Robert Kubica był wolniejszy nawet od partnera z zespołu Georga Russela (o 1,7 sekundy). Williams miał ogromne problemy z przyczepnością na torze, co doprowadziło m.in do incydentu w trzecim treningu, gdy Polak otarł się o bandę. W kwalifikacjach Polak miał podobny problem. Pod koniec Q1 bił swoje rekordy sektorów, ale pod koniec okrążenia przytarł bandę, a to doprowadziło do pęknięcia opony a Kubica wypadł z toru.
Kubica udzielił jednak zaskakujących wypowiedzi po wyjściu z bolidu. - Samochód pierwszy raz w tym weekendzie zaczął dobrze pracować i mieliśmy przyczepność. Zacząłem więc testować nasze granice w momencie, gdy powinienem je już znać - mówił dziennikarzom.
- Utrudniłem sobie zadanie, ale z bolidem działo się coś dziwnego. Przy trzecim wyjeździe poczułem lepszą przyczepność niż przez cały dzień. To dziwne, bo nic nie zmieniliśmy. Szkoda, że zabrakło mi sterowności, otarłem się o mur i złapałem „kapcia” -Działo się coś, czego nie do końca rozumiem. Dziś jedynym dobrem okrążeniem było to ostatnie, na którym otarłem się o bandę. To zbyt mało, żeby zrozumieć bolid - mówi w rozmowie z Eleven
Dziennikarz "Przeglądu Sportowego" cytuje inną wypowiedź Polaka, który stwierdził, że dobrze, że w ogóle udało się zakwalifikować do wyścigu. Polak miał na myśli regułę 107 procent, która mogłaby spowodować, że Williamsa nie będzie w wyścigu.