XVI Europejski Kongres Gospodarczy

Transform today, change tomorrow. Transformacja dla przyszłości.

7-9 MAJA 2024 • MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KONGRESOWE W KATOWICACH

  • 18 dni
  • 21 godz
  • 12 min
  • 31 sek

Wadim Tyszkiewicz ostro o wyborach: Prawo premiuje oszustów

- To były najmniej samorządowe wybory od ponad trzydziestu lat, na pierwszym planie była polityka - mówi wieloletni samorządowiec, dziś senator Wadim Tyszkiewicz.
  • Wadim Tyszkiewicz przez lata był prezydentem Nowej Soli, teraz jest senatorem.
  • - Niestety, zapomniano, że wybory samorządowe to szukanie najlepszych gospodarzy, a nie skutecznych polityków - mówi dla PortalSamorzadowy.pl senator.
  •  - Nie podoba mi się też ordynacja wyborcza, która premiuje polityków nieuczciwych - dodaje Wadim Tyszkiewicz.

Jak się słucha powyborczych dyskusji, to można odnieść wrażenie, że wybieraliśmy partie, a nie ludzi do samorządów. Zgadza się pan z tym stwierdzeniem?

Wadim Tyszkiewicz: - Więcej powiem, jestem załamy dominacją interesów partyjnych nad interesem ogółu. Niestety, samorząd w wyborach samorządowych zszedł na drugi plan i mówię szczególnie o tych większych gminach, bo w tych malutkich to poszło w miarę normalnie. Jednak w tych większych miastach walka polityczna, interes polityczny wzięły górę nad interesem mieszkańców i samorządności.

Na pierwszym planie były polityka i interesy baronów lokalnych, którzy bardziej dbają o interes swojego środowiska niż interes województwa czy miasta. Pod przykrywką partii politycznych wielu ludzi - złych ludzi - robi swoje interesy i one są ważniejsze od interesów ogółu i to jest załamujące.

W miastach powyżej stu tysięcy mieszkańców jest czysta polityka

Na jakim szczeblu to się zaczyna?

- W gminach powyżej 20 tysięcy liczby ludności już się zaczyna partyjniactwo, a w miastach powyżej stu tysięcy to jest czysta polityka. Pojawia się wielu ludzi, którzy nie chodzili na żadne protesty przeciwko poprzedniej władzy, nie było ich widać jeszcze dwa miesiące temu, a naglą są najbardziej gorliwi i promują tę partyjność.

Proszę zobaczyć, co się dzieje w Gliwicach, co się wydarzyło w Gdyni. Jeden z najwybitniejszych polskich samorządowców przegrał, dlatego że KO wystawiła przeciwko niemu kandydata i poprowadziła tak kampanię, że na pierwszy plan wyszła polityka, a nie sprawy miasta. W Gliwicach jest kandydat czysto samorządowy, popierany przez Zygmunta Frankiewicza, ale Platforma wystawia swoją kandydatkę - żonę Borysa Budki - i dała jej ogromne wsparcie. I mamy czystą politykę, a nie samorządność. Ma wygrać partia, a nie samorząd.

Niestety, te rozgrywki są obrzydliwe, dotyczy to każdej partii. Może w Trzeciej Drodze było tego trochę mniej, chociaż też widzę tam ludzi, którzy na fali popularności Szymona Hołowni chcą wygrać swoje interesy.

Politycy tłumaczyli, że trzeba zaognić podziały, żeby ludzi zmobilizować. To się nie udało, a do urn poszło 50 procent wyborców. Jak pan myśli, czemu tak mało?

- Nie wiem, może właśnie dlatego, że było za dużo polityki? Nie wiem, nie potrafię powiedzieć. Trzeba pamiętać, że samorządy to jest bardzo duża różnorodność. Polityka to kilka partii i walka między nimi - tutaj mamy 2477 samorządów i każdy inny. Nie da się uogólnić. W Gdańsku Aleksandra Dutkiewicz wygrała z poparciem KO, ale na pewno doskonale by sobie poradziła samodzielnie, gdzie indziej partia albo popierała kandydata lokalnego, albo wystawiała swojego i to już przenosiło rywalizację na poziom polityczny.

Rzeczywiście, przypadki są bardzo różne. Związany z PiS-em Lucjusz Nadbereżny zdobył w Stalowej Woli 72 proc. głosów.

- No właśnie, każdy przypadek trzeba brać indywidualnie. Jeżeli przez ostatnie osiem lat tam jechały wagony pieniędzy, miasto się zmieniało, jest piękne, zadbane, tylko dlatego, że prezydent wszedł do polityki i partia go wspierała, to trudno, żeby mieszkańcy byli niezadowoleni z rządów.

Przy okazji można powiedzieć, że planując najbliższe podziały pieniędzy, powinno się pewne rzeczy uwzględnić. Nie zabierać Stalowej Woli, ale wprowadzić pewne algorytmy, które uwzględnią to, kto ile dostawał w ostatnich latach, by to nieco wyrównać. I nie mówię tu o uznaniowości tylko matematyce i algorytmach.

Tyszkiewicz: Zapomniano, że wybory samorządowe to szukanie najlepszych gospodarzy, a nie skutecznych polityków

A coś pozytywnego może pan wskazać?

- Cieszy mnie sukces Marcina Krupy w Katowicach - on nie jest jednoznaczny politycznie, na pewno nie można powiedzieć, że to kandydat Platformy czy PiS, ale jest tak silny, że wygrał z łatwością. Cieszę się z sukcesu Arkadiusza Wiśniewskiego w Opolu, którego też nie kocha ani Platforma, ani PiS, a wygrał w cuglach.

Rozmawiamy o tym, że każdy przypadek jest inny. Tymczasem mamy teraz szukanie jednej odpowiedzi na pytanie, czemu ta partia zdobyła tyle głosów, a tamta tyle…

- Niestety, zapomniano, że wybory samorządowe to szukanie najlepszych gospodarzy, a nie skutecznych polityków. Trzeba jeszcze dodać, że skuteczny polityk nie znaczy dobry polityk, bo może być skuteczny w realizowaniu tyko swoich, może i złych celów. Myśmy wybierali najlepszych polityków, a nie samorządowców.

- Ludzie jeszcze w tym amoku politycznym przystąpili do wyborów 7 kwietnia i to był błąd, bo w wyborach samorządowych powinno się wybierać swoich przedstawicieli, a nie przedstawicieli partii - zaznacza Wadim Tyszkiewicz (fot. PTWP)
- Ludzie jeszcze w tym amoku politycznym przystąpili do wyborów 7 kwietnia i to był błąd, bo w wyborach samorządowych powinno się wybierać swoich przedstawicieli, a nie przedstawicieli partii - zaznacza Wadim Tyszkiewicz (fot. PTWP)

Mam obawy, że to dalej pójdzie w złą stronę, bo sytuacja w kraju jest, jaka jest. Samorząd to dzielenie się władzą, a politycy nie lubią tego robić.

Tyszkiewicz: Nie podoba mi się ordynacja wyborcza, która premiuje polityków nieuczciwych

Jest w parlamencie wielu samorządowców. Będziecie walczyć o tę samorządność?

- Już to robimy, ale widać, że to nie będzie łatwe. Ja się nie poddam, jestem bezpartyjny, niezależny, a to, co się dzieje, mi się nie podoba. Nie podoba mi się też ordynacja wyborcza, która premiuje polityków nieuczciwych.

Dlaczego?

- Bo nie ma konsekwencji łamania prawa wyborczego. Baronowie polityczni trafiają na pierwsze miejsca list wyborczych i łamią limity wydatków, wydają miliony i nie ponoszą tego konsekwencji. A jakie szanse ma kandydat, który uczciwie wydał dziesięć tysięcy, z takim, który wydał milion? A konsekwencją za przekraczanie limitów wyborczych może być jakaś niewielka kara finansowa. Dlatego z pełną odpowiedzialnością mówię, że dzisiaj prawo wyborcze premiuje oszustów.

A mieszkańcy? Oni też ulegli tej politycznej grze?

- Może za mało czasu upłynęło od tych wyborów parlamentarnych, gdy to zaangażowanie polityczne było ogromne. Ludzie jeszcze w tym amoku politycznym przystąpili do wyborów 7 kwietnia i to był błąd, bo w wyborach samorządowych powinno się wybierać swoich przedstawicieli, a nie przedstawicieli partii. W wyborach samorządowych polityka nie powinna być ani na drugim, ani na trzecim planie, tylko gdzieś na piątym, a u nas wyszła na pierwszy.

Nie przegap najważniejszych wiadomościObserwuj nas w Google NewsObserwuj nas w Google News

Logowanie

Dla subskrybentów naszych usług (Strefa Premium, newslettery) oraz uczestników konferencji ogranizowanych przez Grupę PTWP

Nie pamiętasz hasła?

Nie masz jeszcze konta? Kliknij i zarejestruj się teraz!