Pęka bańka wycen start-upów

Anna BełcikAnna Bełcik
opublikowano: 2020-03-25 22:00

Spółki technologiczne mogą stracić nawet połowę wartości, a inwestorzy — zyskać dominującą pozycję w negocjacjach

Przeczytaj i dowiedz się:

  • co napędza negatywne nastroje na rynku start-upów
  • jak sytuację widzą zarządzający funduszami 
  • jakie problemy czekają spółki i inwestorów  

Nastroje funduszy venture capital (VC) wyraźnie wskazują na to, że przed technologicznymi start-upami trudny czas. Inwestorzy spodziewają się sporych przetasowań na rynku. Już zapowiadają większą selektywność i „grubsze umowy inwestycyjne”.

KRYZYSOWE REALIA:
KRYZYSOWE REALIA:
Marcin Hejka, partner zarządzający OTB Ventures, spodziewa się gigantycznego spadku wycen spółek technologicznych oraz przetasowań na rynku start-upów.
TP

Przegląd portfeli

Start-up jest wart tyle, ile chcą zapłacić za niego inwestorzy.

— To kwestia zależności popytu i podaży. Teraz wyceny firm technologicznych spadną o 30-50 proc., podobnie jak podczas wcześniejszych światowych spowolnień gospodarczych z lat 2000-01 czy 2008-10. Może to być trudne do zaakceptowania, bo przez ostatnich 10 lat przyzwyczailiśmy się do stałego wzrostu na rynku VC — twierdzi Marcin Hejka, partner zarządzający OTB Ventures.

Dużego spadku wycen spółek technologicznych spodziewa się też Michał Rokosz, partner zarządzający Inovo.

— W ostatnich tygodniach fundusze VC były mocno skupione na własnych spółkachportfelowych i analizie, które z nich są najbardziej zagrożone. Kalkulacja w takich sytuacjach bywa brutalna, bo weryfikacji podlega m.in. to, które ze start-upów są w stanie przetrwać, a które mogą sobie na rynku już nie poradzić. Oczywiście wszyscy nadal czekają na rozwój sytuacji, a trudno przewidzieć, jak długo potrwa pandemia i jakie będą jej skutki dla gospodarki — mówi Marcin Rokosz.

Dotyczy to zarówno lokalnych start-upów, jak i największych globalnych dostawców technologii.

— Przez koronawirusa tracił np. Uber — wartość giełdowa amerykańskiej platformy 18 marca spadła do najniższego poziomu w historii. Za jedną akcję trzeba było zapłacić niecałe 15 USD, czyli niewiele ponad 1/3 ceny z dnia wejścia na parkiet — przypomina Bogumiła Kabas z zespołu inwestycyjnego PFR Ventures.

Mniej inwestycji

Większość firm technologicznych na wczesnym etapie przynosi straty, bo tworzenie technologii i ekspansja na kolejne rynki są kosztowne.

— To, że na początku szybki wzrost start-upu jest ważniejszy niż jego dochodowość, jest wpisane w strategię biznesową tego typu firm. W sytuacji kryzysu, z jakim zaczynamy mieć do czynienia teraz, może się to jednak zwrócić przeciwko start-upom. Część z nich może zostać odcięta od dopływu pieniędzy z rynku VC, zwłaszcza jeśli potrzebują finansowania już teraz. Spodziewam się także, że fundusze staną się bardziej wybredne. Nadzieja w inwestorach już zaangażowanych w spółki. Im będzie zależało na utrzymaniu firm ze swojego portfela — zaznacza Marcin Hejka.

Dla części start-upów obecna sytuacja rynkowa, potęgowana często przez naciski ze strony inwestorów, może oznaczać mocną redukcję kosztów, a także zatrudnienia.

Biznes na fali

Na szybkie finasowanie natomiast będą mogły liczyć firmy, których technologie stanowią idealną odpowiedź na bieżące rynkowe potrzeby, m.in. w zakresie dostaw żywności, pracy zdalnej, e-learningu, e-commerce, gier, telemedycyny, biotechnologii. Innym inwestorzy rekomendują zabezpieczenie funduszy, które pozwolą przetrwać najbliższe 12 miesięcy.

— Na razie kontynuujemy pierwotnie przyjętą strategię inwestycyjną. Obecnie pracujemy nad umową, której warunki były uzgodnione już wcześniej. W pierwszej połowie roku chcemy przeprowadzić jeszcze jedną transakcję. Skupimy się natomiast na spółkach, które rosną pomimo lub... dzięki gospodarczym skutkom pandemii koronawirusa. Będziemy obserwować rynek, a ewentualny brak odpowiednich okazji inwestycyjnych nadrobimy w kolejnym półroczu — deklaruje Michał Rokosz.

Publiczny zapas

Czy wsparciem dla krajowych start-upów może być kapitał publiczny?

— Oferujemy pełną dostępność kapitału i deklarujemy gotowość do inwestowania. Formalnie zagwarantowany mamy również dopływ kapitału od podmiotów prywatnych, które zadeklarowały aktywność w ramach funduszy z rodziny PFR Ventures. Decyzje o nowych inwestycjach i doborze start-upów należą jednak do funduszy. Trudności mogą się pojawić w przypadku programów takich jak Biznest, angażujących, poza pieniędzmi publicznymi, również kapitał od aniołów biznesu. Ich skłonność do inwestowania może być teraz mniejsza — mówi Maciej Ćwikiewicz, prezes PFR Ventures.

Potwierdza dodatkowo, że obecna sytuacja może się odbić na wycenach start-upów.

— Dla funduszy VC będzie to czas dobrych okazji. Może się więc okazać że z rynku start-upów, z jakim mamy do czynienia teraz, przejdziemy do rynku inwestora. Start-upy technologiczne, które podobnie jak inne firmy odczuwają skutki ograniczeń w przemieszczaniu się czy handlu, wprowadzonych w związku z pandemią, będą mogły jednak korzystać z przygotowywanych właśnie rządowych mechanizmów wsparcia. Dla start-upów ten czas może być także dużą szansą ze względu wysokie zapotrzebowanie na innowacje, które zwykle pojawia się w kryzysie — uważa prezes PFR Ventures.

OKIEM INWESTORA

W kryzysie też rodzą się firmy

JAN HABERMANN, partner inwestycyjny w Credo Ventures

Koronawirus mocno i bezpośrednio wpłynął na start-upy w Polsce. Zakłócenia w łańcuchu dostaw, spadający popyt i zamrożone decyzje zakupowe przedsiębiorstw stają się codziennością. W takim otoczeniu przetrwają tylko najsilniejsi. Dla start-upów jest to trudne, bo z założenia przepalają gotówkę, finansując rozwój. Teraz jednak muszą szybko przestawić się na inne tory, zakładając zdecydowanie ograniczony dostęp do kapitału z zewnątrz. Część funduszy venture capital, szczególnie niedoświadczonych, już zamroziła aktywność. Reszta będzie podejmować decyzje inwestycyjne ze zdecydowanie mniejszym rozmachem i dynamiką, trzymając kapitał na potrzeby spółek już obecnych w ich portfolio. Trzeba jednak dostrzec potencjał Polaków, zapał do przedsiębiorczości i ich talent technologiczny. Także w czasie kryzysów rodzą się wielkie firmy i chcemy mieć w tym udział. Dlatego deklarujemy, że mając 100 mln USD w portfelu, wciąż będziemy aktywni na polskim rynku.