznych ówczesnych czasów standardy: mosiądz, brąz i marmury zastąpił blask chromowanych rurek i lustrzanych mozaik na ścianach.

Bryła jeszcze raz odkryta

Hotel Lido w momencie otwarcia charakteryzował się nowoczesną bryłą z podcieniami i wyraźnymi modernistycznymi pionowymi oraz poziomymi podziałami fasady.

Obecna rewitalizacja i rozbudowa odbywa się w zgodzie i poszanowaniu z jego międzywojenną architekturą.

– Autorem projektu jest pracownia G&M Architekci z Bydgoszczy pod kierownictwem słynnych architektów Macieja Gajownika i Szymona Muszyńskiego wraz z architektką prowadzącą Natalią Taczkowską. Pracownia ma imponującą praktykę w tworzeniu nowoczesnej architektury, lecz także w rewitalizacjach XIX-wiecznych kamienic. Architekci za modernizm wzięli się nie pierwszy raz i już widać, że jest to rozbudowa i rewitalizacja bardzo udana – mówi Wojciech Matusiak, przedstawiciel inwestora, firmy JF Invest z Pabianic.

Nowoczesne elementy dodane do oryginalnej bryły Lido zawierają cechy modernizmu międzywojennego okresu 20-lecia. Pod płynącymi balkonami, zaokrągleniami, giętym szkłem i geometrycznymi podziałami fasady podpisaliby się z pewnością również pierwsi architekci oryginalnego hotelu zwieńczonego przez logo nawiązujące wprost do czasów międzywojennej świetności.

Jak mówi prezes Matusiak, projektanci zastosowali wszystkie nowości inżynierskie, techniczne, teletechniczne i informatyczne, ale zachowali oryginalny charakter przedwojennego hotelu i chociaż dach nie zostanie zastawiony instalacjami solarnymi, a goście nie będą straszeni wyłaniającymi się zewsząd kablami, to jednak całość jest rozwiązaniem współczesnym, na wskroś nowoczesnym i komfortowym, wyposażonym w ukryte systemy umożliwiające zdalne sterowanie wyposażeniem budynku (klimatyzacją czy ogrzewaniem za pomocą pomp ciepła, a także obecnymi wszędzie miernikami zużycia energii) – zaznacza Wojciech Matusiak.

Czasy się zmieniają

– Przywracamy Lido świetność z czasów międzywojnia, ale też idziemy do przodu, wykorzystując technologie XXI wieku – mówi Wojciech Matusiak. – To jednak nie znaczy, że nowoczesność w hotelu będzie dominowała i przytłaczała. Będzie raczej tłem dla samego obiektu.

Inwestor przewidział dla Lido dwie funkcje: pierwsza to czterogwiazdkowy hotel 150 m od wód Zatoki Puckiej i 250 m od morza z odkrytym całorocznym basenem 9x13 m. Składa się on z wyposażonych w pełni 115 mini apartamentów wakacyjnych z dużą kuchnią wyposażoną w lodówkę, zmywarkę, płytę indukcyjną wraz z okapem, z pralką w łazience, dużym telewizorem w salonie, rozkładaną sofą i sypialnią z dużym łóżkiem. Wszystkim mieszkaniom towarzyszą balkony o szerokości od 140 do 170 cm.

W hotelu jest spa z saunami i jacuzzi oraz mini kino z pokojem zabaw i pokój masażu. Restauracja dla gości hotelowych oferuje śniadania w cenie pobytu. Podziemny parking zapewnia komfortowe parkowanie.

Drugą funkcją obiektu niosącą bezpośrednią korzyść dla właścicieli jest condohotelowy charakter własności obiektu podzielonego na apartamenty inwestycyjne o powierzchniach od 25 do 85 mkw. Ich cena zaczyna się poniżej miliona złotych. Nabywca może liczyć na dochód z wynajmu na poziomie 70 proc. A wszystko w wyjątkowej lokalizacji, zdecydowanie bardziej atrakcyjnej niż Sopot.

– Jurata ma zupełnie inny charakter niż Sopot – podkreśla Wojciech Matusiak. – Ma charakter ekskluzywny a zarazem wyciszony z racji tego, jak jest położona. Leży w lesie, jest niewielka, nie znajdziemy tam wielkomiejskiego zgiełku. Mamy za to ciszę i spokój. Te cechy oprócz komfortu będą dominować w hotelu.

Dodaje, że inwestycja jest długoterminowa, a trwałość wykonania i jakość powodują że z czasem wartość apartamentów będzie tylko rosła.

Jak przyjechać

Położona niemal na środku Półwyspu Helskiego Jurata jest w pewnym sensie wyzwaniem komunikacyjnym. Prowadzi tu jedna droga i jedna linia kolejowa.

– Kolej to bardzo dobre rozwiązanie – podkreśla Wojciech Matusiak. – I pozwala na ominięcie wszystkich trójmiejskich korków.

Pozostałe alternatywy to rejsy z Gdańska, Sopotu i Gdyni przez zatokę, znacznie skracające czas dojazdu, lub loty na lotnisko w Jastarni zaledwie 4km od hotelu.

– Mamy klienta, który żeby wybrać i obejrzeć swój przyszły apartament, przyleciał śmigłowcem – mówi Matusiak.

Bodo i inni

Hotel Lido w Juracie był w czasie międzywojnia marką przyciągającą ówczesne gwiazdy i celebrytów. Zagrał nawet w filmie „Czarna Perła” – jedynym, w którym można obejrzeć Eugeniusza Bodo z jego partnerką Reri. To tu przyjeżdżała międzywojenna arystokracja i malarze. Prawdopodobnie tutaj Wojciech Kossak namalował generała Hallera zaślubiającego Bałtyk.

Teraz Lido się nieco zegalitaryzował. Nie jest hotelem wyłącznie dla gwiazd, choć i gwiazdy będą tu miały swoje apartamenty. Jego położenie i spokój, jaki go otacza, przyciągnie zapewne pisarzy, którym łatwiej będzie pracować między „małym morzem”, jak Kaszubi nazywają Zatokę Pucką, i dużym Bałtykiem. Przyciągnie też rodziny, które będą mogły skorzystać z przebiegających obok tras rowerowych i spacerowych, odwiedzić helskie fokarium czy bawić się na wind i kitesurfingu.

– Jest też nieodległa plaża. Trudno jednoznacznie określić, na czym polega jej urok, ale to chyba najładniejsza i wręcz zjawiskowa plaża nad Bałtykiem, bez typowego dla polskich plaż parawaningu – mówi Wojciech Matusiak.

Wybierz i przyjedź

Hotel Lido to cały czas inwestycja. Z końcem marca osiągnął stan surowy zamknięty. Do końca kwietnia wejdzie w stan deweloperski, a pierwszych gości na nocleg i w restauracji przyjmie w lipcu.

– Pierwszy sezon będzie rozruchowy. Zależy nam na tym, żeby jak najbardziej dopasować się do oczekiwań klientów hotelowych, a jak je zebrać lepiej niż na podstawie opinii? – mówi Wojciech Matusiak.

Lido – hotel, który powstał z marzeń, z legendarnymi gośćmi przypominanymi na starych fotografiach, odżywa. Swoją nową kartę w dziejach będzie zapisywał już od lata tego roku.