Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Konsorcjum Polskich Biur Podróży: Oferty wypoczynku trzeba czytać dokładnie

rozm. Marcin Darda
Artur Matiaszczyk: Jeżeli coś jest w wyjątkowej cenie, to jak życie pokazuje, w większości przypadków jest to oszustwo.
Artur Matiaszczyk: Jeżeli coś jest w wyjątkowej cenie, to jak życie pokazuje, w większości przypadków jest to oszustwo. archiwum
Z Arturem Matiaszczykiem, prezesem Konsorcjum Polskich Biur Podróży, rozmawia Marcin Darda.

Dziesiątki turystów dało się nabrać na ofertę ośrodka w Łebie, który de facto nie istnieje. Dlaczego, mimo że oferta była podejrzanie tania, ludzie dają się wciąż nacinać?
Ponieważ myślą, że trafiła się oferta tylko dla nich, że jest to wyjątkowa okazja, z której grzech nie skorzystać. Nie biorą pod uwagę realiów, bo jeżeli coś jest w wyjątkowej cenie, to jak życie pokazuje, w większości przypadków jest to oszustwo. W czerwcu podobna sytuacja była w Zakopanem. Zawsze trzeba patrzeć co się kupuje i za ile. Normalnie nie ma przecież sytuacji, że coś można dostać poniżej kosztów. Trzeba wybierać biura, które długo funkcjonują na rynku, takie, które są członkami Polskiej Izby Turystyki, ponieważ jest to gwarancja jakości oferty. Trzeba również sprawdzić gwarancje ubezpieczeniowe bądź bankowe dla danego biura. Ważna jest ich wysokość, bo dwa lata temu padły biura, ale pieniędzy dla ludzi zabrakło, wystarczyło tylko do sprowadzenia ich do Polski.

Ale padają też renomowane biura.
To o którym mówię, renomowane nie było, bo powstało na obcym kapitale nie mającym nic wspólnego z Polską. Łatwo wtedy spakować manatki i opuścić Polskę z pieniędzmi oszukanych ludzi.

Czy takie sytuacja jak te w Łebie czy Zakopanem są do odkręcenia dla oszukanego turysty?
Szczerze wątpię. Oszukanemu turyście pozostaje właściwie tylko złożenie zawiadomienia do prokuratury, ponieważ ofertę zakupił bez gwarancji. To po prostu zwykły kant.

Sprawa zależy zatem od śledztwa.
Tak, ale jest pytanie, czy ten, kto oszukał i wyłudził te pieniądze, jeszcze je ma? Bardzo wątpliwe, bo zazwyczaj są od razu konsumowane lub przelane na jakieś konta. Owszem, organy ścigania mogą doprowadzić do skazania, ale zazwyczaj pokrzywdzony pieniędzy nie odzyskuje.

Na czym turysta może być jeszcze nacięty?
Może nie chodzi o typowe, świadome nacięcie, ale kosztownym błędem bywa niedokładne czytanie ofert. Wydaje się nam, że cena jest atrakcyjna, ale potem jest mnóstwo dopłat: opłata lotniskowa, paliwowa i inne obligatoryjne świadczenia. Tego ludzie nie czytają, zaślepieni ceną oferty. A to są przecież twarde realia: bilet kosztuje, zakwaterowanie kosztuje, obsługa w hotelu też. Trzeba czytać całą ofertę, nie tylko to, co jest napisane tłustym drukiem, że "cena od 1200 zł", ale także wysokość dopłat. Dopiero po zsumowaniu należy porównać taką ofertę z innymi, które są kompleksowe, ale bez dopłat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki