Szybki start Rafała Trzaskowskiego na prezydenta może zaszkodzić KO
- Adam Sierak
- Opublikowano: 9 kwietnia 2024 - 06:01
Podziel się
0
Rafał Trzaskowski w poniedziałek powyborczy powiedział, że "nie wyklucza swojego startu w wyborach na prezydenta Polski”. Teraz jednak ma jedną misję - Warszawę.
Zdecydowanie dalej w deklaracjach poszli za to politycy z kierownictwa Platformy Obywatelskiej.
- Mówiliśmy, że naturalnym kandydatem na premiera jest Tusk, na prezydenta Trzaskowski - podkreślił Marcin Kierwiński, sekretarz generalny tej partii, a jednocześnie minister spraw wewnętrznych i administracji
Nowy prezydent Warszawy przyszłym prezydentem Polski. „Kto wątpił, ten się przekonał”
Wiceprzewodniczący Platformy Tomasz Siemoniak powiedział za to w Radiu Zet, że 7 kwietnia "to był bardzo ważny dzień dla Rafała Trzaskowskiego i dla nas wszystkich, którzy chcą, żeby kandydował na prezydenta w przyszłym roku".
- Kto wątpił w siłę Trzaskowskiego, to się przekonał, że to jest ktoś, kto idzie po prezydenturę Polski – dodał minister-koordynator służb specjalnych.
Zdaniem dr Krystiana Dudka, który jest konsultantem sztabów wyborczych ds. PR, Trzaskowski jest dobrym kandydatem na to stanowisko, bo przemawia za tym jego dotychczasowe doświadczenie i wiedza.
- To jest dobry kandydat. Ma mocne, adekwatne CV do tej roli. Włada językami, co można zgrabnie zestawić z wątpliwymi umiejętnościami obecnego prezydenta. Startuje z dużej trampoliny. W kontekście obecnych wyborów trzeba sobie zadać pytanie: prezydent którego miasta mógłby być prezydentem całego kraju? Naturalnie stolicy. Urzędowałby nawet w tym mieście. Te wszystkie elementy dobrze się układają - mówi ekspert.
- A w najbliższym czasie mógłby pomału namaszczać swojego następcę, by warszawiacy czuli, że to będzie kontynuacja stylu Trzaskowskiego, do jakiego przywykli i jaki popierają - analizuje dr Krystian Dudek, pełnomocnik rektora Akademii WSB ds. PR.
Trzaskowski na prezydenta Polski? To pokrzyżuje plany PO w drugiej turze wyborów samorządowych
Co innego jednak jest ważne w okresie między pierwszą a drugą turą wyborów samorządowych.
- Na miejscu władz PO z takimi ogłoszeniami poczekałbym do zakończenia drugiej tury wyborów samorządowych. Wyborcy mogą poczuć, że dopiero co go wybrali, karty do głosowania jeszcze ciepłe, a ich wybranek już decyduje się pójść dalej. To może być negatywnie odebrane i wpłynąć na demobilizację i decyzje wyborców tego obozu w innych miastach, gdzie będą się ważyć losy kandydatów w drugiej turze - ocenia ekspert i autor podcastu „Prosto o PR”.
Dr Dudek podkreśla także, że pewnym zaskoczeniem jest drugie miejsce Koalicji Obywatelskiej w tych wyborach.
- Te wybory pokazały, że PiS walcząc o przetrwanie i stojąc nad przepaścią mocno mobilizował elektorat, przemawiał radykalnie - a taki przekaz zawsze ma duże zasięgi. To wpłynęło na zmotywowanie elektoratu PiS, który zdyscyplinowany poszedł zagłosować. Elektorat Koalicji już taki zmobilizowany nie był. Emocje po jesiennych wyborach ostygły, emocje nie były podsycane wystarczająco mocno, co przełożyło się na niższą frekwencję - przy której głosy ważą inaczej - mówi Krystian Dudek.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Obserwuj nas w Google News
KOMENTARZE (0)