Kompromitacja wodzisławskiej policji. Pomylili ludzkie szczątki z kośćmi zwierzęcia!
Jak to możliwe, że ośmiu doświadczonych policjantów z Wodzisławia Śląskiego pomyliło ludzkie szczątki ze szczątkami zwierzęcia?! Przez to kilka miesięcy we wraku spalonego samochodu leżały zwęglone zwłoki zaginionego mężczyzny. Po fatalnym błędzie komendant policji w Wodzisławiu Śląskim wszczął postępowanie wobec funkcjonariuszy.
Portal nowiny.pl oraz row.info.pl. ujawniły sprawę. Redakcja "Faktu" dotarła do świadków tej bulwersującej historii.
Trudny lokator na działce w Wodzisławiu Śląskim
W listopadzie ub. roku spaleniu uległ volkswagen, w którym nocował 55-letni Józef W.
– Józef był przed laty rzutkim przedsiębiorcą, ale noga mu się powinęła. Stracił wszystko i został bezdomnym. Pomieszkiwał na mojej działce – wspomina pan Krzysztof (63 l.), właściciel działki i spalonego samochodu. Przyznaje, że miał dość kolegi, bo przez niego wpadał w kłopoty. Domagał się, by Józef wyprowadził się z samochodu znajdującego się na jego działce, ten jednak nie miał dokąd pójść.
20 listopada auto spłonęło. Pan Krzysztof w wewnątrz wraku samochodu ujrzał kości. Powiadomił o wszystkim policję. – Przybyli na miejsce funkcjonariusze KPP w Wodzisławiu Śląskim porobili zdjęcia i oględziny – opowiada pan Krzysztof.
Szokujące ustalenia policjantów po pożarze samochodu
Policjanci wiedzieli, że przed laty na działce pan Krzysztof miał owce, o czym sam wspominał podczas przesłuchań. – Policjanci uznali, że kości, które znaleźli w spalonym wraku, to szczątki barana. Tylko jakim cudem, skoro od dwóch lat nie miałem owiec – wyjaśniał im pan Krzysztof. Oni jednak nie wykazali się dociekliwością.
Nie pobrali materiału do badań, nie wezwali lekarza medycyny sądowej, by ten ocenił, czy w samochodzie nie ma ludzkich szczątków, nie powołali biegłego z zakresu pożarnictwa. Kolejne miesiące we wraku samochodu leżały ludzkie kości.
Pan Krzysztof nie mógł zgłosić zaginięcia kolegi, bo nie był jego rodziną. Mógł jedynie złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, że ktoś podpalił mu auto. Liczył, że w ten sposób pośrednio wyjaśni się, gdzie jest Józef. W grudniu ub. roku śledztwo w sprawie podpalenia auta zostało umorzone z braku sprawcy.
Telefon zaginionego Józefa milczał
– Nikt nie szukał Józefa, bo uznano, że żyje. Szczątki we wraku były zwierzęce, rodzina też nie szukała krewnego, bo otrzymała od policji informację, że miał być widziany na mieście. Mnie policja pozwoliła zezłomować auto i pozbyć się kości – tłumaczy pan Krzysztof. Mówi, że kontaktował się z rodziną Józefa. Tłumaczyć miał funkcjonariuszom, że telefon pana Józefa milczy i nie ma z nim kontaktu i to go bardzo niepokoiło.
Tak minęły kolejne dwa miesiące. W lutym w komendzie policji w Wodzisławiu Śląskim pojawił się kolejny kolega pana Józefa. Był to przedsiębiorca z Wodzisławia Śląskiego. Powiedział, że reprezentuje rodzinę i zgłasza zaginięcie pana Józefa. Wtedy sprawą zajęła się grupa ds. poszukiwań. Odnaleziono siostrę pana Józefa, która mieszkała w Wodzisławiu Śląskim. Ona formalnie złożyła zawiadomienie o zaginięciu brata.
Ponowne śledztwo policji. Zaskakujące ustalenia
Na działce pana Krzysztofa znowu pojawili się śledczy. Tym razem w asyście lekarza medycyny sądowej. Policjanci odszukali akta sprawy dotyczące spalenia samochodu w listopadzie ub. roku. Pojawiło się w nich nazwisko zaginionego Józefa. Szczątki we wraku przeleżały do końca lutego. Część z nich była rozrzucona przez dzikie zwierzęta.
Dopiero wtedy od rodziny pobrano materiał DNA. 6 marca wpłynęły wyniki. Okazało się, że znalezione kości to ludzkie szczątki. Rodzina pana Józefa dowiedziała się, że materiał DNA z resztek szkieletu jest zgodny z DNA rodziny.
Komendant wszczął postępowanie wobec ośmiu funkcjonariuszy
15 kwietnia Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim potwierdziła, że to zwłoki zaginionego 55-latka. – Co by było, gdybym auto zezłomował? – pyta pan Krzysztof.
Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śląskim prowadzi obecnie śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Wątpliwości prokuratorów budzi też praca policjantów.
– W marcu komendant policji w Wodzisławiu Śląskim podjął decyzję o wszczęciu postępowania wobec ośmiu funkcjonariuszy. Postępowanie ma wyjaśnić, czy doszło do nieprawidłowości w listopadzie ub. roku – poinformowała "Fakt" asp. sztabowy Małgorzata Koniarska, rzeczniczka KPP w Wodzisławiu Śląskim.
/10
Wrak spalonego auta, w którym przez kilka miesięcy leżały ludzkie kości. Zwłoki należały do zaginionego Józefa W.
/10
Wrak spalonego auta na działce należącej do Krzysztofa W.
/10
Alan Szatyło, radny z Wodzisławia Śląskiego jest oburzony pracą policji.
/10
Spalony samochód, w którym znaleziono szczątki zaginionego Józefa W.
/10
Pan Krzysztof przy wraku spalonego auta w którym ujawniono zwłoki zaginionego Józefa W.
/10
Zaginiony Józef W. mieszkał w samochodzie należącym do znajomego.
/10
Asp. sztabowy Małgorzata Koniarska, rzeczniczka KPP w Wodzisławiu Śląskim.
/10
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie pożaru samochodu, w którym nocował zaginiony Józef W.
/10
Szczątki Józefa W. zostały znalezione w spalonym samochodzie. Przez kilka miesięcy policja była przekonana, że znaleziono kościec zwierzęcia.
/10
Józef W. († 55 l.) przez kilka miesięcy był osobą zaginioną. 18 kwietnia policja potwierdziła, że nie żyje.
Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj.