Lewy wszedł do klubu 300

Robert Lewandowski jest jak maszyna, która się nie zatrzymuje. Właśnie osiągnął kolejną granicę. Jako drugi piłkarz w historii Bundesligi zdobył 300 bramek. Przed nim dokonał tego tylko Gerd Müller, którego rekord 365 goli znajduje się w coraz większym zagrożeniu. Polak może pobić go już za dwa lata.

Lewandowski został siódmym członkiem elitarnego klubu zdobywców 300 bramek w jednej z pięciu najmocniejszych lig Europy. Rekordzistą jest Lionel Messi z 474 golami dla Barcelony w LaLiga. Jego Lewy pewnie nigdy nie dogoni, ale jeszcze w tym sezonie, a najdalej w przyszłym (o ile zostanie w Bayernie), zapewne awansuje na czwartą pozycję, gdyż do zajmującego ją Steve’a Bloomera (angielskiego napastnika z przełomu XIX i XX wieku) brakuje mu 14 bramek.

Gdyby liczyć trafienia łącznie w tych pięciu ligach, to klub 300 powiększa się jeszcze o Zlatana Ibrahimivicia, który wyprzedza Lewego tylko o jednego gola. A liderem tego zestawienia jest Cristiano Ronaldo z 484 bramkami.

Przed meczem z Köln wiadomo było, że Lewy niebawem osiągnie liczę 300 goli, ale ten nie kazał na to czekać i popisał się trzecim w tym sezonie (drugim w Bundeslidze) hat trickiem i poprowadził Bayern do efektownego i łatwego zwycięstwa 4:0. Wcześniej trzy gole strzelał 28 sierpnia Hercie Berlin (5:0) i 3 listopada Benfice (5:0) w Lidze Mistrzów.

Teraz festiwal zaczął już w dziewiątej minucie. Przez chwilę był niepewny, czy sędzia uzna gola, ale analiza VAR wykazała, że nie znajdował się na spalonym. Na kolejne trafienia musiał trochę poczekać, ale po ponad godzinie gry wykorzystał podanie Leroya Sane, a na nieco kwadrans przed końcem Polak ustalił wynik spotkania na 4:0, gdy znów dogrywał mu reprezentant Niemiec.

Pobije własny rekord

Bayern szybko podniósł się po porażce z Borussią Mönchengladbach 1:2 na inaugurację rundy wiosennej, gdy został zdziesiątkowany absencjami, wynikającymi głównie z powodu koronawirusa. Tym razem w kadrze meczowej znalazło się sześciu nieobecnych w poprzedniej kolejce zawodników, w tym Manuel Neuer i Sane, który wszedł z ławki na ostatnie pół godziny i miał dwie asysty. Bayern ustanowił rekord Bundesligi, zdobywając bramkę w 66. meczu z rzędu.

Był to dość nietypowy mecz, bo lider posiadał piłkę tylko przez połowę czasy gry (jego średnia w Bundeslidze to 59,8 procenta), ale i tak okazał się znacznie groźniejszy i skuteczniejszy, zwłaszcza Lewy w tym imponował. Jego współczynnik tzw. expected goals wynosił tylko czyli 0,54, czyli statystycznie na podstawie szans, jakie miał w tym meczu „powinien” strzelić w najlepszym wypadku jednego gola, a zdobył trzy bramki.

W tym sezonie Bundesligi Lewy trafił 23 razy w 19 meczach. Ma szansę pobić własny rekord 41 goli. Jeśli utrzyma obecną średnią (1,21 bramki na mecz), to go wyrówna. Ponadto zmierza po siódmą koronę króla strzelców, w czym także dogoni Müllera. – To szalone liczby. Nigdy nie sądziłem, że strzelę tyle goli dla Bayernu. Gdy spojrzę na to z pewnego dystansu, będę mógł być dumny – powiedział Polak w rozmowie z klubową telewizją mistrza Niemiec.

Ma pięć bramek przewagi nad Patrikiem Schickiem. Napastnik Bayeru Leverkusen też gra świetnie (znów trafił do bramki, tym razem w meczu z Borussią Mönchengladbach), ale ma pecha, że trafił na Lewego w życiowej formie.

Rewanż za Złotą Piłkę

Lewy zmierza po kolejne rekordy i wyróżnienia, ale dziś może zostać uhonorowany za osiągnięcia z zeszłego roku. Ma szansę na nagrodę dla najlepszego piłkarza świata FIFA The Best. Wiadomo, że znalazł się w pierwszej trójce wraz z Lionelem Messim i Mohamedem Salahem, a dziś okaże się, które dokładnie zajął miejsce.

Lewandowski może przynajmniej częściowo powetować sobie przegraną z tym pierwszym w walce o Złotą Piłkę. Pod względem prestiżu to nagroda numer dwa w świecie futbolu, ustępuje tylko tej przyznawanej przez „France Football”.

Jeśli Polak ją otrzyma, będzie to jego drugi triumf w tym plebiscycie. Zwyciężył też przed rokiem. Najlepszego piłkarza świata wybierają w głosowaniu kapitanowie i selekcjonerzy wszystkich reprezentacji świata, przedstawiciele mediów z państw należących do FIFA i kibice. Głosy każdej grupy stanowią 25 procent rezultatu końcowego głosowania.

Nagrody zostaną też przyznane dla najlepszej piłkarki, bramkarza, bramkarki, trenera w męskim i kobiecym futbolu i za najpiękniejszą bramkę.Ponadto zostanie przyznana nagroda Fair Play i ogłoszona jedenastka roku.

Najlepsza zawodniczka oraz szkoleniowcy zostaną wybrani w taki sam sposób jak piłkarz roku, o nagrodzie dla golkiperów zdecydują głosy ekspertów, a na najładniejszego gola głosują fani. Wyróżnienie fair play przyzna FIFA, a jedenastkę wyłonią zawocnicy zrzeszeni w związku FIFPro.

Początek ceremonii zaplanowano na 19. Galę poprowadzą brytyjska dziennikarka Reshmin Chowdhury i były reprezentant Anglii Jermaine Jenas. Będą jednymi z nielicznych osób na sali w siedzibie FIFA w Zurychu, gdyż z powodu pandemii gala zostanie przeprowadzona bez udziału gości, z którymi organizatorzy będą się łączyć za pomocą internetu. Lewy w razie zwycięstwa nie odbierze więc nagrody podczas gali.

Plebiscyt FIFA Best w obecnej formie po raz pierwszy odbył się w 2016 roku, ale Światowa Federacja Piłkarska wybiera piłkarza roku już od trzech dekad. W latach 2010-15 współpracowała z „France Football” i zdobywca Złotej Piłki otrzymywał też tytuł piłkarza roku od FIFA. Potem ta kooperacja dobiegła końca i znów Międzynarodowa Federacja Piłkarska przyznaje własne nagrody, ale na innych zasadach niż wcześniej. Najczęściej wyróżniany był Messi – sześciokrotnie. Triumfował w każdym z trzech okresów w historii tego plebiscytu.

Teraz ma szansę na siódmy triumf, ale większość polskich fanów trzyma kciuki, aby tak się jednak nie stało.