Newsweek  >  Kultura Marzy mi się, żebyśmy pamiętali o operetce

Marzy mi się, żebyśmy pamiętali o operetce

5 min czytania
Iwona Wujastyk
Wersja audio dostępna tylko w subskrypcji Onet Premium.
Kup subskrypcję lub i korzystaj bez ograniczeń.
00:00 /  00:00

Dziś możemy korzystać z dobrodziejstw wszystkich gatunków muzyczno-teatralnych, a przy tym – w dobie polaryzacji – kultura, szczególnie muzyczna, może być elementem spajającym, wywoływać we wszystkich jednakowo dobre emocje. Budować poczucie wspólnoty – mówi Iwona Wujastyk, dyrektor Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury w Warszawie.

----

Rozmawiała Anna Zarębska-Tutak

15 kwietnia upłynął termin zgłoszeń do tegorocznej edycji Teatralnych Nagród Muzycznych. Zainteresowanie jest duże?

W tym roku, wzorem lat ubiegłych, nieco wydłużyliśmy termin zgłoszeń, żeby wszystkie zainteresowane udziałem teatry mogły skompletować i przesłać zgłoszenia. Nie chcielibyśmy nikogo pominąć. Konkurs od lat cieszy się dużym zainteresowaniem. Zgłoszenia są coraz bardziej świadome, dyrektorzy starają się wewnętrznie dokonywać najlepszej oceny projektów, tak aby były godne rekomendacji do naszej nagrody. Regulamin nie ogranicza liczby zgłoszeń w danej kategorii dla jednej instytucji, co też wydaje mi się dobrym rozwiązaniem, bo czasem w spektaklu są dwie świetne solistki czy dwóch świetnych solistów albo w sezonie artystycznym odbyły się dwie doskonałe premiery i każdą z nich oraz artystów z każdej z nich warto zgłosić.

Wybór, jakiego dokonuje kapituła, musi być tym trudniejszy.

Każdy z członków kapituły dostaje komplet materiałów – zgłoszenia, nagrania wideo we wszystkich kategoriach – i indywidualnie się z nimi zapoznaje (zwykle jest ich około 150). Następnie spotykamy się, aby wymienić się odczuciami i dokonać oceny. Jako przewodnicząca muszę przyznać, że jest to duże wyzwanie. Z jednej strony czasowe – to zwykle kilkadziesiąt godzin oglądania nagrań, ale także merytoryczne – bo wybór rzeczywiście bywa trudny. W ciągu roku odwiedzam teatry w Polsce i zazwyczaj część ze zgłoszonych premier widziałam na żywo, więc niektóre nagrania są dla mnie tylko odświeżeniem pierwszych wrażeń “na żywo”. W przypadku spektakli, których nie widziałam, jest nieco trudniej, bo zapis mimo wszystko nie oddaje wszystkich emocji, co nie oznacza, że takie zgłoszenia nie mają szans na najwyższą notę.

Kto poza panią zasiada w kapitule i czym się państwo kierują przy wyborze nominowanych i laureatów?

Na tym etapie nie chciałabym podawać wszystkich nazwisk, żeby nie sprowokować próby kontaktu z kapitułą, a tym samym dać jej pełną swobodę pracy. Mogę powiedzieć, że część osób od lat współpracuje ze mną w tym gremium, a część to osoby nowe. Wszystkie mają ogromne doświadczenie w swoich dziedzinach: to specjaliści od klasyki i musicalu, eksperci wokalistki, tancerze, choreografowie, artyści plastycy, którzy odpowiadają za kostiumy czy scenografię, muzycy, którzy mają największe wyczucie, chociażby przy ocenie pracy dyrygenta.

Jak wspomniałam, każdy z nas indywidualnie zapoznaje się z wszystkimi materiałami, dokonuje oceny, a następnie spotykamy się na posiedzeniach i dyskutujemy. Każdy ma prawo głosu i każdy głos jest jednakowo ważny. Bardzo często jesteśmy jednomyślni, ale nie zawsze. Przyjęliśmy także, że ze zgłoszeń w danej kategorii wybieramy trzy nominacje, a spośród nich laureata. Bywa tak, że nominacji jest mniej, bywa, że więcej, może też się zdarzyć, że nie przyznamy nagrody w jakiejś kategorii albo przyznamy nagrody ex aequo.

