W sumie nie jest to żadne warcholstwo, tylko sugestia, by rząd realizował strategię dla górnictwa. Przyjął ją co prawda PiS, ale podczas jednej z pierwszych wizyt na Śląsku wicepremier Pawlak obiecywał, że nic w niej zmieniać nie będzie. Mieszać za to chciało Ministerstwo Skarbu, rozpatrując samodzielną prywatyzację koksowni. Z pewnością nie przyspieszyłoby to przekształceń całej branży.

Zamieszanie wokół górnictwa nikomu nie służy. Państwowe spółki bezwzględnie potrzebują kapitału na inwestycje, bez których nie uda się zwiększyć wydobycia. Konsekwencją przeciągających się przekształceń jest choćby fakt, że obecnie, w momencie światowej koniunktury, musimy sprowadzać część węgla, zamiast na nim zarabiać. Jako prywatnym firmom holdingom łatwiej będzie negocjować z pracownikami, którzy znów grożą strajkami płacowymi.

O prywatnym górnictwie wciąż tylko słyszymy. Obyśmy mieli jeszcze szansę je zobaczyć.

Skomentuj na blog.rp.pl