Kocham, uwielbiam, ubóstwiam. Nie wyobrażam sobie toalety bez tego mydła.
Wydawałoby się, że to zwykła kostka, jakieś tam bezkształtne i brzydkie w kolorze mydło, a tu proszę - miłość bezgraniczna.
Długo czaiłam się na mydło alep. Czaiłam się i czaiłam, nie mogłam zdecydować się na zakup. Nie wiedziałam jakie stężenie, która firma, od jakiego sprzedawcy na allegro.. No i cena wysoka, a co jak jednak się nie sprawdzi?!
Na przekór rozumowi zamówiłam. Mam swoje mydło i raczej już go nie oddam :D Raczej - bo ewentualnie zmienię stężenie na wyższe lub niższe, nie wiem - mam zamiar testować, bo naprawdę warto.
Genialny produkt do problematycznej skóry. Moja cera i ciało są kapryśne - tu suche, tam tłuste, mimo 20-kilku lat na karku wciąż mam trądzik (mniejszy, większy, ale zawsze coś na twarzy się pałęta), dodatkowo twarz płytko unaczyniona i reagująca ściągnięciem / suchymi skórkami lub przetłuszczaniem na.. w sumie długo by wymieniać, m. in. na wiatr, gorąco, zimno, kosmetyki, zmęczenie, małą ilość snu, o jedzeniu nie wspomnę. Ciało mam w lepszej formie, ale moim utrapieniem są niedoskonałości na dekolcie i plecach.
Od x czasu przestawiłam się na \\\'lepszą\\\' pielęgnację, tzn. zamiast żelu pod prysznic czy do twarzy - mydełko Alterry, zamiast kremu - olej arganowy. Teraz Alterrę zamieniłam na Alep i naprawdę czuć różnicę (nie ujmując mydełkom Alterry - też są świetne i również je polecam).
Mydło jest nieporęczne. Duża, kanciasta kostka. Ja nawet nie próbowałam kroić, bo mam dwie lewe ręce i wiem, że skończyłoby się to tragedią. Mimo wszystko radzę sobie dobrze i nie narzekam na jakąś straszną nieporęczność mydła. Na pewno warto zaopatrzyć się w mydelniczkę ze szczebelkami (co by woda mogła lepiej odparowywać), bo mydło ma tendencję do rozmiękania.
Osoby, które już wcześniej używały jakiegokolwiek mydła do mycia twarzy od razu zauważą różnicę. Myślałam, że pomarańczowe czy oliwkowe mydełko Alterry jest mało wysuszające (lekko tłustawa konsystencja, kremowa pianka), ale w porównaniu z Alep.. no przepraszam! Aplikacja tego mydła na twarz to zupełnie nowy poziom doznań - jak jakiś kremowy, nawilżający żel do twarzy. Bardzo przyjemne, bez typowej mydlanej toporności.
Zapach dla mnie uroczy. Coś jak starodawna perfuma, właśnie \\\'perfuma\\\', a nie perfumy. Taka lekko dusząca, prosto z babcinej szafy, udająca przepych i szyk. Lubię ten zapach, chociaż na początku trochę mnie odrzucał. Może polubiłam, bo mydełko jest świetne?
Przejdźmy do działania. Może nie jest to lek na całe zło tego świata, ale ze skórą radzi sobie bardzo dobrze. Przede wszystkim jest to najdelikatniejszy specyfik jakiego zdarzyło mi się używać. Nie ma mowy o wysuszeniu skóry! Po myciu oczywiście występuje lekkie uczucie ściągnięcia, ale po kilku minutach mija, a skóra zostaje aksamitna w dotyku, gładziutka, taka.. nie wiem, tylko miziać i miziać :D
Oczyszczenie wprost genialne. Uczucie czystej skóry (czy to twarzy, czy ciała) niesamowite, nie wyobrażam sobie już wieczornego demakijażu czy prysznica bez alep. Nawet jak mam ochotę na użycie czegoś innego do umycia twarzy (żel, olejek), to zaraz sięgam po alep i szybciutko przemywam twarz drugi raz - dopiero wtedy czuję, że skóra jest w 100% oczyszczona. Brzmi jak bełkot, ale to najprawdziwsza prawda - to mydło uzależnia, kupujesz na własną odpowiedzialność! ;)
Niedoskonałości oczywiście nadal się pojawiają (podłoże hormonalne), ale skóra ma ładniejszy koloryt, jest bardziej promienna, elastyczna, jakaś taka zdrowsza. Pory się zmniejszyły, zaskórniki zniknęły, problemy z suchością i przetłuszczaniem skóry się zminimalizowały.. Niby nic takiego, a jednak bardzo dużo - to mydło w pewien sposób zrobiło z moją skórą więcej niż oczekiwałam.
Jeżeli chodzi o ciało - w obecnej chwili problemy na plecach mam tylko przed okresem (ledwie dwie lub trzy małe niedoskonałości wyskoczą i szybko znikają, co jest gigantycznym sukcesem!), dekolt też ma się w lepszej kondycji. Widzę powolny wpływ mydełka i nawet nie patrzę w stronę innych myjadeł. Ja, zakupoholiczka pełną gębą, z absolutną obojętnością mijam w sklepie półki z kolorowymi żelami i kremami pod prysznic. NIE CHCĘ. NIE POTRZEBUJĘ. Od czasu mydełek Alterry, a teraz następcy - Alep, nawet na ułamek sekundy oko mi nie poleci w stronę innych specyfików, bo po prostu mydło Alep jest NAJLEPSZE, nie umiałabym użyć czegoś innego, bo tylko Alep daje mi uczucie 100% czystości.
Bardzo wydajne. Tanie w stosunku do wydajności.
Naturalne.
Delikatne.
Ładnie się pieni, bardzo dobrze spłukuje.
Do wszystkiego - i do włosów, i do ciała, i do higieny intymnej, żadnej części ciała nie podrażnia, nie ma żadnego negatywnego wpływu na skórę.
Do włosów polecam tylko hardcorom, bo jednak szampon bardziej komfortowy w stosowaniu jest. Jednak w sytuacji podbramkowej mydła Alep spokojnie można użyć, działa bez zarzutu (sprawdziłam).
Uwaga przy myciu twarzy, bo odrobinę szczypie w oczy (tzn. szczypie, ale w porównaniu do savon noir, które wręcz wypala oczy.. same rozumiecie :D).
Jeszcze jedna rzecz, coś co naprawdę mnie zaintrygowało. Mam tendencję do otwierania oczu podczas mycia twarzy, zawsze coś mi tam z pianki wpadnie i ze zdziwieniem zauważyłam, że.. alep zamiast zaczerwieniać oczy jak inne specyfiki po dostaniu się do oka, wręcz wybiela. Oko przez chwilę szczypie, ale oczy mają tak białe białka, że wyglądam jak po 12 godzinach snu (a wiem co mówię, bo borykam się z częstym przekrwieniem ze zmęczenia lub od soczewek). Szkoda, że ten efekt zaraz mija ;)
Zdążyłam się też przekonać, że mydło alep jest niezbędne podczas korzystania z savon noir* (*czarne mydło działające jak peeling enzymatyczny). Zaczęłam swoją przygodę właśnie od savon noir, myślałam wtedy, że do wykończenia sekwencji ;) wystarczy jakiekolwiek mydło ("pfff, jakieś aleppo? E tam, mydło to mydło, po co mi jakieś tam aleppo, przecież to bez różnicy, wezmę swoje zamiast płacić 30zł za zwykłe MYDŁO"). Otóż nie, po pierwsze to nie jest zwykłe mydło, po drugie - różnica jest ogromna. Savon noir może podrażniać lub zapychać (u mnie tak czasem działało na twarz), jednak od czasu jak zmywam je - jak przykazano - przy użyciu alep (a nie innym mydłem / żelem czy innym cudem-wiankiem), to.. no masakra, ta pozytywna. Jakbym stosowała zupełnie inny produkt, savon noir też rozwinęło skrzydła :D
Nie wiem, co można jeszcze napisać. Dla mnie świetny produkt, na pewno kupię ponownie, mam zamiar wypróbować też inne stężenie oleju. Jak pisałam już wcześniej - mydło alep to nie jest lek na wszystkie problemy, ale zdecydowanie jest to najdelikatniejszy i zarazem najlepiej oczyszczający specyfik jakiego używałam. Przy tym całkowicie naturalny, uniwersalny, wydajny i relatywnie tani. Bez wahania daję mu tytuł KWC i każdej wizażance pragnącej bardziej naturalnej pielęgnacji radzę spróbować. Ja kupiłam, kupuję i będę kupować nadal.
Jakbym miała zabrać jeden jedyny kosmetyk na bezludną wyspę, to byłoby to właśnie to mydło, nawet nie musiałabym się zastanawiać. Wypróbowałam wcześniej rękawicę Kessa oraz Savon Noir (też uwielbiam), ale z całej trójki Alep robi największy szał. Mój hit.
Używam tego produktu od: około 3 miesiące
Ilość zużytych opakowań: 1/8 z pierwszej kostki
Recenzent/ka:
Używa produktu od:nie określono