To trochę jak z Oscarami – nominacja już świadczy o tym, że projekt reprezentuje wysoki poziom. I ten właśnie poziom, wyznaczony przez lata przez laureatów i nominowanych poprzednich edycji, staramy się utrzymać.

Widzi Pani jakieś tendencje, jeśli chodzi o decyzje repertuarowe?

Zacznę może od tego, że od 2018 roku funkcjonuje nieformalna forma współpracy, którą nazwaliśmy Konferencją Dyrektorów Teatrów Muzycznych i Operowych. Dużo rozmawiamy, wymieniamy się informacjami, zajmujemy wspólne stanowisko w ważnych dla środowiska kwestiach, mówimy jednym silnym głosem. Z tych regularnych dyskusji wynika, że widz, który chce uczestniczyć w tego typu kulturze, podróżuje po Polsce w poszukiwaniu estetycznych doznań, a w rezultacie często jest naszym wspólnym widzem. Szalenie cieszy mnie to, że za ciekawym projektem, za świetnym artystą widz podąża i odwiedza nas wszystkich.

A jeśli chodzi o trendy – wydaje mi się, że teatry i opery w Polsce stawiają dziś na różnorodność. To oznacza, że w repertuarze zawsze znajdzie się klasyka opery, ale nie tylko te najbardziej znane tytuły, również opery współczesne, a z drugiej strony – opery klasyczne pokazywane w bardzo różnorodny sposób. Swoje miejsce mają też operetki, bo choć nie jest to główny nurt, operetka ma w Polsce swojego odbiorcę, czego dowodzą sukcesy realizacji czy to Opery na Zamku w Szczecinie, czy też w Operze Nova. Kolejny trend to musicale pisane na zamówienie teatru – coraz więcej jest takiej współczesnej twórczości: polskiej, ale również w kooperacji z twórcami zagranicznymi. Przykładem z ostatnich lat jest chociażby musical “Irena” o Irenie Sendlerowej czy “Virtuoso” o Ignacym Janie Paderewskim wystawione w Teatrze Muzycznym w Poznaniu.

Postawiła pani sobie za cel przywrócenie operetce należnego jej miejsca na mapie kulturalnej stolicy. Ambitne zadanie.

Na pewno jest to zadanie długofalowe, z kilku przyczyn. Kiedy patrzę na odbiorców operetki, mam wrażenie, że nadal przyciąga ona starszą publiczność, którą oczywiście bardzo cenię i szanuję, ale jest to wąska grupa osób, których zainteresowanie tym gatunkiem utrzymuje się od czasów ich młodości. Musimy teraz bardzo zabiegać o nowego, młodszego odbiorcę, by zapewnić zainteresowanie operetką w kolejnych dziesięcioleciach. Faktycznie, był moment, kiedy operetki trochę zniknęły z kulturalnej mapy. Raz, że po prostu przestała fizycznie istnieć w stolicy Operetka Warszawska, a w wielu innych miastach teatry operetkowe przekształciły się w muzyczne, dwa – sam gatunek ustąpił miejsca musicalowi, który był w pewnym momencie w Polsce czymś nowym, świeżym.

Moim marzeniem jest, żebyśmy mimo wszystko o operetce pamiętali, bo jest to pełna uroku, żartu, a przy tym wcale niełatwa do wykonania forma. Arie operetkowe wymagają od artysty dużych umiejętności: musi dysponować doskonałym warsztatem wokalnym, a zarazem odnaleźć się w dynamicznym ruchu scenicznym, którego w operetce jest dużo, a przy tym mieć znaczące umiejętności aktorskie.

Jakie umiejętności w pierwszej kolejności musi mieć obecnie dyrektor teatru?

Funkcja publicznej instytucji kultury jest nieco inna i trochę inne są wobec niej oczekiwania widzów. Dziś to już nie jest tylko stworzenie dobrego repertuaru i zaoferowanie ciekawej oferty artystycznej na scenie. Od instytucji kulturalnej oczekuje się misji kulturotwórczej, integracyjnej, bardzo często ze środowiskiem lokalnym, ale także przełamywania barier, tak żeby świat kultury muzycznej, klasycznej nie był hermetyczny, zastrzeżony tylko dla elitarnej grupy. Stąd poza spektaklami powstaje coraz więcej projektów edukacyjnych, wychodzimy poza siedzibę teatru do miejsc mniej oczywistych. Docieramy z kulturą tam, gdzie jej nie ma, wyrównujemy szanse w dostępie do niej.

Mazowiecki Teatr Muzyczny realizuje tę misję na wiele sposobów. Przypomnę, że prze 15 lat nie miał nawet własnej sceny, dlatego głównym moim celem było najpierw znalezienie miejsca dającego możliwość przygotowania własnych produkcji. Dziś mamy scenę, w historycznym kinie Praha, i chociaż jest dość kameralna jak na potrzeby wystawiania spektakli muzycznych, szczególnie operetki, radzimy sobie. Z jednej strony przywracamy więc operetce należne jej miejsce, z drugiej chcę, żeby to było miejsce spotkań doświadczonych twórców, mistrzów w tej dziedzinie z młodym pokoleniem artystów. Dlatego na naszej scenie pojawiają się zarówno debiutanci, jak i bardzo doświadczone osoby.

Kolejnym moim marzeniem jest tchnięcie ducha kultury w przestrzeń naszego pięknego foyer, które ma przeszklone okno z widokiem na starą Pragę, a jednocześnie jest miejscem intymnym, odizolowanym od ulicznego ruchu, z odrestaurowanym fortepianem i kawiarnią, do której chciałabym zapraszać zarówno artystów, jak i odbiorców kultury.

Natomiast w obszarze zarządzania instytucją kultury – obowiązują podobne zasady jak w każdym innym przedsiębiorstwie, a jednocześnie jest wiele wymogów, które musimy spełniać, choćby ustawowych, wynikających z finansów publicznych czy ustawy o działalności instytucji kultury. Każdą złotówkę oglądamy z największą skrupulatnością. Dyrektor musi mieć dużo wrażliwości i zrozumienia dla sztuki, artystów i twórców, nadążać za nimi, czasem spacerując z głową w chmurach, ale jednocześnie bardzo twardo stąpać po ziemi, zapewniając bezpieczeństwo i stabilizację prowadzenia instytucji.

Pełną wersję rozmowy przeczytasz tutaj: https://www.newsweek.pl/kultura/operetko-wroc-teatry-i-opery-w-polsce-stawiaja-dzis-na-roznorodnosc/xjs86yh

Iwona Wujastyk – menedżerka kultury, absolwentka m.in. „Zarządzania w Kulturze” z Nagrodą Dyrektora Instytutu Badań Literackich PAN, „Marketingu terytorialnego” na Uniwersytecie Warszawskim oraz w Instytucie Sztuki PAN studiów podyplomowych o kierunku „Historia sztuki, Muzyka, Teatr i Film”, Lider Kultury 2019 (Instytut Muzyki i Tańca). Członkini Związku Artystów Scen Polskich. Od 2006 r. jest związana z samorządem terytorialnym, m.in. jako kierownik Biura Marki i Wizerunku w UM Województwa Mazowieckiego. W latach 2015–2016 dyrektor Mazowieckiego Instytutu Kultury. Od 2016 r. pełni funkcję Dyrektora Mazowieckiego Teatru Muzycznego im. Jana Kiepury.

O nagrodach:

Teatralne Nagrody Muzyczne im. Jana Kiepury to jedyny ogólnopolski konkurs, który honoruje artystów i twórców związanych ze środowiskiem teatralno-muzycznym. Organizowany jest od siedemnastu lat przez Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury. Na przyznanie nagród w siedemnastu kategoriach co roku oczekuje środowisko twórców i miłośników teatru muzycznego w Polsce. Otrzymanie statuetki Jana Kiepury to bowiem dla każdego z laureatów prestiżowe wyróżnienie.

Źródło: Mazowiecki Teatr Muzyczny im. Jana Kiepury

Przeczytaj także

Podcasty

 

Więcej